Magdalena Koleśnik szczerze o swoim ciele. "No chodź do mnie z tymi cycuszkami z rozstępami"

Ola Gersz
Magdalena Koleśnik, aktorka Teatru Powszechnego w Warszawie, którą niebawem będziemy mogli oglądać w filmie "Sweat", poruszyła temat ciałopozytywnosci w rozmowie z "Wysokimi Obcasami". Opowiedziała o scenie z jednej z prób do spektaklu, którą ja "uzdrowiła".
Magdalena Koleśnik opowiedziała o swojej relacji z ciałem Fot. Adam Stepien / Agencja Gazeta
31-letnia aktorka Magdalena Koleśnik, prywatnie siostra aktora Bartosza Bieleni, widzom jest znana m.in. z "Kamieni na szaniec", "Zabawy zabawy" czy seriali "Brzydula 2" i "Kruk". Na co dzień gra na scenie Teatru Powszechnego w Warszawie, a 18 czerwca w polskich kinach zadebiutuje polsko-szwedzki film "Sweat", w którym Koleśnik zagrała główną rolę i wcieliła się w trenerkę fitness.
Przy okazji promocji tytułu Koleśnik podjęła temat ciałopozytywnosci w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów". – Bliska mi jest ciałopozytywność rozumiana w tym sensie, że każde ciało jest piękne. Zachwycam się różnymi ciałami. Jestem daleka od identyfikowania szczupłości ze zdrowiem, a kilku "dodatkowych" kilogramów – z chorobą – powiedziała. Aktorka wyjawiła jednak, że było jej ciężko zaakceptować niektóre aspekty swojego ciała. – Pamiętam, jak oswajałam się z tym, że mam rozstępy na piersiach. Przez długi czas czułam się pokrzywdzona przez naturę, bo z jakiej racji je mam, skoro nie byłam w ciąży? Z czasem udało mi się je zaakceptować, w końcu Lady Gaga ma takie same rozstępy, przypominające promienie słoneczne – wspominała.


Magdalena Koleśnik przytoczyła też sytuację z teatru. – Kiedyś podczas prób do spektaklu, w którym graliśmy nago, jeden z kolegów powiedział do mnie "no chodź tutaj do mnie z tymi cycuszkami z rozstępami" – relacjonowała. Jak podkreśliła, nie były to słowa obraźliwe "z kategorii 'harassment'". – Były słowami, które w jakimś sensie mnie uzdrowiły. Wydawało mi się, że może ludzie ich nie widzą, że może światło je maskuje. Ale nie, ludzie widzieli, że mam te "słoneczka" i z tego powodu ani mnie nie odrzucali, ani nie lubili mniej. To był tylko mój problem. I przestał nim być – powiedziała.

– Moje rozstępy, blizny, przebarwienia, kondycja mojej skóry są mapą mojego życia, odzwierciedlają moje doświadczenia i dziś to uwielbiam. Mogę wodzić palcem po ciele i opowiadać o tym, co się wydarzyło – wyznała.
Czytaj także: "Przypominają mi paski tygrysa". Rozstępy wchodzą na salony i przestają być powodem do wstydu