Tak wygląda zniesienie limitów do specjalistów w praktyce. Brakuje lekarzy, znikają kolejne oddziały
Mateusz Morawiecki chwali się, że od 1 lipca znikają limity przyjęć do lekarzy specjalistów. Premier przekonuje, że lekarzy ma być coraz więcej, ale na razie sytuacja wygląda fatalnie. Przykładów, że sytuacja jest kryzysowa nie trzeba długo szukać.
Słowa premiera na razie nijak mają się do rzeczywistości, bo w kolejce do niektórych specjalistów czeka się nawet nie miesiącami, a latami. I mowa tu nie o mniejszych miejscowościach, tylko placówkach medycznych w Warszawie.
Z kolei lubelski "Dziennik Wschodni" podaje, że szef zamojskiego szpitala daje sobie czas do końca września na znalezienie specjalistów i wznowienie pracy pediatrii. W tym czasie oddział pediatryczny zostanie zawieszony, a pacjenci będą musieli jeździć do szpitali w innych miastach: Biłgoraju, Krasnymstawie, Tomaszowie Lubelskim i Hrubieszowie.
Podobna sytuacja jest w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie szpital wstrzymał przyjmowanie pacjentów na Oddziale Dziecięcym.
Warto zaznaczyć, że chociaż premier Morawiecki przekonuje o wieloletnich zaniedbaniach w ochronie zdrowia, niektórzy posłowie opozycji próbują prostować jego wypowiedzi.