"Zinstytucjonalizowane złodziejstwo". Prof. Majcherek o zakłóconym przez PiS trójpodziale władzy

Janusz A. Majcherek
Janusz A. Majcherek jest profesorem filozofii, socjologiem, wykładowcą w krakowskim Uniwersytecie Pedagogicznym, publicystą nagradzanym m.in. Grand Press za najlepszy tekst publicystyczny, Nagrodą Kisiela, nagrodą Allianz w kategorii media.
Pod rządami PiS "widać, że [ten] trójpodział władzy jest całkowicie zakłócony". "PiS jest skuteczny w utrzymywaniu monopolu władzy, natomiast każdy monopol władzy jest niebezpieczny dla państwa i narodu". Trzeba więc demaskować "zinstytucjonalizowane złodziejstwo, zalegalizowaną korupcję, jaka rozkwitła pod rządami partii mającej prawo i sprawiedliwość w nazwie".
Prof. Janusz A. Majcherek pisze, że trójpodział władzy jest zakłócony pod rządami PiS. Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta
To trudne, bo "władza PiS stosuje dokładnie te same metody zastraszania ludzi, co władze komunistyczne", a "zbieranie i kreowanie ‘haków’ stało się powszechną metodą w PiS", lecz należy się temu przeciwstawiać, gdyż "Bóg, honor, ojczyzna to tylko przykrywka do realnej, brutalnej walki o bardzo realną górę kasy".

W zmaganiach z pandemią władze PiS zachowywały się skandalicznie i poniosły klęskę. "Rząd zamknął oczy na pandemię, testując tylko chorych, żeby potwierdzić, że aby na pewno są chorzy. To antyepidemiologiczne podejście". "Epidemia ujawniła głównie nieudolność rządzących. Sanepid jest państwowy, centralnie zarządzany. I co było? Katastrofa!".


A co nam rządząca ekipa proponuje na przyszłość? "Wracamy w Polsce dokładnie do tego, przeciwko czemu walczyła Solidarność – do budowy nowego PRL, państwa centralnie sterowanego i upartyjnionego". Taki jest projekt reklamowany jako Polski Ład, "w którym wszystko zmierza do tego, żeby dorwać się do pieniędzy z budżetu i z Unii Europejskiej i nimi dzielić po uważaniu".

Rodzima klasa średnia, którą PiS obiecywało wzmacniać, ulegnie degradacji, co "docelowo doprowadzi do tego, że będziemy mieli w Polsce dwóch pracodawców: państwo i wielkie korporacje". "Polski Ład zmierza do centralizmu, jak w PRL. Partia ma decydować o wszystkim". Dotyczy to także przekształceń w systemie usług medycznych. "Cel jest taki: stworzyć układ zamknięty, w którym Agencja [Rozwoju Szpitalnictwa] ma kontrolę nad całym szpitalnictwem i inwestycjami, jednocześnie sama będąc poza społeczną kontrolą". "To po prostu skok na kasę".

Czy to kolejna wyliczanka win, błędów i nadużyć popełnianych przez pisowskie władze, sporządzona przez antypisowską opozycję lub niepisowski komentariat? Nie, to opinie i oceny wystawione obozowi rządzącemu przez jego niedawnych uczestników, którzy dopiero co go opuścili: prezesa NIK Mariana Banasia i jego syna – oficjalnego doradcę, oraz posłów Wojciecha Maksymowicza, Andrzeja Sośnierza i Zbigniewa Girzyńskiego.

Gdy profesor medycyny Wojciech Maksymowicz, po oskarżeniu go o wykonywanie eksperymentów na abortowanych płodach, ostentacyjnie opuścił obóz Zjednoczonej Prawicy i zaczął rozpowiadać o nieprawidłowościach wewnątrz niego i przez niego w Polsce popełnianych, odezwały się głosy dopytujące, czy tego wcześniej nie widział i dopiero wtedy przejrzał na oczy, gdy zaczęto zbierać "haki" na niego samego i przeciw niemu ich używać. O to samo można byłoby zapytać także tych, którzy nadal w tak funkcjonującym i tak działającym obozie władzy pozostają, a także jego popleczników, w tym wyborców.

To fundamentalne pytanie stawiane od początku rządów PiS: czy ich współuczestnicy, współwykonawcy i piewcy nie widzą deprawacji przezeń dokonywanej, czy widząc jednak nadal wspierają z innych, być może cynicznych powodów.

To kwestia motywacji, a tym samym także ewentualnego przeciwdziałania, czyli demotywowania. Jeśli mamy do czynienia z niedowidzącymi, bo zaślepionymi ideologią, demagogią, propagandą, to należałoby dążyć do otwarcia im oczu na fakty. Jeżeli jednak dominują wśród nich cynicy mający świadomość faktów, ale ignorujący je dla jakichś innych powodów, trzeba byłoby używać argumentów o charakterze moralnym lub stricte politycznym, wyperswadowywać im wspieranie łajdactwa, którego są świadkami.

Przytoczone przypadki sugerowałyby, że przynajmniej niektórzy uczestnicy obozu pisowskiej władzy zdają sobie sprawę z bezeceństw i deprawacji przez jego funkcjonariuszy popełnianych oraz kłamstw i matactw dla ich przykrycia stosowanych. Powody, dla których je tolerowali, współuczestnicząc we władzy sprawowanej przez takich szubrawców i szkodników, są zapewne zróżnicowane. Czy możliwe jest ich unieważnienie albo zneutralizowanie, czyli sprawienie, aby kolejni uczestnicy obozu zdeprawowanej władzy porzucili go?

Przykłady mogą być bardziej pouczające niż perswazja (verba docent, exempla trahunt). Dlatego lepiej nie nagabywać Maksymowicza, Sośnierza, Banasia czy Girzyńskiego dlaczego współpracowali z władzą, o której niegodziwościach mają taką wiedzę, lecz pozwolić im oraz potencjalnym naśladowcom na ujawnianie tych bezeceństw. Bo nawet jeśli pisowska władza robi wrażenie, że się nie przejmuje oskarżeniami, także sformułowanymi przez NIK wobec najważniejszych funkcjonariuszy państwa, to jednak mogą one wywrzeć jakieś wrażenie na niektórych poplecznikach i wyborcach tego obozu politycznego.

Zwłaszcza tych, którzy kierowali się osławioną kalkulacją "może i kradną, ale się dzielą", gdy okaże się, że rozkradli zbyt wiele, aby do dzielenia coś pozostało.

Janusz A. Majcherek jest profesorem filozofii, socjologiem, wykładowcą w krakowskim Uniwersytecie Pedagogicznym, publicystą nagradzanym m.in. Grand Press za najlepszy tekst publicystyczny, Nagrodą Kisiela, nagrodą Allianz w kategorii media.
Czytaj także: Chcesz wejść w kryptowaluty, ale nie wiesz jak zacząć? Poradnik krok po kroku jak kupić Ethereum