Kuriozalny pomysł radnych z Miłakowa. Sprawdzą, czy artystki przebrane za wiedźmy są okultystkami
Myśleliśmy, że już nic w Polsce nas nie zaskoczy. A jednak! Jak się okazuje, w województwie warmińsko-mazurskim pogoń za czarownicami wciąż trwa. Akcja Katolicka złożyła do władz Miłakowa nieopodal Ostródy skargę na lokalne artystki Wiedźmuchy, które podejrzewa się o praktykowanie okultyzmu.
W rozmowie z portalem Zbigniew Zabłocki, radny powiatu ostródzkiego z PiS i aktywista Akcji Katolickiej, zdradził, że jakiś czas temu lokalne stowarzyszenia stwierdziły, iż trzeba przyjrzeć się bliżej działaniom Wiedźmuch. Przywodzą one bowiem na myśl kult satanistyczny.
Alicja Tomaszewska, która jest założycielką Wiedźmuch, zapewniła, że sceniczny wizerunek koleżanek i jej samej nawiązuje do bajkowości. – Chodzi nam o szerzenie radości, a nie okultyzmu. Nie wróżymy ani nie odprawiamy czarów. Nie wtrącamy się też do religii. Swoimi występami pokazujemy, że życie kobiet nie musi tylko polegać na staniu przy garach – dodała.
Kim są ezograżyny?
Znana polska aktywistka społeczna Ewa Bujacz nazwała kobiety wierzące w ezoterykę... "ezograżynami". Jej stwierdzenie, że pradawne wierzenia i feminizm się wykluczają (padło stwierdzenie "seksistowskie gówno"), wywołało w internecie burzę, jakiej dawno nie było. "Racjonalistki wzięły się za łby ze współczesnymi wiedźmami, a feminizm... stał w kącie i płakał" – napisała u nas Aleksandra Gersz.Czytaj także: Ezograżyny – aktywistka nazwała tak kobiety, które żyją "według gwiazd i księżyca". I się zaczęło...
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut