Groźny incydent przed meczem Euro 2020. Niewiele zabrakło do tragedii na trybunach
Krótko przed rozpoczęciem szlagierowego pojedynku Euro 2020 Francja - Niemcy na Allianz Arena w Monachium doszło do groźnego incydentu. Na dachu stadionu chciał wylądować paralotniarz, który zaplątał się w linę prowadzącą jednej z kamer. Uwolnił się, ale niewiele zabrakło, by rozpędzony runął na trybuny. To najpewniej była akcja organizacji Greenpeace.
Czytaj także: Niemcy dostali lekcję futbolu. VAR uchronił ich przed kompromitacją z mistrzami świata
Schodząc coraz niżej do lądowania nad płytą boiska paralotniarz zaplątał się w jedną z lin prowadzących rozpiętych nad boiskiem, po których porusza się kamera ukazująca widok znad murawy. Szybko zdołał się wyszarpać i uwolnić, co prawie nie skończyło się tragedią.
W pewnym momencie jego lot stał się bardzo agresywny i wydawało się, że paralotniarz runie na jedną z trybun, na której przecież znaleźli się kibice. Niefortunny "lotnik" zdołał jednak skręcić, wykonać kolejny zwrot i między piłkarzami bezpiecznie osiąść na murawie. Było groźnie, ale nie doszło do tragedii.
Na skrzydle paralotniarz miał napis: "Kick out oil!" (tłum: "Wykopać paliwa!") oraz logo ekologicznej organizacji Greenpeace. Po wylądowaniu trafił w ręce służb porządkowych i opuścił stadion, a mecz rozpoczął się planowo.