Szwedzki parlament pierwszy raz w historii zdymisjonował premiera. I wcale nie przez pandemię

Adam Nowiński
Dość rzadko zdarza się, żeby demokracjom parlamentarnym udawało się odwołać urzędującego premiera. Tym bardziej dziwi to w Szwecji, gdzie nigdy dotąd nie doszło do takiego zdarzenia. Pierwszym odwołanym premierem został Stefan Löfven i wcale nie stało się to z powodu dyskutowanego na całym świeci podejścia Szwecji do walki pandemią koronawirusa.
Szwedzki premier Stefan Löfven został odwołany ze stanowiska. Fot. ANDERS WIKLUND/AFP/East News
Wotum nieufności wobec premiera Szwecji Sterfana Löfvena wyraziła zarówno lewicowa jak i prawicowa opozycja. Za odwołaniem szefa mniejszościowego rządu opowiedziało się większość, czyli 181 z 349 deputowanych.

Löfven stał się więc pierwszym premierem w historii Szwecji, który został odwołany przez parlament. Jak podaje "Dagens Nyheter", powodem, przez który opozycja wniosła w poniedziałek o wotum nieufności wobec niego była liberalna reforma, która przewiduje urynkowienie czynszów w nowym budownictwie.

Do tego doszły nieuregulowane kwestie związane z przestępczością i zamachami, o których nie raz pisaliśmy w naTemat.pl. Przywódca Szwedzkich Demokratów, Jimmie Akesson podkreślał przed debata na temat wotum, że wina za nieudolną walkę z przestępczością i niewystarczającą integrację imigrantów, leży po stronie rządu.

Kto za Löfvena?

Sondaże nie pokazują dużych zmian w preferencjach wyborczych Szwedów. Zarówno rządzący obecnie obóz socjaldemokratów jak i opozycyjna prawica nie mają szans na zdobycie większości.


O tym, kto będzie rządził Szwecją zadecydują Szwedzcy Demokraci. Partia ta może liczyć na spory wzrost poparcia, bo do około 20 proc. i to ona będzie koalicjantem, z którym trzeba będzie rozmawiać. Najwcześniej wybory w Szwecji mogą się odbyć już teraz na jesieni, lub dopiero za rok.
Czytaj także: Główny epidemiolog Szwecji przestrzega. "Jest powód do niepokoju"