Nie ma przyszłości dla papierosów. Co zrobić, by świat "zgasił" je jak najszybciej?

redakcja naTemat
To już nawet nie jest kwestia tego „czy”, ale „kiedy” papierosy znikną z rynku. Podczas Baltic Investors Forum odbywającego się na Litwie Jacek Olczak, Prezes Philip Morris International, nie owijał w bawełnę: koniec papierosów jest nieunikniony. Wygaszenie papierosów nie będzie łatwe, ale wiele państw może przyspieszyć ten proces u siebie.
Jacek Olczak, CEO Philip Morris International, był jednym z gości Baltic Investors Forum. W swoim wystąpieniu podkreślał, że jego firma jest zdeterminowana w dążeniach do wyeliminowania tradycyjnych produktów tytoniowych acia0608 / 123rf.com
Warunek? Prawo powinno nadążać za rozwojem nowych technologii w branży tytoniowej i wspierać palaczy w rezygnacji z papierosów na rzecz mniej szkodliwych produktów z nikotyną, czyli tzw. „produktów bezdymnych”. Tak, jak ma to miejsce dzisiaj w USA czy Japonii.


Nowy prezes Philip Morris International nie ukrywa, że pod jego sterami firma zamierza przyspieszyć transformację biznesową w kierunku „przyszłości bez dymu tytoniowego”. Prościej rzecz ujmując – koncern odwraca się plecami do papierosów i inwestuje w technologie oraz badania naukowe nad produktami o mniejszej szkodliwości niż palenie tytoniu.


Robi też krok poza branżę tytoniową - ucieka konkurencji inwestując w inne obszary biznesowe. Jednym z nich są technologie do inhalacji leków. PMI złożył ostatnio ofertę zakupu Vectura Group, opiewającą na kwotę ponad 1,2 mld dolarów. Brytyjska Vectura produkuje m.in. inhalatory dla astmatyków. W rozbudowaniu „bezdymnego portfolio” koncernu ma też pomóc przejęcie duńskiej Fertin Pharma. To firma produkująca m.in. leki i tabletki do ssania – PMI chce skorzystać z jej wiedzy i technologii tworząc produkty z nikotyną do zażywania doustnego.

Wreszcie, koncern rozwija też tzw. produkty botaniczne – czyli takie, w których nie ma ani tytoniu, ani nawet nikotyny. Mogą one jednak działać pobudzająco lub relaksująco, w zależności od zastosowania konkretnego preparatu roślinnego.

Za kilka lat, przekonywał Jacek Olczak, być może niektórym będzie trzeba już przypominać, że PMI kiedyś produkował papierosy. Na razie oczkiem w głowie jego firmy są systemy podgrzewania tytoniu bez jego spalania. Jeszcze kilka lat temu koncern nie zarabiał na nich złamanego centa. Teraz zapowiada, że do 2025 roku przynajmniej połowa jego globalnych przychodów będzie pochodziła nie z papierosów, ale właśnie z produktów bezdymnych.

Podczas wizyty na Litwie nowy CEO PMI przypomniał, że PMI zainwestował krocie – ponad 8 miliardów dolarów – w badania i rozwój produktów bezdymnych. Ich flagowym przykładem jest system podgrzewający tytoń IQOS. Do tej pory na temat produktów bezdymnych koncernu ukazało się ponad 425 artykułów w recenzowanych periodykach naukowych.

Około 35 organizacji zdrowia publicznego – w tym instytucji rządowych – potwierdziło już, że alternatywne systemy dostarczające palaczom nikotynę bez spalania tytoniu mogą być dla nich mniej ryzykowne od dalszego palenia papierosów. To wcale nie znaczy, że są one nieszkodliwe, co zresztą przyznają same koncerny. Dzisiaj wiadomo na pewno, że są mniej toksyczne od papierosów. Nie ma w nich dymu i substancji smolistych. Znacznie zmniejszona jest też zawartość związków szkodliwych i rakotwórczych w porównaniu z paleniem papierosów.

O ile w trakcie palenia tradycyjnego papierosa powstaje dym zawierający od 6 do 7 tysięcy substancji chemicznych, o tyle podczas podgrzewania tytoniu czy płynu z nikotyną takich substancji powstaje nieporównywalnie mniej. Dla przykładu, w przypadku wspomnianego IQOS badania PMI mówią o około 532 substancjach w aerozolu, występujących w znacznie niższych stężeniach niż w dymie z papierosa.

Mimo to w wielu państwach bezdymne alternatywy dla palaczy stawia sę na równi z papierosami. Niekiedy palacze w ogóle nie mają do nich dostępu, mimo że mogą legalnie kupić papierosy w sklepie. Powodem tego stanu rzeczy jest najczęściej prawo, którego przepisy powstały w czasach, gdy na świecie były tylko papierosy.
W trakcie swojego wystąpienia podczas Baltic Investors Forum prezes PMI stwierdził, że tylko dzięki współpracy wszystkich zainteresowanych stron będzie można zmienić obecny krajobraz:

— Żyjemy w erze transformacji: paliwa kopalne zastępujemy energią odnawialną, benzynę — elektrycznością, bezmyślną konsumpcję — etycznym podejściem do życia. Chciałbym, aby w tym zestawie uwzględniono również przejście z papierosów na produkty bezdymne — stwierdził Jacek Olczak, CEO PMI.

Zastrzegł też, że powodzenie tej konkretnej transformacji zależy od poziomu zaangażowania wszystkich zainteresowanych stron, a nie tylko od wysiłków samych koncernów tytoniowych, które zdecydowały się odejść od papierosów na rzecz rozwijania produktów bezdymnych:

— Do rozmów na temat zmian klimatycznych zaprasza się spółki energetyczne. Producenci żywności uczestniczą w debatach na temat rozwiązania problemu głodu czy otyłości. W niczym się od nich nie różnimy: przyszłość bez dymu tytoniowego nadejdzie znacznie szybciej, jeśli to przedstawiciele służb zdrowia i decydenci zainspirują zmiany — podkreślał Jacek Olczak.

Z roku na rok liczba krajów, które biorą pod lupę i pozytywnie oceniają produkty bezdymne rośnie. Redukcję szkód jako jedną z metod rzucania palenia zaaprobowały służby zdrowia takich europejskich państw jak Bułgaria, Cypr, Grecja, Włochy czy Portugalia. Przykłady spoza Unii, do których odwoływał się Olczak to, między innymi, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone czy Japonia.

Prezes PMI zasygnalizował również, że liczy na rozwiązania systemowe ze strony Komisji Europejskiej:

– Mam nadzieję, że kiedy przyjdzie czas na ocenę regulacji dotyczących produktów tytoniowych, Komisja Europejska przeanalizuje najnowsze niezależne i zrecenzowane badania naukowe, jak również oceni, jak dobrze strategia redukcji szkód wpisuje się politykę prewencji i zapobiegania skutkom palenia papierosów — podsumował prezes PMI.

Na drodze do tej „bezdymnej przyszłości” wciąż stoi więc przeszkoda, którą będzie trudno przeskoczyć. Z jednej strony są nią obowiązujące przepisy prawne, które regulują kwestie korzystania z alternatywnych wyrobów z nikotyną przez palaczy często w ten sam sposób, co w przypadku palenia papierosów. Z drugiej strony – brakuje też chęci i woli współpracy ze strony wszystkich zainteresowanych. Niektóre instytucje dogmatycznie podchodzą do produktów z nikotyną. Nie patrzą na wyniki badań naukowych, ani opinie innych instytucji. W produktach alternatywnych do papierosów widzą nie tyle szansę, co zagrożenie dla zdrowia publicznego.

Tymczasem palący nomen omen problem, jakim jest palenie papierosów na świecie, wcale nie wygasa. Przeciwnie, dzisiaj – podobnie jak 20 lat temu – liczba palaczy na świecie przekracza miliard osób. W 2025 roku ma być... tak samo. To dość pesymistyczna prognoza, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że rynek produktów tytoniowych jest obecnie bardzo różnorodny. Tradycyjne papierosy dzielą dziś miejsce na sklepowych półkach z liquidami do e-papierosów czy wkładami do podgrzewaczy tytoniu.

Szacuje się, że na całym świecie ze wszystkich dostępnych alternatyw do papierosów korzysta około 98 mln ludzi na świecie – głównie byłych palaczy. Lwią część, bo około 68 mln, stanowią użytkownicy e-papierosów. W porównaniu z przeszło miliardem osób palących papierosy na świecie bezdymne alternatywy nadal stanowią zatem margines.

Sam dostęp palaczy do alternatywnych produktów z nikotyną to jedno. Czym innym jednak jest ich świadomość, że takie produkty w ogóle istnieją. Choć w niektórych państwach produkty alternatywne do papierosów są dzisiaj dostępne, to palacze często po prostu o tym nie wiedzą.

Wreszcie, czymś jeszcze innym jest wiedza na temat różnic między papierosami a produktami bezdymnymi. Gdyby te „czarne dziury” w prawie oraz w informacjach na temat alternatyw do palenia udało się zasypać wspólnymi siłami, świat zgasiłby papierosy znacznie szybciej. W niektórych państwach, jak przekonywał prezes PMI, mogłoby tak się stać nawet w ciągu 10-15 lat.