Kuriozalne zarzuty dla nauczycielki z Tczewa. Ma to być efekt reakcji posła PiS
Ta historia brzmi jak podkręcony fake news, bo trudno uwierzyć, jak potoczyła się sprawa dyrektorki szkoły w Tczewie. Iwonie Ochockiej zarzuca się, że krzycząc na proteście Strajku Kobiet "Kaczor do wora, wór do jeziora" nawoływała do... znęcania się nad zwierzętami.
Dziennik przypomina, że na jednym z nagrań z protestu widać, jak Ochocka trzymając mikrofon, wraz z tłumem skanduje hasło "Kaczor do wora, wór do jeziora". Potem wszyscy tańczyli do melodii popularnych "kaczuch".Może cię zainteresować także: Tak wygląda rekrutacja do instytucji kultury w Polsce. "Nieprzyzwoite i niedopuszczalne"
Wtedy zaczęły się kłopoty Ochockiej. Wszczęto wobec niej postępowanie przed Komisją Dyscyplinarną dla Nauczycieli przy wojewodzie pomorskim. Z kolei jej mąż po 15 latach pracy w państwowej Grupie Lotos został zwolniony.
"Wyborcza" powołując się na akta sprawy informuje, że ma dowód na to, kto stoi za postępowaniem wobec Ochockiej. Ma to być poseł PiS z Tczewa Kazimierz Smoliński, który 5 listopada 2020 r. o godz. 15.10, wysłał do pomorskiej kuratorki oświaty Małgorzaty Bielang wymownego SMS-a. W wiadomości miał się znaleźć m.in. link do filmu z protestu, na którym dyrektorka szkoły krzyczała: "Kaczor do wora wór do jeziora".
Zarzuty wobec Ochockiej za Strajk Kobiet
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli przy wojewodzie, Barbara Leśniewska, postawiła Ochockiej dwa zarzuty. Pierwszy, że organizowała protesty w Tczewie w czasie pandemii, w których uczestniczyły dzieci i młodzież. A drugi, że nawoływała do niehumanitarnych, nieetycznych postaw poprzez słowa "Kaczor do wora, wór do jeziora".
I co najciekawsze, pani rzecznik uznała, że słowa te nie dotyczyły Jarosława Kaczyńskiego, ale były nawoływaniem do... znęcania się nad zwierzętami.
Czytaj także: "Finansowo pomaga mi tata, mama kupuje ubrania". Lempart z żalem o swojej obecnej sytuacji