Wyciekła rzekoma rozmowa Dworczyka i Morawieckiego. Padły obraźliwe słowa o posłance KO
Jeden z kanałów w rosyjskim serwisie Telegram w dalszym ciągu publikuje treści rzekomo pochodzące z prywatnej skrzynki e-mailowej ministra Michała Dworczyka. Tym razem ujawniono szczegóły prywatnej rozmowy, którą szef KPRM miał przeprowadzić z Mateuszem Morawieckim niespełna trzy miesiące temu. Pojawiają się w niej obraźliwe słowa dotyczące posłanki KO.
Kluzik-Rostkowska jest na tyle głupia, że napisała do mnie, żebym jej napisał tekst na tę konferencję, ha, ha, ha! Widać u siebie już nie mają kogo prosić i muszą pisowskich urzędników. Choć bardziej prawdopodobnie, że nie zadała sobie trudu, żeby sprawdzić. Chciałem jej odpisać, że "jej" troskę o Polaków na Białorusi w obecnej sytuacji można zilustrować powiedzeniem "Konia kują, żaba nogę podstawia". Ale dałem sobie spokój. Jak będą ujadać na konferencji, że rząd nic nie robi, wzywać do działań to proponuję tym stwierdzeniem to skwitować
Czytaj także: Nie bądź jak polscy politycy i nie daj się zhakować. Jak chronić się przed cyberprzestępcami?
Na rzekomy wyciek zareagowała już Joanna Kluzik-Rostkowska. Posłanka KO wyjaśniła na Twitterze, na czym polegała jej prośba. Oznajmiła, że chodziło jedynie o napisanie kilku zdań po białorusku na potrzeby promocji wydarzenia w mediach społecznościowych. Uzupełnijmy, że chodzi tu o konferencję zorganizowaną 29 marca przez parlamentarny zespół ds. naprawy Rzeczypospolitej im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego.
Odpowiedź posłanki KO wywołała z kolei dyskusję na inny temat... "Dobrze rozumiem, że premier Morawiecki w korespondencji z ministrem Dworczykiem, dostępnej teraz na rosyjskich serwerach ujawnił, który z polskich dyplomatów jest agentem naszych służb? To są te rzekomo »nieistotne« informacje, o których pisał w oświadczeniu minister Dworczyk?" – zapytał na Twitterze rzecznik PO Jan Grabiec.
"Źle pan rozumiał. W korespondencji, której nawet autentyczności pan nie zweryfikował, nie pada żadne nazwisko. To nazwisko podała na TT pana koleżanka Joanna Kluzik ujawniając personalia. Od razu wykorzystano to w rosyjskim Telegramie. Tak właśnie działają pułapki dezinformacji" – podsumował rzecznik rządu Piotr Müller.
Czytaj także: Nie bądź jak polscy politycy i nie daj się zhakować. Jak chronić się przed cyberprzestępcami?
Warto dodać, że portal Niebezpiecznik.pl, analizując opublikowaną rozmowę opisał "niekonsekwencje w znacznikach czasowych wiadomości e-mail". Premier odpisał bowiem na mail ministra o godzinie 21:05, który ten wysłał o... 22:24 tego samego dnia.
Dworczyk o ataku hakerskiem: Część z rzekomych maili została spreparowana
Szef KPRM w piątkowym oświadczeniu dotyczącym hakerskiego ataku poinformował, iż "już dziś wiadomo, że część z ujawnionych informacji i rzekomych maili została spreparowana. Przejęcie części danych z tych skrzynek oraz informacji niezbędnych do logowania zgłosiłem odpowiednim służbom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo państwa".
Przypomnijmy, że inne dane, które jak dotąd trafiły do sieci w wyniku włamania hakerskiego na skrzynkę Michała Dworczyka, to prezentacje i komentarze do aktów prawnych, a także CV pułkownika Konrada Korpowskiego. Wyciekł też plik z zestawieniem służb upoważnionych do szczepień, wraz z danymi osób kontaktowych.