Budowa wieży na szczycie Śnieżnika rozjuszyła czeskich ekologów. Będzie powtórka z Turowa?

Katarzyna Zuchowicz
Niezwykłe, jak w tak krótkim czasie wyrósł kolejny konflikt na polsko-czeskiej granicy. Najpierw była kopalnia Turów i skarga Czech do UE na Polskę, teraz mamy spór o wieżę widokową. W Czechach znów grożą Komisją Europejską, protestują też polscy ekolodzy. Co mówią mieszkańcy? I po co wieża na wysokości 1425 m n.p.m.? Oto nowa kość niezgody w relacjach z Czechami.
Twa budowa wieży widokowej na Śnieżniku. Ekolodzy protestują, zwolennicy mówią o atrakcji turystycznej. Fot. Screen/YouTube/ 24klodzko.pl


Budowa wieży widokowej trwa od sierpnia ubiegłego roku, ale z nową siłą ruszyła w maju, po zimie. Poprzedziły ją lata planów, projektów, rozmów z Czechami i zabiegów o pieniądze, ale też kontrowersji, bo od początku nie wszystkim się podobała. A jednak temat nagle objawił się teraz – pełen emocji, w cieniu sporu o Kopalnię Turów, jakby w nowym wymiarze. Wartość inwestycji to ponad 13 mln zł. Inwestorem jest gmina Stronie Śląskie, ale większa część jest dofinansowana ze środków UE. Sprawa dotyczy budowy wieży na Śnieżniku, najwyższym, granicznym szczycie po polskiej stronie w Sudetach Wschodnich, gdzie do 1973 roku stała inna wieża.


I gdzie – na co wskazują niektórzy mieszkańcy – w okolicy, po czeskiej stronie, mają swoje wieże widokowe, a jedna z nich jest szczególna – to kopia 1:1 tamtej starej wieży ze Śnieżnika, którą jeden z Czechów wybudował na szczycie góry Vetrov, i która ma być oficjalnie otwarta 9 lipca. I chyba nikomu nie przeszkadza.

"Zawsze mówiło się o odbudowie wieży"


– Nie przypominam sobie, żeby wcześniej Czesi sygnalizowali, że coś im się nie podoba. Mieszkańcy po czeskiej stronie nawet dopytywali się, kiedy wreszcie zacznie się budowa. Wiele lat minęło, zanim ruszyła – mówi naTemat Ryszard Wiktor, przewodniczący Rady Miejskiej w Stroniu Śląskim. Nie tylko on.

– To jest wspólny projekt polsko-czeski, a dofinansowanie pochodzi ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego pn. Kladsko-Orlicko-Śnieżnik. Były spotkania ze stroną czeską, nie było żadnych sprzeciwów. To jest trochę nakręcone, że protestują Czesi. Protestują ekolodzy – zwraca uwagę Joanna Żabska, redaktor naczelna portalu 24Kłodzko.pl. Jej portal od lat pisze o wieży, bo sprawa tak naprawdę ciągnie się tu od 2012 roku. Mniej więcej od tamtej pory znany jest projekt budowli, który również od samego początku wzbudzał kontrowersje.

– Najwięcej emocji budzi fakt, że ma taki design, a nie inny. Że to taki blender, latarnia morska, tak ją już okrzyknięto zwłaszcza w grupach turystycznych. Może gdyby to była replika starej wieży, wzbudzałaby mniej emocji – mówi.

Stara, poniemiecka, kamienna, wieża powstała w latach 1895-1899 roku, nazwano imieniem cesarza Wilhelma II — Kaiser‑Wilhelm‑Turm. "Cieszyła się ogromną popularnością i choć była czynna jedynie latem, stanowiła do 1945 roku atrakcję turystyczną regionu" – czytamy na stronie serwisu Architektura i Biznes.
Bystrzyca Kłodzka NaszeMiasto
fragment artykułu z 2020 r.

"Miała służyć podniesieniu atrakcyjności wycieczek na szczyt. Była to potężna konstrukcja, nawiązująca do modnego wówczas romantycznego historyzmu wzorującego się na gotyku. Była dobrze widoczna z większości miejsc ziemi kłodzkiej i stanowiła jeden jej z bardziej znanych symboli. 11 października 1973 r. wysadzono w powietrze zaniedbaną, rozpadającą się wieżę widokową". Czytaj więcej

Wieża przeszła remont w 1948 roku, ale za czasów PRL tak niszczała, że w 1973 roku wysadzono ją w powietrze. Na Śnieżniku pozostało po niej wysypisko kamieni. – Zawsze mówiło się o odbudowie tamtej wieży. Jeszcze wcześniejszy burmistrz Stronia Śląskiego też za tym chodził, walczył o pozwolenia, o środki unijne. A obecny burmistrz dopiął to do końca – mówi naTemat Jacek Fastnacht, od 21 lat kierownik Schroniska Na Śnieżniku im. Zbigniewa Fastnachta. Wcześniej, przez 19 lat, schronisko prowadził jego ojciec, który był przewodnikiem i pilotem wycieczek, dziś obiekt nosi jego imię.

– Ojciec opowiadał, że przy dobrej widoczności z wieży było widać światła Pragi, Wiednia, Tatry, Wrocław. Ja tego nie pamiętam. Urodziłem się w tym samym miesiącu i roku, gdy wysadzono wieżę – mówi.

Czescy ekolodzy protestują


Wieża ma mieć mieć 34 metry wysokości, na wysokości 30 metrów ma być taras widokowy. Od początku nie wszystkim się podobała, w samym Stroniu opinie są podzielone. "Będzie to konstrukcja stalowa, oszklona, na dole obudowana kamieniem pozostałym po starej wieży" – opisywała w swoim portalu Joanna Żabska. – To będzie nowoczesna wieża na XXI wiek, coś innego. Gdyby była replika starej, zaraz by ją porównywano, komentowano. A tak będzie zupełnie nowa – podkreśla Jacek Fastnacht.

Tyle, że gdy na wieżę znalazły się pieniądze, gdy podpisano umowę, zaczęły się protesty ekologów – i w Polsce, i w Czechach. Interweniowała m.in. posłanka Małgorzata Tracz, przewodnicząca Partii Zieloni. Właśnie wtedy czeskie Stowarzyszenie Ekologiczne rozesłało do mediów regionalnych w Polsce list otwarty, w którym budowę wieży na Śnieżniku nazwało "Katyniem ekologicznym" i ostrzegało, że poinformuje Komisję Europejską "w celu wszczęcia przeciwko Polsce i Republice Czeskiej postępowania za naruszenie prawa Unii".

W obszernym liście dostało się i Polakom, i Czechom. "Cały projekt jest przykładem żałosnej nieprawidłowości funkcjonowania organów ochrony przyrody po czeskiej i polskiej stronie i nigdy do tego nie miało dojść. (...) .Całkowicie zawiodły organy ochrony środowiska naturalnego w Pradze, Jeseníku i Wrocławiu – to jest powód do zwolnienia z pracy" – pisał Miroslav Vinkler, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego.
List czeskich ekologów z 2020 roku, fragment

"Twierdzimy, że w przypadku realizacji projektu, rezerwat przyrody NATURA 2000 zostanie dosłownie zniszczony. Naruszane są dyrektywy UE. Prosimy tylko o jedną rzecz – aby polskie organy ochrony środowiska zapoznały się z naszymi argumentami i tymczasowo zaprzestały realizacji projektu. W przeciwnym razie poinformujemy Komisję Europejską w celu wszczęcia przeciwko Polsce i Republice Czeskiej postępowania za naruszenie prawa Unii". Czytaj więcej

W ostatnich dniach cała Polska ponownie usłyszała, że czeskie organizacje ekologiczne żądają wstrzymania dotacji, a tamtejsze Ministerstwo Środowiska nie wyklucza, że zwróci się w tej sprawie do KE. I znów wokół Śnieżnika zrobiło się gorąco, zwłaszcza w kontekście sporu z Czechami o Turów.

"Prawdopodobnie powtórzymy ten scenariusz w przypadku wieży widokowej. Jeśli stwierdzimy, że obowiązujące prawo europejskie zostało naruszone, ponownie zwrócimy się do Komisji Europejskiej o pomoc" – powiedział minister środowiska Richard Brabec, jego słowa cytuje "Wyborcza".

– Jesteśmy trochę zdziwieni, bo były zgody czeskiego ministerstwa, były dyskusje, różne wątpliwości, zapytania. Machina ruszyła, zaczęły się prace, a teraz ekolodzy protestują. Trudno byłoby teraz cokolwiek przerwać – mówi szef Rady Miasta. Sprawa budzi i pozytywne, i negatywne emocje również lokalnie.

– Dostawałam nawet sugestie, że może to być grupa związana z inwestorem podobnych miejsc w Czechach, że to może być jakaś grupa interesów, ale nie zagłębialiśmy się w ten temat – przyznaje Joanna Żabska.

Kierownik Schroniska Na Śnieżniku również uważa, że wieża na Śnieżniku to konkurencja dla podobnych atrakcji po drugiej stronie granicy. Sugeruje, że komuś może się to nie podobać, bo do tej pory mnóstwo polskich turystów jeździło do Czech. A teraz będą ciągnąć na Śnieżnik, również z Czech. – Nasza wieża, budowana ze środków unijnych, przez pięć lat będzie darmowa, nie będzie opłat za bilety – zauważa.

Budowa wieży trwa


Jego schronisko znajduje się na wysokości 1218 m n.p.m., wieża budowana jest na szczycie, na wysokości 1425 m n.p.m. To ok. pół godziny drogi. Na co dzień widzi, jak postępują prace.

– Przez tydzień słowacka firma dostarczała beton śmigłowcem. Miał być duży śmigłowiec, który ma dużą pojemność transportu, ale nie otrzymali zgody. Dlatego mały śmigłowiec latał z tym betonem od rana do wieczora. To jest chore – mówi. W sieci dostępne są nagrania.
Nasz rozmówca oburza się, gdy pytam o zdjęcia, które pojawiły się w internecie. Zamieścił je m.in. kierownik schroniska na Szczelińcu w Górach Stołowych. "Na najwyższym szczycie Ziemi Kłodzkiej – Śnieżniku – trwa regularna deweloperka. W rezerwacie przyrody pracują koparki i buldożery, żeby zrobić drogę dojazdową do inwestycji pt. Wieża na Śnieżniku" – opisywał. "Co za masakra", "Dramat" – reagowali komentujący. Jacek Fastnacht tłumaczy: – Akurat było po roztopach śniegu, zima w tym roku długo trzymała. Jakoś musieli tym ciężkim sprzętem dojechać, wiadomo, że powstały koleiny. Ale ten sprzęt wjechał jednorazowo, on tam już stoi na górze. A poza tym wykonawcy mają potem tę drogę poprawić, wyrównać. Przecież z Himalajów nie ściągnie się szerpów, żeby nosili materiał. Mamy XXI wiek. Gdyby na Podhalu użyto koni, zaraz byłby krzyk, że zwierzynę się zamęcza. [embed][https://www.youtube.com/watch?v=oCT0neId_eE/embed]

To ma być atrakcja turystyczna


Przeciwnicy wieży krzyczą o dewastacji przyrody, pytają po co w ogóle ta wieża, skoro bez niej i tak są piękne widoki. Zwolennicy mówią o atrakcji turystycznej i bardzo silnie się to tutaj odczuwa. Ryszard Wiktor: – Nie ma wyjścia, musimy iść w turystykę. Przemysł padł, huta rozebrana. Chcemy wzmocnić region turystycznie, żeby ludzie przyjeżdżali.

Trzeba przyznać, reklama jest już zrobiona. Ale sprawa nie jest prosta, każdy ma swoje racje.

– Są plusy i minusy tej budowy. Zieloni bardzo się zaangażowali, by do budowy nie doszło. Ale gmina pozyskała pieniądze, wszyscy od lat wiedzieli, jak wieża będzie wyglądała i że gmina chce ją wybudować. Wieża ma przyciągać turystów, cała infrastruktura wokół niej ma kanalizować ruch w parku krajobrazowym. Ma być zbudowany, a właściwie odtworzony historyczny, trakt turystyczny na szczyt. Trochę jednak za wcześnie na bicie alarmu, trzeba poczekać na efekt końcowy, jak będzie to wyglądać. Ciężko dziś wyrokować – mówi Joanna Żabska.

W informacji turystycznej słyszę, że nie mieli od turystów żadnych sygnałów, że są przeciwni budowie. A niechęć widać tylko w internecie.

– Od paru lat młodzież nie chce wchodzić na Śnieżnik, mówią: a po co, tam jest pusto, tam nic nie ma. A jak będzie wieża, to z samej ciekawości przyjadą z Polski, żeby wejść. Turystów byłoby więcej. Tu jest tyle szlaków na Śnieżnik, mało uczęszczanych, pięknych, że przez cały dzień żywej duszy można nie spotkać – zachwala Jacek Fastnacht.

Uważa, że to będzie również świetny punkt orientacyjny: – Po starej wieży została kupa kamieni, które były porozrzucane po całej kopule Śnieżnika. Zimą, w czasie zamieci niejeden znajomy gubił się na Śnieżniku, nie wiedział, w którym kierunku ma iść, często były akcje GOPR, ludzie tracili orientację. A jak będzie wieża, to i schronienie będzie. Teraz jest tylko wiatka dla robotników zbudowana w ubiegłym roku i tej zimy wielu pomogła.

Jak wieża powstanie, on szczególnie będzie musiał być dumny. – Ojciec opowiadał, że jak był w szkole, wybrali się na wycieczkę szkolną z Wrocławia na Śnieżnik. Zawsze był ciekawy, wymknął i wszedł częściowo na wieżę, która była już zniszczona. – Złaź bo ty tu zostaniesz! – krzyknęła nauczycielka. Jakby wywróżyła. Bo został tu aż do śmierci – mówi.