Odrodzenie i triumf Biało-Czerwonych. Było już bardzo źle, ale jest trzecie zwycięstwo

Krzysztof Gaweł
Bardzo słabo polskie siatkarki rozpoczęły mecz z Kanadą w Lidze Narodów, ale po dwóch kiepskich setach zdołały się odrodzić i wygrać pojedynek 3:2 (22:25, 21:25, 25:21, 25:17, 15:7). Biało-Czerwone są już na półmetku rozgrywek, w poniedziałek stawią czoła Holandii, a poprzeczka pójdzie zdecydowanie w górę. Początek o godzinie 18:00.
Biało-Czerwone znakomicie wróciły do gry i pokonały po pięciu setach walki Kanadę Fot. FIVB
Polskie siatkarki po dwóch sesjach Ligi Narodów miały na koncie raptem dwa zwycięstwa i przynajmniej dwa mecze za sobą, które powinny wygrać, ale przegrały. Żeby nie martwić się o losy w VNL i nie bronić przed spadkiem - ten mógł zagrozić naszej drużynie - trzeba było pokonać Kanadyjki. Te znajdowały się w tabeli tuż za Biało-Czerwonymi i pozytywnie zaskakiwały swoją formą w Rimini.
Czytaj także: Kontuzja w trakcie Ligi Narodów. Konieczna będzie zmiana w składzie reprezentacji Polski

Początek starcia potwierdził, że Kanadyjki nie oddadzą nam wygranej darmo. Mocno serwowały, trafiały w ataku i prowadziły 8:5. Nasz zespół wyraźnie wzmocnił serwis, po udanych kontrach i ataku Magdaleny Stysiak zrobiło się 12:12. A już po chwili nasz zespół prowadził 16:15, wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Niestety Stysiak nadziała się w końcówce na blok (18:21), a nasz zespół nie potrafił odwrócić losów partii (22:25).


Kanadyjki cieszyły się grą, nie odczuwały presji i ze spokojem realizowały założenia taktyczne. Biało-Czerwone nie potrafiły ich odrzucić od siatki (6:9), musiały o każdą piłkę walczyć z wielkim trudem i traciły dystans. Uciekły radość z gry i wola walki, uciekło zaangażowanie i pojawił się chaos na parkiecie, a Kanadyjki szły po wygraną jak po swoje. I po efektownej akcji zamknęły blokiem drugą partię (25:21), wychodząc w meczu na prowadzenie 2:0.

Niedobrze się układało to spotkanie, Polki straciły wolę walki i trzeciego seta rozpoczęły od stanu 0:3. Długo nasz zespół nie mógł złapać wiatru w żagle, długo prowadziły Kanadyjki (16:15), ale w końcówce się pogubiły, straciła skuteczność Kiera Van Ryk, a nasze zawodniczki popracowały blokiem, zaczęły trafiać w kontrach i po zrywie wyszarpały Klonowym Liściom seta trzeciego (25:21).

Nadzieja na dobry wynik jeszcze nie umarła, ale Biało-Czerwone musiały jeszcze poprawić poziom swojej gry. Udało się, także dzięki temu, że Kanadyjki spisywały się coraz słabiej, jakby nagle opadły z sił (6:8). A polskie siatkarki zaraz to wykorzystały, Malwina Smarzek i Magdalena Stysiak trafiały (16:12), do tego działał dobrze nasz blok (21:15). Partię zamknęła kolejna udana akcja naszego bloku, zwycięstwo było o krok (25:17).

W piątym secie polska kadra nie mogła zgubić dobrego rytmu gry i tego nie zrobiła. Kapitalną serią zagrywek popisała się Zuzanna Górecka, od stanu 3:5 nasz zespół wyszedł na prowadzenie 10:5 i był blisko zwycięstwa. Do końca pojedynku zagrywką i skuteczną grą w ataku Biało-Czerwone kontrolowały grę i pokonały Kanadę 15:7, a w całym meczu 3:2. I w ten sposób nie poniosły pierwszej w historii porażki z rywalem spod znaku Klonowego Liścia.

W poniedziałek Biało-Czerwone grają kolejny mecz w Rimini, już ósmy w tegorocznej Lidze Narodów, czyli przekroczą półmetek rozgrywek. Tym razem nasz zespół sprawdzi reprezentacja Holandii i będzie to z pewnością spotkanie z gatunku bardzo trudnych. Początek pojedynku z Oranje o godzinie 18:00.

Polska - Kanada 3:2 (22:25, 21:25, 25:21, 25:17, 15:7)
Sędziowali: Luis Gerardo Macias (Meksyk), Denny Cespedes (Dominikana)

Polska: Julia Nowicka, Malwina Smarzek, Magdalena Stysiak, Martyna Łukasik, Zuzanna Efimienko-Młotkowska, Klaudia Alagierska, Maria Stenzel (libero) oraz Monika Jagła (libero), Martyna Łazowska, Zuzanna Górecka.