Ceny biletów lotniczych nigdy nie były tak niskie. Hubert Pleskot zdradza, jak tanio podróżować
Hubert Pleskot jest prawdziwym łowcą okazji. Doskonale wie, gdzie i jak szukać biletów, aby były one najtańsze. A doświadczenie ma niemałe, bo odwiedził już w sumie 70 państw. Nie lubi stać w miejscu. Jest podróżnikiem, producentem muzycznym i młodym biznesmenem.
W rozmowie z naTemat.pl 27- letni Hubert Pleskot opowie o tym, jak z pasji można stworzyć dobrze prosperujący biznes oraz dlaczego właśnie teraz jest najlepszy czas na zakup tanich biletów lotniczych.
Fot. naTemat.pl
Prowadzę “jednoosobowe biuro podróży”. Codziennie szukam tanich lotów i wrzucam oferty do Internetu. Organizuję wszystko – od szukania biletów i noclegów, po plany podróży. Początkowo prowadziłem tylko bloga podróżniczego, potem zacząłem publikować filmy na YouTube, w końcu stworzyłem grupę na Facebooku “Podróżnicze Hubcie”. Niby robię to za darmo, ale w perspektywie czasu przynosi to mi to korzyści. Znajdę tani lot, tysiąc osób kliknie w link i potem kolejne tysiące przyjdą na moją stronę “Podróże z Hubertem”. W takim układzie wszyscy korzystają, a zwykłe biura podróży tego nie robią.
Screen ze strony.•Fot. Podróże z Hubertem
Od rana do wieczora siedzę przy komputerze i przeszukuje wszystkie promocje, sprawdzając, ile co kosztuje. Jest kilka wyszukiwarek, ale one pokazują praktycznie to samo, co na stronach linii lotniczych. Czasami jedna pokaże 5 złotych drożej, a inna 10 zł taniej. Ja wyszukuję to dosyć szybko, bo śledzę to wszystko na bieżąco i robię to od lat. Nie mam żadnych “sztuczek”, po prostu sprawdzam wszystko na bieżąco.
Ile krajów już odwiedziłeś?
Około siedemdziesiąt. W wielu byłem po kilka razy. W samym Dubaju chyba z 25.
Kiedy odkryłeś w sobie pasję do podróżowania?
Już w czasach liceum, gdy byłem czołowym wagarowiczem. Szukałem wówczas wszelkich sposobów na to, by nie iść do szkoły. Moi rodzice zawsze byli bardzo wyluzowani, więc czasem zdarzało się polecieć na jakieś wagary do Londynu czy Amsterdamu. Systematycznie podróżuję już od ośmiu lat, od 2013 roku.
Skąd miałeś na to pieniądze?
Od 16 roku życia pracuję, byłem DJ-em, a z tym zawodem łączy się podróżowanie i to mi się bardzo podobało. Zawsze doceniałem wizję wolności. Jeśli miałem ochotę gdzieś pojechać, robiłem to. Taki komfort i możliwość dają tanie połączenia lotnicze, stąd moje zainteresowanie od wczesnych lat różnymi promocjami na bilety. Czasami miałem wrażenie, że tyle samo wydaje na lot i życie w innym miejscu, ile kosztowałoby życie w Warszawie przez ten czas.
To trochę znak czasu i zmiany pokoleniowej, nasi rodzice zazwyczaj spędzali całe życie w jednej pracy, a my szukamy nowych dróg i swojego miejsca w świecie.
Zdecydowanie tak, ale niektórzy rodzice nadal wywierają presję na swoich dzieciach, żeby miały stabilną pracę i się jej trzymały. W ten sposób można ograniczyć rozwój swojego dziecka. A my potrzebujemy wrażeń, doświadczać nowych rzeczy. Kiedyś nie było takich możliwości. Pracowało się w jednym zawodzie 20-30 lat, a dziś jest tyle różnych opcji i ciągle tworzą się nowe profesje, w których można się realizować. I to jest super. Sam wykonywałem dziesięć, może piętnaście różnych zawodów, a pracuję dopiero 11 lat i jeszcze wiele przede mną.
Jak wyglądała twoja pierwsza praca?
Najpierw zacząłem pomagać koledze przy organizacji imprez klubowych “plus 16”. Już wtedy byłem DJ-em i liczyłem, że w ten sposób uda mi zaistnieć w branży. Zaczynaliśmy od Warszawy, potem jeździliśmy po całej Polsce. Bardzo się w to wkręciłem i postanowiłem spróbować produkcji własnej muzyki. I robię to już osiem lat podróżując po świecie.
A co ze szkołą?
Liceum to był czas, gdy już zarabiałem swoje pieniądze i miałem coraz mniejszą ochotę na chodzenie do szkoły. Czułem, że tylko tracę tam czas, a mogłem pracować i robić coś, co mnie naprawdę interesuje.
Kiedy powstała strona “Podróże z Hubertem”?
W 2015 lub 2016 roku. Choć początkowa strona istniała pod nazwą “Gwiazdy Internetu”. Jak widać, działałem też prężnie w social mediach (śmiech). Prowadziłem również bloga o muzyce elektronicznej na świecie, który miał tygodniowo miliony wyświetleń. Potem zmieniłem nazwę strony i zamiast pisać o gwiazdach, zacząłem opisywać moje przygody podczas podróży. Ruszyłem w świat i zacząłem to relacjonować, ale nigdy nie myślałem o jakimś biznesie. Jeszcze dwa lata temu nie wiedziałem, że można na tym w jakiś sposób zarabiać.
Hubert Pleskot.•Fot. Archiwum prywatne
Teraz sam szukam lotów, prowadzę stronę i fanpage. Mam do pomocy jeszcze trzy osoby – Maćka, Wiktora i Bartka, którzy przygotowują treści na stronę. Przez okres pandemii nie potrzebowałem wielu pracowników, bo nie było za bardzo o czym pisać.
Jak pandemia zmieniła twoją pracę?
To nie był łatwy czas. Trzeba było być kreatywnym i kombinować, jak zaciekawić ludzi tematem podróży, skoro nie są one możliwe. Przez pierwsze dwa tygodnie dodawałem ciekawostki, po dwóch tygodniach, ludzie byli już wkurzeni, pisali: “po co te informacje skoro i tak tam nie polecimy?”. Teraz głównie sam pracuję, bo też generalnie dużo mniej zarabiam.
Przez COVID?
Tak, pośrednicy, z którymi współpracuję, płacą osiem razy mniej niż przed pandemią.
Wczoraj zarobiłem 54 zł, a normalnie zarobiłbym 400 zł. Rozumiem, że obniżyli stawkę, ale osiem razy? Jest lipiec, generują więcej klików niż przed pandemią, chęć podróży jest tak ogromna. Przez COVID straciłem wszystkie oszczędności. Kosztowało mnie to też wiele stresu. Przed pandemią miałem sporą poduszkę finansową, jak na tak małą firmę, a i tak to straciłem. Mało kto w branży podróżniczej był przygotowany na taki krach. Obroty spadły mi o 99,7 %. Pracowałem kilka miesięcy za darmo. Trzeba mieć mocny charakter, żeby to znieść. Moja praca to moja pasja, więc nawet przez minutę nie myślałem, aby się poddać.
Organizujesz także wycieczki do Dubaju. Jak to działa?
Razem z moim wspólnikiem - Andreiem, wynajęliśmy 35 apartamentów w Dubaju. Organizuję grupę chętnych i zapewniam im nocleg, plan wycieczki i różne atrakcje. Nasze apartamenty znajdują się na najwyższym piętrze w wieżowcu obok plaży w Marinie – 100 metrów wyższej niż Pałac Kultury i Nauki. Apartamenty mają po 200 metrów kwadratowych. Gdyby ktoś chciał na własną rękę wynająć ten apartament, musiałby zapłacić pięć razy więcej. My wynajmujemy zawsze dwa i uczestnicy wyjazdu dzielą się przestrzenią, a każdy ma osobną sypialnię. Dzięki temu apartament jest o wiele tańszy, no i jest to okazja do poznania nowych ludzi z podróżniczą zajawką.
Ile kosztuje taki wyjazd?
W tym roku tygodniowy wyjazd do Dubaju kosztuje 2 000 zł. Nie kupuję tylko lotów, a resztę zapewniam. Jednak nie pozostawiam uczestników wyjazdu z tym samym. Wysyłam bezpośredni link do kupienia taniego lotu. Jedzenie jest natomiast we własnym zakresie, bo nie chcę niczego narzucać. Trochę chcę ich zmusić, aby spróbowali czegoś innego, niż to co oferuje stołówka hotelowa.
Jeśli kupujesz wyjazd ze mną, to mieszkam w tym samym budynku, chodzimy razem po mieście. Masz jednego dnia wycieczkę z przewodnikiem, drugiego wyjazd na safari, trzeciego dnia podróż jachtem. Pięć dni w tygodniu jest zaplanowane, dwa dni wolne, aby każdy mógł robić to co chce.
Jak obecnie wygląda branża podróżnicza?
Nigdy podróżowanie w sezonie nie było tak tanie. Ceny biletów są bardzo korzystne Wrzucałem ostatnio ofertę lotu do Jordanii za 112 zł, teraz widzę Barcelonę za 117 zł (w sierpniu!), a na początku września za 70 zł, Rzym za 120 zł w lipcu. Nie przypominam sobie podobnych cen w sezonie. Nie wiem, czy kiedyś jeszcze będą tak korzystne ceny.
Hubert Pleskot.•Fot. Archiwum prywatne
Podróżowanie stało się niepewne. Ciągle jest zamieszanie, zmieniają się wymogi, przez co część ludzi rezygnuje z wyjazdów zagranicznych. Chociaż w niektórych przypadkach cena jest tak niska, że można zaryzykować i kupić bilet, nawet jeśli sytuacja miałaby się nagle odmienić. Teraz ceny są niskie, ale jestem pewny, że jak
cała sytuacja się unormuje, to wrócą do poprzedniego stanu, a może nawet będą jeszcze wyższe. Chęć podróży jest ogromna, pojawia się jedynie ta niepewność, że nagle dany kraj zmieni przepisy na trzy godziny przed odlotem.
Kiedy wrócisz do stanu finansowego przed pandemią?
Myślę, że po tym roku się odbiję, ale będzie kosztowało mnie to wiele pracy i wysiłku. Teraz pracuję zdecydowanie dłużej, od 8 do 13 godzin dziennie. Ostatnio ogłosiłem wyjazdy do Dubaju – od września do kwietnia 2022 – i będę miał tylko 3 tygodnie przerwy. Ale jest też dużo większe zainteresowanie. Przed pandemią sprzedawałem 50 wyjazdów do Dubaju w ciągu miesiąca, a ostatnio przez pierwsze trzy godziny wycieczkę kupiło aż 120 osób.
Pomysł z organizowaniem wycieczek do Dubaju chyba był strzałem w dziesiątkę.
Totalnie przerosło to moje oczekiwana. Jak kupowałem ubezpieczenie firmy, to w miejscu, gdzie należy wpisać, ile osób planuje się obsłużyć przez rok, podałem 200 osób, a udało się ponad 10 tysięcy.
Jednak Dubaj chyba ciągle w Polsce ma złą sławę.
Dubaj postrzegany jest jako miasto bogaczy i rzeczywiście wiele pieniędzy inwestuje się w turystykę. Jednak nie jest to drogie miasto dla turystów. Ceny w restauracjach są podobne do tych w Polsce. Codziennie zamawiam obiad po pracy w ramach promocji “happy hours” i płacę za niego w przeliczeniu na polskie 10-15 złotych.
No i jeszcze pojawiają się żarty w stylu “jak zabierasz mnie do Dubaju, to na pewno chcesz mnie porwać”. A te żarty chyba bardziej pasują do naszego kraju, bo tam jest najbezpieczniej na świecie. Byłem w 70 krajach i nigdy nie czułem się bezpieczniej. Kary za wykroczenia są spore, więc jest wielki porządek.
Wiele podróżujesz, a potrafisz wskazać swoją najciekawszą podróż?
Ostatnie moje siedem lat życia było wspaniałe. Moim największym marzeniem była podróż na Wyspę Wielkanocną. Udało się to w 2017 roku, kiedy znalazłem bardzo korzystne cenowo bilety lotnicze. Zadzwoniłem do mamy i powiedziałem, że wylatuję z Polski i nie wiem, kiedy wrócę. Kupiłem w dwie strony, ale poleciałem w jedną. Nie znałem dobrze hiszpańskiego, dopiero na miejscu uczyłem się rozmawiać w tym języku. Ale na wyspie po dwóch dniach wszyscy mnie znali.
Hubert Pleskot.•Fot. Archiwum prywatne
Założyłeś własną firmę w bardzo młodym wieku. Jakie masz rady dla osób, które chciałyby pójść twoim śladem?
Po pierwsze trzeba coś sobą reprezentować, aby ludzie z czegoś nas kojarzyli. Klient nie przyjdzie do osoby X, o której nie można znaleźć praktycznie żadnych informacji w internecie. Najpierw trzeba zbudować swoją markę. Co prawda, zajmuje to bardzo wiele czasu, ale w dłuższej perspektywie popłaca.
Najlepiej zaczynać biznes przez przypadek z pasji. Pomagałem mojemu koledze przy organizacji imprez, nie po to, aby zarobić, tylko żeby móc grać swoją muzę. Nigdy nie myślałem, że będę na tym zarabiał, a potem okazało się, że moje kawałki grają na festiwalach. Podróżowałem sobie po świecie, pisałem bloga, nagrywałem filmy, potem założyłem stronę. W pewnym momencie stwierdziłem, że chcę polecieć do Dubaju, ale dużo ludzi do mnie napisało, że by polecieli ze mną. Pomyślałem, ok to zrobimy wyjazdy i tak się zaczęło.
Najważniejsze w założeniu swojego biznesu jest pasja. Nie można tego robić tylko dla pieniędzy. Jak robicie coś z pasji, to nawet nie myślcie docelowo, że z tego będzie jakiś zarobek. Ja nie myślałem, ale przez uparcie, dążenie do celu i udoskonalania siebie, udało się.