Mikołaj Małaczyński, prezes Legimi: "Książka drukowana nie jest naszym konkurentem"

Michał Jośko
W jaki sposób pandemia COVID-19 zmieniła nasze upodobania czytelnicze? Dlaczego Legimi, czyli największa baza e-booków i audiobooków w Polsce, sprzedaje książki papierowe, w jaki sposób walczy o serca osób żądnych dostępu do najnowocześniejszych technologii oraz czy planuje ekspansję międzynarodową? Oto rzeczy, o których opowiedział nam Mikołaj Małaczyński, prezes i współzałożyciel tej firmy.
Mikołaj Małaczyński Fot. mat. prasowe
Mole książkowe załamują ręce, twierdząc, że żyjemy w kraju, w którym się nie czyta… Zgodnie z najnowszym raportem Biblioteki Narodowej w roku 2020 po przynajmniej jeden tytuł sięgnęło 42 proc. rodaków, natomiast co dziesiąty Polak przeczytał w tym czasie więcej niż siedem książek. Takie wyniki cieszą pana, czy smucą?

Wydaje się, że cała branża z nadzieją spogląda na ten symboliczny wzrost w czytelnictwie o 3 punkty procentowe w stosunku do lat ubiegłych. Czas pandemii potwierdził, że mimo ponurych przewidywań ekspertów rynkowych, czytanie ma się całkiem dobrze.

Podczas globalnej samoizolacji część z nas w końcu znalazła upragniony czas na książkę, niektórzy przypomnieli sobie o dawnej pasji, a jeszcze inni – mierząc się z niespodziewaną ilością czasu wolnego – odkryli, jak wielką przyjemnością są podróże do innych, nieznanych nam światów, szczególnie gdy możliwość opuszczenia swoich czterech ścian jest ograniczona.

Początkowo wielu wydawców obawiało się o przetrwanie swoich firm w okresie, gdy stacjonarne księgarnie pozostawały zamknięte, a media alarmowały o redukcjach w zatrudnieniu, które przekładały się na potencjalnie mniejsze budżety konsumentów. Okazało się jednak, że czytelnicza potrzeba u osób przebywających w domach przez całe tygodnie nie wygasła.

Wręcz przeciwnie – znalazła ujście najpierw w postaci zainteresowania książkami znajdującymi się na regale w domu, a w dalszej kolejności – podczas zakupów nowości wydawniczych online czy korzystania z usług subskrypcyjnych takich jak Legimi.

Co ważne, jak wynika z naszych obserwacji, nawet po poluzowaniu restrykcji i ożywieniu życia społecznego czytelnicy "pandemiczni", którzy odkryli lub wrócili do swojej pasji w trakcie kwarantanny, zaprzyjaźnili się z książkami na dobre.
Fot. Pexels
Czy pandemia wpłynęła również na nasze gusta czytelnicze?

Zaobserwowaliśmy wzrost zainteresowania książką czytaną w celach rozrywkowych. Zatem nie poradniki czy wytrawna literatura beletrystyczna, lecz: komedie, lekkie kryminały, historie romantyczne czy obyczajowe, a także osobna kategoria: książki dla dzieci.

Skąd wynikają akurat takie, a nie inne upodobania? W badaniach mediów widzieliśmy, że w pierwszych tygodniach lockdownu chłonęliśmy więcej informacji niż wcześniej – o około 30 proc. wzrosło zainteresowanie programami informacyjnymi. Nasze zmysły bombardowane były przeróżnymi wiadomościami, przeważnie negatywnymi. Natomiast książka stała się od nich odskocznią.

Fundacja Powszechnego Czytania, z którą wówczas intensywnie współpracowaliśmy, by zachęcać do czytania w trosce o własne zdrowie psychiczne, posługuje się badaniami, według których nawet 6-8 minut czytania w sposób zauważalny obniża poziom stresu. Z naszych obserwacji wynika, że w okresie globalnej niepewności czytelnicy sięgali częściej po książki dające psychiczne odprężenie, a nie tylko literacką ucztę.

Choć ebooki oraz audiobooki świecą coraz większe triumfy – również uwzględniając wspomniane powyżej "zmiany pandemiczne" – Legimi wprowadziło do oferty książki papierowe. Czyżbyśmy wciąż naprawdę mocno kochali zapach farby drukarskiej?

Nasza oferta skierowana jest do osób lubiących czytać książki, niezależnie od formatu. Oczywiście, Legimi stawia na ekologiczne, wygodne, nowoczesne rozwiązania cyfrowe. Jednak pewne tytuły są niedostępne w wersji elektronicznej. Są też takie, które po przeczytaniu w wersji e-bookowej chcielibyśmy komuś sprezentować lub mieć na półce.

Z naszych wewnętrznych badań wynika, że co czwarta użytkowniczka lub użytkownik Legimi kupuje w formie drukowanej tytuł, który przeglądany lub przeczytany w aplikacji. Wygląda na to, że wejście do świata cyfrowego czytelnictwa nie jest biletem w jedną stronę. Wciąż decydująca jest treść, a nie format. Oczywiście wersje elektroniczne sprawiają, że po książki sięgamy chętniej i częściej. To ich przewaga i pewnie dlatego są tak lubiane.

Przejdźmy od książkowych tradycjonalistów do pasjonatów najnowocześniejszych technologii. Czego od Legimi oczekują ci drudzy?

Staramy się działać pełną parą w obszarach, które wskazują nam czytelnicy. Kierujemy się przede wszystkim ich potrzebami – bo to oni są dla nas najważniejsi. Zaczęliśmy od wiary w potencjał technologii e-papieru – to ona spowodowała, że zaproponowaliśmy innowacyjne rozwiązania rodem ze świata książek elektronicznych. Z czasem zauważyliśmy, że nasi czytelnicy chcą nie tylko czytać, ale i powoli uczą się słuchać.

Stąd pojawienie się w ofercie Legimi synchrobooków, czyli formatów hybrydowych. Dzięki nim możemy zacząć czytać e-booka, a gdy najdzie nas ochota na spacer lub wejdziemy do pociągu, jeden klik wystarczy, aby płynnie przełączyć się na formę audio dokładnie w momencie, w którym skończyliśmy czytać.

W trakcie pandemii zaobserwowaliśmy również rosnące zapotrzebowanie na rozrywkę dla dzieci i młodzieży, którymi rodzice zajmowali się we własnym zakresie w domu, gdy przedszkola i szkoły były zamknięte. Stąd decyzja o rozwoju odpowiednich kategorii produktowych przeznaczonych dla tych grup oraz inwestycja w projekt "Legimi dzieciom".

Ponadto czas pandemii pokazał, jak wiele jest do zrobienia w kwestii skrócenia drogi od autora do czytelnika w internecie. Wierzymy, że zmniejszenie tego dystansu jest korzystne dla obu stron i z tego względu cieszy nas, że we współorganizowanych przez Legimi spotkaniach autorskich w formie "live" udział wzięło ponad milion osób.
Fot. Pexels
Co dalej? Co widzi pan na horyzoncie (a być może i za nim), patrząc na rozwój firmy?

Legimi potwierdza, że dysponuje świetnie ocenianą technologią, która sprawdziła się na rynku polskim i pozwoliła osiągnąć pozycję lidera wśród cyfrowych bibliotek. Chcemy zagospodarować ten potencjał na rynku znacznie większym od polskiego.

Za Odrą już tysiące użytkowników skorzystało z naszej aplikacji z niemieckojęzyczną ofertą, co daje nam wiarę w dalszy rozwój zagraniczny. To na nim chcemy się skupić w kolejnych latach.

Gdyby mógł pan spojrzeć na obecny rynek czytelnictwa z perspektywy roku 2007 – czyli momentu, gdy powstawały pierwsze szkice systemu Legimi – co uznałby za najbardziej zaskakujące? Co zdziwiłoby najbardziej?

Z pewnością inwestorzy i my – jako założyciele Legimi – obstawialiśmy, że rewolucja wydarzy się szybciej, a rynek książki będzie się zmieniał w naszych oczach. Nic takiego się nie stało. Ponad dekadę później widzimy, że mamy do czynienia raczej z ewolucją, która daje przestrzeń każdemu uczestnikowi rynku. Podobnie jak streaming video nie zastąpił wizyty w kinie, tak książka elektroniczna nie wyparła drukowanej.

Zauważyliśmy też, że największym wyzwaniem jest dziś zawalczyć o czas i uwagę czytelnika. Książka drukowana nie jest naszym konkurentem w tym względzie. Rywalizujemy z innymi formami rozrywki cyfrowej, takimi jak filmy czy gry komputerowe. To właśnie na tym polu czeka nas w batalia o przyszłych czytelników.

Materiał powstał we współpracy z firmą Legimi.