Joanna Cesarz: Mówię sobie, że jestem piękna [NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA #1]

Joanna Stawczyk
Joanna Cesarz to pierwsza bohaterka, która rozświetli mój autorski, wakacyjny cykl "NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA". Znana modelka "plus size" zdradziła mi, jak zaakceptować nie tylko własne ciało, ale przede wszystkim, jak pokochać swoją głowę i duszę. Nie zabrakło też konkretnego podsumowania spraw związanych z ruchem body positive, a także śmiałego spojrzenia na przyszłość Polski.
#NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA. Joanna Cesarz naTemat body positive i przyszłości Fot. Maciej Stanik
Wakacje to doskonały czas na to, aby zatrzymać się, wziąć głęboki oddech i zastanowić się, czego tak naprawdę potrzebujemy, żeby nasze życie stało się lepsze. Nic nie miałoby sensu, gdyby nie ludzie, którzy wyznaczają kierunek dobrych zmian i pokazują, że pasją i uśmiechem można zawojować świat.

Mój wakacyjny cykl dla naTemat pozwoli Wam zapoznać się z bohaterami nietuzinkowymi. To barwni ludzie, którzy realnie zmieniają szarą Polskę i pokazują, że w naszym społeczeństwie i kraju wciąż jest siła, kolor i potencjał na przyszłość. Rozmowy o emocjach, strachu, obawach, przeczuciach, ale także pragnieniach. Wsiadaj! "#NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA".



Joanna Cesarz szczerze o ciałopozytywności, akceptacji i pojęciu "plus size"

#NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA. Joanna Cesarz naTemat body positive i przyszłościFot. Maciej Stanik
Joanna Cesarz to pierwsza, kolorowa bohaterka, którą chciałabym Ci przedstawić. To absolwentka Psychologii Uniwersytetu Łódzkiego na wydziale Psychologii oraz Seksuologii. Cesarz to seksuolog, terapeutka, zwyciężczyni debiutanckiej edycji programu "Supermodelka Plus Size", influencerka oraz reprezentantka ruchu body positive.

Asia Stawczyk: Dlaczego Polacy nienawidzą grubszych ludzi?

Joanna Cesarz: Powiem ci, że w wielu kwestiach jesteśmy jeszcze bardzo zamknięci i do tyłu. W porównaniu do zachodu, który jest bardzo postępowy, dopiero to młodsze pokolenie Polaków zaczęło mieć bardziej otwarta głowę. Jednak te wszystkie międzypokoleniowe konwersacje, które odbywają się między naszym rodzicami, dziadkami, sprowadzają się mimo wszystko do tego, że nie lubimy inności.

Mamy poczucie, że musimy być w jakiś sposób idealni i dążyć do tych wszystkich kanonów, a jak ktoś taki nie jest, to nagle odstaje. To nie dotyczy tylko wyłącznie tłuszczu i grubszych ludzi, ale też osób z niedowagą, osób innych wyznań, innej orientacji. Po prostu nie uznajemy inności.

Od twojej wygranej w programie Supermodelka Plus Size minęły już cztery lata. Wiem, że na początku skala hejtu na ciebie była ogromna. Coś się polepszyło czy wciąż dostajesz wiadomości z groźbami?

Nie, teraz już nie. Mam naprawdę świetną grupę odbiorców, z której jestem dumna, bo 73 proc. z niej to kobiety z Polsk w wieku 18-45 lat. Zebrałam społeczność, która naprawdę chce ze mną dyskutować i coś ode mnie brać. Czasem zdarza się jeszcze jakiś hejterski komentarz, ale jestem już do tego tak przyzwyczajona, że zwyczajnie blokuję takie osoby.
#NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA. Joanna Cesarz naTemat body positive i przyszłościFot. Maciej Stanik
A właśnie, wiesz może, dlaczego program zatrzymał się tyko na jednej edycji? Przecież kandydatek plus size jest równie sporo, co szczupłych dziewczyn aspirujących do popularnego "Top Model".

Z tego co wiem, to mieliśmy niższą oglądalność niż ten program, który wszedł potem. To było coś związanego z randkami. Trudno mi powiedzieć.

Teraz, gdy kończysz 26 lat, akceptujesz siebie w stu procentach? Kilka lat temu Twoja figura wyglądała nieco inaczej.

Na pewno kocham siebie w 100 procentach, natomiast jeżeli chodzi o akceptację, to jest to 99,9 procenta. Też mam kompleksy, jestem normalnym człowiekiem, miewam dzień kiedy wstaję i mam ochotę zwymiotować, gdy na siebie patrzę. Są też dni, że wstaję, patrzę na siebie i mówię do siebie w lustrze "ale jesteś piękna”.

Ja uznałam, że moje ciało to jedno - ono mi się podoba, ja je kocham, traktuję z życzliwością, natomiast w 100 procentach akceptuję i lubię swoją głowę. Moje ciało jest do tego, żeby nieść tą głowę i pozwalać jej dążyć do spełnienia moich celów i marzeń, a to właśnie robię.

Liczysz kalorie czy nie zaprzątasz sobie tym głowy?

Wcześniej byłam na pudełkach i staram się to utrzymywać, bo jednak mam tendencję do tycia. Mam swoją granicę, której nie chcę przejść, a ostatnio ją przeszłam, dlatego trochę mocniej wzięłam się za siebie. Faktycznie zaczęłam teraz liczyć kalorie i jak wcześniej nienawidziłam gotować, tak teraz jak byłam na diecie, gdzie musiałam sobie sama coś przyrządzać, to musiałam się wykazać kreatywnością w kuchni i muszę powiedzieć, że zaczęło sprawiać mi to ogromną przyjemność.

Aktualnie zerkam na kaloryczność, jednak nie jakoś chorobliwie. Jeżeli ma na coś ochotę, to po prostu to zjem. Ostatnio moje ciało i tak się na tyle "wykurowało" i oczyściło, że znacznie chętniej sięgam po zdrowe przekąski, a nie fast-food typu kebab.
#NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA. Joanna Cesarz naTemat body positive i przyszłościFot. Maciej Stanik
Od jakiego numeru według ciebie zaczyna się "plus size"?

Definicja mówi, że niby od 38. rozmiaru. Przekonanie, że modelki muszą być w rozmiarze 32, jest naprawdę bardzo niezdrowe. Przecież naturalnie dziewczyna, która ma powyżej 180 cm wzrostu, powinna nosić przynajmniej rozmiar 36 lub 38, bo to chociaż w miarę zgodne z jej budową ciała. Według mnie plus size obiektywnie i realnie zaczyna się od 44. rozmiaru. Między tym 36 a 42, to po prostu jest normalna kobieta. Oczywiście te ponad i poniżej też są normalne, ale mam na myśli taki typowy "normal size".

Korzystasz z siecówek? Jednak wciąż nie wszystkie popularne marki stawiają na komfort w rozmiarze plus size.

Do Stradivariusa, Bershki, House'a i tego typu, to nawet nie wchodzę. Do Zary zaglądam po dodatki. Lubię H&M, ale z nimi nigdy nic nie wiadomo, bo raz mam na sobie rozmiar L, a raz 56. W sumie poza sieciówkowym H&M lubię SHANE, FashionNovę i ogólnie kupuję przez internet, raczej z zagranicznych stron.

Wielu ludzi umiejętnie wymija temat, nie obrażając większych osób wprost, ale ciągle wysuwając argument pt. "promocja otyłości". Pewnie nieraz zdarzyło ci się usłyszeć, że zachęcasz do nadwagi.

Tak, właśnie zawsze zastanawiam się, skąd ci ludzie mają taki pomysł. Czy ja kiedykolwiek na swoim Instagramie lub gdzieś indziej powiedziałam "siedź na dupie, żryj czipsy, bycie grubym jest super"? No nie! Mówię o tym, że okej, owszem jestem większa, ale jestem zdrowa, bo zdrowo jem, ruszam się, bo dbam o swoje ciało, bo je kocham i o to chodzi.

Żadna z aktywistek "plus size" nie powiedziała nigdy "siedź na czterech literach i bądź niezdrowa", tylko "zaakceptuj to, że pomimo tego, jak prowadzisz życie, to masz taki a nie innych rozmiar". I tyle.
#NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA. Joanna Cesarz naTemat body positive i przyszłościFot. Maciej Stanik
Nie sądzisz, że zbyt skrajne podejście body postive może przyczynić się do tego, że ludzie będą folgować złym nawykom żywieniowym zasłaniając się aktywistkami promującymi ciałopozytywność? Jednak wciąż chodzi o zdrowie, a dodatkowe kilogramy nie ułatwiają choćby długiego życia.

Tak na dobrą sprawę, to od narodzin Jezusa byłyśmy stygmatyzowane pod względem patriarchatu, religii, wyglądu, wszystkiego. Nie mówię tylko o kobietach. Aby coś, co było zasiane w nas przez taki szmat czasu, zniknęło, potrzeba naprawdę mocnego stanowiska. Oczywiście są dziewczyny, które stwierdzają "dobra, pofolguję sobie", ale są też takie, które pomyślą "wyglądam tak jak ona, a ona się tego nie wstydzi, to może też nie powinnam". Dlatego myślę, że skrajność tego silnego głosu jest potrzebna, żeby w ogóle weszło to do dyskusji i do mainstreamu.

Jeżeli będziemy grzecznie siedzieć z naszymi poglądami i brać wszystko tak pół na pół, to nic się nie zmieni. Przecież każda rewolucja, która się wydarzyła, nastąpiła dlatego, że ktoś odważył się postawić wszystko na jedną kartę. Uważam, że te skrajności muszą wybrzmieć, żeby doszło do jakichkolwiek zmian.

Wiesz, że dzięki tobie wiele dziewczyn odważyło się albo odważy się, aby tego lata w końcu założyć krótkie spodenki? Nawet mimo tego, że mają rozstępy i cellulit.

To wspaniałe! To co robię, traktuję jako misję. Gdyby nie ten plan, że chcę pomóc przede wszystkim kobietom, to już dawno rzuciłabym to wszystko w kąt. Powiem ci, że po programie strasznie mnie przygniotły reakcje w mediach społecznościowych.

To jest praca na więcej niż jeden etat. Dziewczyny potrafią do mnie napisać w niedzielę o północy. Ja też jestem człowiekiem, mam czasem dosyć i najchętniej rzuciłabym tym telefonem o ścianę. Wszystkiemu przyświeca jednak idea, że chciałabym szerzyć dobro.

Jeżeli mogę przekazać to w taki sposób, że komuś to pomoże, to było warto.
#NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA. Joanna Cesarz naTemat body positive i przyszłościFot. Maciej Stanik
Jednak ten odsetek kobiet, który stwierdzi, że "hej, ja też mogę założyć krótkie spodenki, mieć w nosie wasze krzywe spojrzenia i czuć się dobrze", wciąż jest dość mały. Problem siedzi w myśleniu Polek czy w społeczeństwie?

Myślę, że w społeczeństwie i w Polkach jako takich cierpiętnicach na siłę. Jednak jesteśmy krajem w większości katolickim, a sam fakt, że nasi biskupi nie godzą się z tym, co mówi papież np. w kwestii LGBT, to jest dla mnie chore. No bo, jak mogą nie słuchać swojego zwierzchnika.

W kwestii wyglądu w naszym pobożnym społeczeństwie utarło się coś takiego, że kobieta ma być skromna, cnotliwa, niepozorna, a jeśli ma się pokazywać, odkrywać ciało, to niech to będą tylko osoby "przyjemne dla oka", a nie większe.

Ja tak na przykład miałam długo w Łodzi. W Warszawie czułam się okej, jeżeli chodzi o stylówki, a w Łodzi, która jednak jest mniejsza, bardziej hermetyczna, nie potrafiłam się otworzyć. Zastanawiałam się, z czego to wynika. Mam wrażenie, że chodzi o to, że szczególnie w tych mniejszych miastach Polacy lubią się oceniać.

Jesteśmy krajem marudnym, jesteśmy krajem malkontentów i najgorsze jest to, że nie pilnujemy własnego nosa, a cudzych. My nie żyjemy swoim życiem, tylko życiem innych. Jakby nie było, ludzie w Polsce mają często naprawdę trudne życie i nie jest ono usłane różami. Ten kraj naprawdę nie jest przyjemnym miejscem do życia.

Chciałabyś wyjechać?

Zdawałam maturę międzynarodową po to, żeby wyjechać, ale ostatecznie plany uczelniane się poplątały i do tego nie doszło. Mam co prawda taki zamiar, żeby pojechać do różnych krajów popracować po pół roku. Mój zawód zresztą temu sprzyja, bo poza modelingiem zaczęłam już pracę w swojej profesji jako seksuolog, terapeutka i mogę działać zdalnie. Chciałabym, żeby to doszło do skutku zanim ustatkujemy się z moim partnerem i na poważnie pomyślimy o potomstwie.

Powiem ci, że generalnie nienawidzę Francji, ale kocham Marsylię. To jest takie miejsce dla mnie i mojej przyjaciółki, która też jest większa, gdzie czujemy się idealne. Tam się zawsze ubiorę w to, co chcę, pomaluję się, jak chcę i tam nie mam żadnych obaw, że coś się komuś nie spodoba.

Ostatnie wakacje, gdy byłyśmy tam miesiąc, a jeszcze wtedy byłam singielką, uświadomiły mi ilu mężczyzn się za mną oglądało. Nie ukrywam, że powodzenie dało mi 100 punktów do ego. Jak byłam młodsza, to chyba jak każda dziewczyna tylko na tym budowałam swoje poczucie wartości. Dopiero potem zrozumiałam, że trzeba wznosić je na innych fundamentach.

Kojarzysz głośny wpis Agnieszki Kaczorowskiej-Peli o "modzie na brzydotę"?

Zareagowałam na to dość szybko, dodając na moje Instastory filmik przedstawiający moje rozstępy w słońcu. Ale ja doskonale wiem, o co chodziło Agnieszce. W sensie ja to rozumiem, bo też jestem estetką i też jestem fanką konwencjonalnego piękna. Nie lubię patrzeć na swoje fałdki, dlatego ubieram się tak, żeby jednak nie było ich tak bardzo widać.

Jednak kiedy jesteś osobą publiczną, musisz myśleć nad formą przekazu. Ona napisała jakiś poemat, który był niezrozumiały dla części ludzi, ale też trzeba podkreślić, że ten wpis był zwyczajnie źle napisany. Bo dlaczego naturalność uważamy za brzydotę i dlaczego uważamy, że naturalność ma wydźwięk pejoratywny?

Dla mnie to, co ona napisała, to jest moda na piękno i akceptację. Bo to wszystko, co niesiemy ze sobą poza kamerami i Instagramem, jest naszą nieodłączną częścią. To nie jest moda na brzydotę, tylko moda na naturalność. Musimy o nią walczyć, bo codziennie jesteśmy z niej odzierane przez chore ideały, lansowane przez wielkie koncerny i tego typu gwiazdy, które będą próbowały mówić ci, jak żyć, będąc w uprzywilejowanej pozycji.
#NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA. Joanna Cesarz naTemat body positive i przyszłościFot. Maciej Stanik
Mówi się, że to faceci pozwalają sobie na uszczypliwe przytyki w kierunku kobiet plus size, ale prawda jest taka, że kobiety nie są lepsze i same potrafią wbić nóż w plecy drugiej dziewczynie. Gdzie ta solidarność jajników, o której się tyle mówi? W końcu takie generatory nadwagi jak ciąża i problemy hormonalne nie powinny być nam obce.

Nie mam pojęcia. Nie wiem i nie wiem, co kieruje takimi kobietami. Mnie na przykład sprawia przyjemność, jak powiem innej kobiecie, że pięknie wygląda. Tylko wiesz co? Myślę, że to jest kwestia dojrzałości i wiary w samą siebie.

Jeśli dorastałaś w domu, gdzie matka cały czas mówiła ci "nie jedz tego, bo będziesz gruba i nie znajdziesz męża", to te słowa i mechanizmy się w tobie zakorzeniły. Nic dziwnego, że będziesz to powtarzać swojej córce lub obcej kobiecie w internecie.

Sądzisz, że Polki bardziej niż Europejki uzależniają poczucie własnej wartości od opinii partnera?

Nie wiem jak to jest dokładnie z Europejkami, natomiast wiem, że Amerykanki są bardzo wyzwolone. I tego wyzwolenia brakuje nie tylko Polkom, ale też naszym europejskim sąsiadkom.

A ty próbowałaś kiedyś doścignąć medialne ideały piękna tylko po to, by sprostać wymaganiom swojego mężczyzny?

Nigdy w życiu. Zawsze chciałam sprostać wyłącznie swoim wymaganiom - przynajmniej odkąd jestem świadomą kobietą, a nie nastolatką. Za każdym razem, gdy słyszę, że facet mojej przyjaciółki nie pozwala jej jeść batonów lub pizzy, bo uważa, że powinna schudnąć, to budzi się we mnie taka lwica, że mam ochotę podejść do typa i go rozszarpać.

Każdy z nas powinien być odpowiedzialny za siebie. To, że robimy coś tylko dla partnera oznacza, że nam samym czegoś brakuje, i że powinnyśmy zrobić coś dla siebie. To samo tyczy się rzecz jasna mężczyzn, którzy bezwiednie uginają się pod wolą kobiet. Za bardzo boimy się tego, że zostaniemy odrzuceni.

Na czym zbudowałaś pewność siebie? Tego nie da się wyssać z mlekiem matki.

Niby się nie da, ale pochodzę z domu, gdzie od zawsze byłam akceptowana pod każdym względem. Byłam kochana, utwierdzana w tym, że jestem najpiękniejsza, najlepsza.

Właśnie przez to, że byłam taką małą gwiazdeczką swoich rodziców, rówieśnicy przez długi czas mnie nie lubili. Przez pewien czas byłam samotna. Sytuacja zmieniła się na studiach, gdy poznałam ludzi z trochę szerszymi horyzontami i inną wrażliwością.

W pewnym momencie, tak jak też wspomniałam, zaczęłam budować swoją pewność siebie na tym, że pożądali mnie mężczyźni. Co znaczące, byli to raczej starsi mężczyźni, więc to było frapujące dla nastolatki. Ale najmocniejszym fundamentem, na którym zbudowałam pewność siebie, była terapia. Zaczęłam ją mając 21 lat. Tam nabrałam tak ogromnej samoświadomości, a za tym poszła samoakceptacja.

Wiele modelek skupia się wyłącznie na pracy i wygasza inne aktywności. Wiem, że ty nie poszłaś tym tropem i nie porzuciłaś edukacji dlatego, że obecnie jesteś modelką. Nie żałujesz?

Myślę, że idealnie to wszystko pogodziłam. Ostatnio chciałam zacząć powoli odchodzić od modelingu, ale posypało się tyle zleceń, że stwierdziłam, iż dopóki mnie chcą, to będę to robić. Zresztą z tego są tak przyjemne pieniądze, że szkoda byłoby nie korzystać. Znajduję się obecnie zawodowo w takim momencie, w którym chciałabym się znajdować.

Skąd pomysł na to, żeby specjalizować się w seksuologii? Ostatnio chwaliłaś się, że zaczęłaś przyjmować pacjentki.

To, że chcę zostać seksuologiem wiedziałam już w liceum. Najpierw był pomysł z pójściem na prawo, ale potem przyszła pasja. Zafascynowały mnie różne, dosyć skomplikowane schorzenia - czytałam o nich przygotowując się do egzaminu z biologii. Wystartowałam na psychologię i udało się.

Tak w ogóle moja mama jest pedagogiem i mediatorem, więc jej doświadczenie zawsze mi bardzo pomagało i wiedziałam, że chcę skończyć albo pedagogikę albo psychologię, żeby być takim wsparciem dla moich przyszłych dzieci, jak ona była dla mnie.

Modeling pojawił się trochę przypadkowo. Spotykałam się z ludźmi, którzy robią zdjęcia, a ponieważ ja lubię być w centrum uwagi, to było nam po drodze. Nigdy nie miałam problemu, żeby godzić pracę z nauką.
#NASTĘPNA STACJA - PIĘKNA POLSKA. Joanna Cesarz naTemat body positive i przyszłościFot. Maciej Stanik
W Polsce seks wciąż jest tabu, już nie mówiąc już o seksie z osobą plus size. Jaką radę dałabyś ludziom, którzy odmawiają sobie łóżkowych przyjemności tylko dlatego, że mają parę fałdek więcej?

To jest realny problem - sama go mam, mimo iż mam partnera, który szleje za mną i kocha każdy kawałek mojego ciał. Bywa, że podczas zbliżeń zastanawiam się, czy "ta fałdka" nie jest dla niego zbyt widoczna.

Jak widzisz, sama się na tym łapię. To naprawdę bardzo trudna kwestia, która wynika zarówno z naszej kultury jak i wzorców lansowanych przez pornografię. Dążymy do wzorców, które są niezdrowe i niepotrzebne. Przez to mamy chorobliwe kompleksy.

Powinniśmy ten seks oswajać, normalizować. Dajmy sobie furtkę na naturalność, akceptację i rozkosz. Szkoda czasu na wstyd i strach. Pracujmy nad tym i chwyćmy seks za rogi. Przede wszystkim dla siebie, a dopiero potem dla potencjalnego partnera czy partnerki.

Ten cykl nazywa się "Następna stacja - piękna Polska". Powiedz mi, co musiałoby się stać, żeby Polki i Polacy czuli się pięknie niezależnie od rozmiaru? By szli przez życie z podniesioną głową?

Po pierwsze musielibyśmy zacząć pilnować czubka własnego nosa i zająć się sobą, a nie innymi. Chyba, że ktoś potrzebuje pomocy i o to poprosi - wtedy co innego. Powinniśmy zająć się tym, kim my jesteśmy i kim my chcemy być, zastanowić się, kim kiedyś byliśmy i co nam wtedy przeszkadzało, a co się nam podobało.

Gdybyśmy wszyscy zaczęli traktować siebie samych jako najlepszego przyjaciela, to byłoby nam po prostu łatwiej. To brzmi utopijnie, ale możemy się do tego zbliżyć. Z kolei media mogłyby prawdziwiej pokazywać świat, ludzką różnorodność. Tu już zaczyna się dziać, więc oby tak dalej.