Cztery lata słyszeliśmy, jak Polska jest ważna dla USA. Oto, co nam z tego zostało po Trumpie

Katarzyna Zuchowicz
Jeszcze niedawno były wręcz peany pod adresem USA, Donalda Trumpa i polsko-amerykańskiego sojuszu w ogóle. Trudno zliczyć wszystkie wzajemne deklaracje przyjaźni i gesty, które miały ją symbolizować. Dziś sytuacja jest inna i wszyscy to widzą. Czy Joe Biden lekceważy polskie władze? Ostatnie doniesienia dyplomatyczne wielu Polakom dały do myślenia.
Prezydent Trump mówił o potężnym sojuszu z Polską, prezydent Duda chciał go pogłębiać. Ale nastąpiła zmiana w Białym Domu. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
Prezydent Joe Biden jest w Europie od kilku dni, wziął już udział w szczycie G7 w Carbis Bay w Kornwalii, w poniedziałek bierze udział w szczycie NATO w Brukseli, a we wtorek w kolejnym – USA-UE. Z kolei 16 czerwca spotka się w Genewie z Władimirem Putinem. To jego pierwsza podróż zagraniczna od początku prezydentury, prawdziwe tournee, i wielu ma po niej duże oczekiwania.


Ale wiadomo już, że przed szczytem Biden-Putin ma nie dojść do osobistego spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą, choć – jak kilka dni temu ustaliła "Rzeczpospolita" – trwały o to zabiegi. A także, że pominięto konsultacje z Polską ws. Nord Stream 2. Do dziś nie doszło też do rozmowy telefonicznej Andrzeja Dudy z Joe Bidenem. W ogóle podczas podróży Bidena do Europy wątek Polski, jako dotychczasowego sojusznika USA, nie istnieje. A to wywołało wielkie emocje i falę komentarzy w Polsce.

"W relacjach Polski z USA sytuacja patowa. Joe Biden wyraźnie lekceważy polskie władze. Zainwestowaliśmy w 'proamerykańskość' politycznie, gospodarczo i wojskowo bardzo. Co dalej?" – komentuje na Twitterze prof.dr hab. Bogusław Pacek, dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego.

W serii tweetów zauważa, że to może być początek dużych zmian w relacjach Polska–USA, że po decyzji USA o nieblokowaniu NS2, bez konsultacji z Polską, to kolejny policzek. Grzmią o tym również politycy opozycji, publicyści, internauci.

"Czy można jeszcze bardziej ostentacyjnie pokazać stanowisko i miejsce Polski na planszy relacji międzynarodowych?" – zapytał jeden z komentujących.

W tle Nord Stream 2

Przypomnijmy, prezydent USA zapowiedział w maju, że nie zamierza dłużej blokować budowy gazociągu, którą Polska i Ukraina chcą zatrzymać. A Biden, jak się ostatnio dowiedzieliśmy, miał nie ostrzec Polski i Ukrainy o swoim stanowisku. Dla rządu w Warszawie musiał to być cios.

– Jesteśmy w Polsce bardzo zawiedzeni ostatnią zmianą stanowiska Stanów Zjednoczonych, szczególnie że w ciągu ostatnich kilku lat ściśle współpracowaliśmy z administracją USA, by zatrzymać lub spowolnić rozwój Nord Stream 2 – zareagował w rozmowie z "Newsweekiem" premier Mateusz Morawiecki.

Co więcej, szef polskiego MSZ, jak sam kilka dni temu powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą", o tej zmianie dowiedział się mediów. – Sojusznicy amerykańscy nie znaleźli czasu na konsultacje z najbardziej narażonym na skutki tej decyzji regionem świata – przyznał. I nie dotyczy to tylko Polski, Joe Biden nie rozmawiał też z innymi prezydentami z naszej części Europy. Ale jakże inaczej to wszystko brzmi i wygląda dziś niż w czasach, gdy PiS przyzwyczaił nas do swojego uwielbienia dla Donalda Trumpa i sojuszu z USA. Jakbyśmy teraz, po tych kilku latach zapewniania, jak jest wspaniale, znaleźli się na jakimś innym biegunie.

Sojusz Dudy z Trumpem

– Przyjęcie mojego przyjaciela, prezydenta Polski Andrzeja Dudy, który wykonał niesamowitą pracę, jest dla mnie zaszczytem – mówił Trump po jego wizycie w Waszyngtonie w 2020 roku. Z tej okazji nagrał nawet wideo, w którym mówił o potężnym sojuszu z Polską.

– Chcę, żeby ten sojusz się pogłębiał – ripostował prezydent Duda. Obaj podpisali wspólną deklarację, w której napisano, że Polskę i Stany Zjednoczone łączy "wielowiekowa przyjaźń i partnerstwo oparte na wspólnych wartościach i interesach, silnych więziach międzyludzkich oraz wzajemnym szacunku".

– Liczę, że mój przyjaciel odniesie sukces – wierzył też Trump przed wyborami prezydenckimi w Polsce.

Wszyscy pamiętają, jak z kolei przed wyborami prezydenckimi w USA rządzący w Polsce jednoznacznie postawili na Trumpa i jak Andrzej Duda zwlekał z gratulacjami zwycięstwa dla Joe Bidena, nie mówiąc o wszystkich obawach o nowe relacje Polska-USA, jakie się wtedy zrodziły. Pierwsza wizyta prezydenta Joe Bidena w Europie tylko jeszcze bardziej je uwypukliła. – Jeżeli poniżyło się prezydenta Bidena, nie składając mu gratulacji po jego wyborze, to trudno się potem dziwić, że on nie dzwoni i że od pięciu miesięcy nie było bezpośredniego kontaktu między Joe Bidenem a Andrzejem Dudą – wbijał szpile Szymon Hołownia.

– Jeśli Polska chce być kreatorem polityki wschodniej UE, ważnym graczem na tej flance, potrzebne byłoby choćby zapytanie nas o zdanie i wysondowane opinii. Dzisiaj dzięki tej bucie i głupocie w polityce zagranicznej, którą prezentował rząd PiS, nie jesteśmy już liczącym się graczem ani w relacjach z USA, a nie z UE – mówił na konferencji prasowej.

Zwolennicy PiS kreślą swoje zupełnie inne wizje i szukają winnych gdzie indziej. "Nie wykluczałbym takiego scenariusza: prezydent Biden podejmując decyzję skrętu USA w stronę Rosji, zrozumiał, że do tak kontrowersyjnego dealu konieczne będzie ochłodzenie relacji z Polską i zgodził się na taki warunek Putina" – stwierdził na przykład Samuel Pereira. Ale jak mają się do tego polskie zabiegi dyplomatyczne?

"Nie jest planowane spotkanie prezydenta Dudy"

Jak kilka dni temu ustaliła "Rzeczpospolita", polska strona starała się o konsultacje z prezydentem USA przed szczytem USA-Rosja. "Teraz polskie władze obawiają się, że Nord Stream 2 okaże się precedensem, który określi tryb postępowania ekipy Bidena wobec Polski i krajów naszego regionu" – pisał Jędrzej Bielecki.

Jak analizował, "najlepszym sposobem, aby wyjść naprzeciw polskim obawom, byłoby osobne spotkanie Andrzeja Dudy z Joe Bidenem przy okazji szczytu NATO w Brukseli".

"Niezależnie od tego w Warszawie podejmowane są próby przeprowadzenia polsko-amerykańskich konsultacji na szczeblu wiceszefów MSZ" – podał publicysta "Rz".

Kilka dni później jego wywiad z szefem polskiej dyplomacji wywołał niemałe poruszenie. Minister Zbigniew Rau przyznał, że Amerykanie nie znaleźli dla nas czasu.

– Niestety, przyjeżdżająca do Europy delegacja amerykańska z prezydentem Bidenem na czele jest do tego stopnia zaaferowana jego spotkaniem z Władimirem Putinem, że nie znalazła czasu na organizację spotkań z sojusznikami ze wschodniej flanki. Nie jest więc także planowane spotkanie prezydenta Dudy z prezydentem Bidenem – powiedział w wywiadzie dla "Rz".

Pytanie, kiedy będzie. I czy uda się nieplanowane spotkanie, np. podczas szczytu NATO lub UE. A także, co z niego wyniknie.