Chudzielec, który ma zastąpić samego Zlatana Ibrahimovicia. To jego musimy się obawiać
21-letni Alexander Isak to zdecydowanie wyróżniający się piłkarz szwedzkiej reprezentacji i człowiek, którego musimy się najbardziej obawiać przed i w trakcie środowego spotkania w finałach Euro 2020. Pochodzący z Erytrei piłkarz, który dla Trzech Koron ma być nowym Zlatanem Ibrahimoviciem, właśnie stawia kolejny krok na drodze do wielkiej kariery.
Nowy bohater Szwedów, czyli śladem Zlatana
Zaczęło się od meczu z Hiszpanią, w której 21-letni Alexander Isak gra na co dzień. Kilka razy znakomicie ruszył do przodu, kilka razy dryblował jak natchniony, a Hiszpanie mieli wielki problem z zatrzymaniem go. Udało się, ale w drugiej połowie piłkarz Realu Sociedad był o krok od wypracowania gola Marcusowi Bergowi. Zebrał znakomite oceny, nic w tym dziwnego.
Potem przeciw Słowacji zagrał kapitalnie, sześć razy dryblował, sześć razy udanie. To najlepszy wynik szwedzkiego gracza od 1992 roku i kapitalnego wyczynu Tomasa Brolina. Alexander Isak jest jednak porównywany do innej legendy, Zlatana Ibrahimovicia. Tak jak on wychował się w rodzinie imigrantów - rodzice piłkarza pochodzą z Erytrei. Tak jak "Ibra" uwielbia mieć piłkę przy nodze. I tak jak Zlatan jest dla Szwedów bohaterem.
Po meczu ze Słowakami wychwalali go w całej Europie, zachwycił się młokosem sam Gary Lineker, który wróży mu wielką karierę. A największe kluby w Europie już sondują, czy można wyciągnąć Szweda z Realu Sociedad, dla którego strzelił 17 bramek w minionym sezonie. I gdzie już przykuwał uwagę wszechstronnością, świetnym uderzeniem z dystansu oraz oczywiście dryblingiem.
W szwedzkiej kadrze "chudzielec", jak czasem nazywają go z powodu smukłej sylwetki, debiutował jako 17-latek i szybko zdobył gola, będąc najmłodszym strzelcem w historii Trzech Koron. To działo się cztery lata temu. Dziś, wobec kontuzji Zlatana Ibrahimovicia i przeciętnej gry Marcusa Berga, jest gwiazdą numer jeden w ofensywie Szwedów. Ci zachwycają się snajperem i liczą, że poprowadzi ich do sukcesu podczas Euro.
Rasiści, filozofia i odrodzenie w San Sebastian
Alexander Isak to nie tylko znakomity piłkarz, to także bardzo ciekawy człowiek. Nie sprawdził się - o dziwo - w Borussii Dortmund, która oddała go do Realu Sociedad. W Hiszpanii odżył, zaczął trafiać i wrócił do kadry. W tej czuje się jak ryba w wodzie, choć w walce o Euro 2020 przeżył ciężki moment w Bukareszcie, gdzie kibice rasistowsko go obrażali, naśladując odgłosy małp.
Z takimi postawami walczy aktywnie poza boiskiem, a w rodzinnej Erytrei funduje akademie piłkarskie dla dzieciaków, które mają w ten sposób szansę na lepsze życie i przygodę z piłką. Poza tym czytuje filozofów, a najbliżej mu do stoicyzmu i tekstów Seneki Młodszego. Tak też czasem przezywają go koledzy w drużynie narodowej. Na murawie zmienia się jednak w bestię, o czym muszą pamiętać w środę polscy defensorzy.