Aleksandra Kowalczuk była o krok od medalu. Kapitalny występ naszej wojowniczki w Tokio
Aleksandra Kowalczuk stoczyła zaciętą walkę o brązowy medal olimpijski w taekwondo z faworyzowaną Brytyjką Bianką Walkden, ale przegrała starcie 3:7 i nie udało się jej wskoczyć na podium. Z Tokio nasza wojowniczka może wracać z podniesionym czołem, wypracowała życiowy sukces i zabrakło jej naprawdę niewiele.
W walce o brąz stawiła czoła utytułowanej Brytyjce Biance Walkden. Ta była zdecydowaną faworytką, ale Polka nie zamierzała oddawać marzeń o medalu swojej rywalce. Niestety szybko dała się trafić dwa razy ręką na początku walki, rywalka prowadziła więc 2:0. Aleksandra Kowalczuk śmielej ruszyła przed siebie, ale Walkden dobrze ją skontrowała i prowadziła 3:0. Wreszcie Polka trafiła, akurat zakończyła się runda pierwsza.
Bianca Walkden prowadziła 4:2, ale nasza reprezentantka nie odpuszczała. Trafiła ręką, było 3:4 i emocje sięgały zenitu. Zawodniczka AZS-u Poznań nacierała, szukała trafienia i nawet raz się jej udało, ale sędziowie nie przyznali za ten atak punktu. Kowalczuk nie odstawała od utytułowanej Brytyjki, na rundę przed końcem walki wszystko jeszcze było w Makuhari Messe Hall możliwe.
Runda trzecia rozpoczęła się od udanego ataku zawodniczki z Wysp (5:3), Aleksandra Kowalczuk miała nieco ponad minutę, by wyszarpać jej brązowy medal olimpijski. Niestety, nadziała się na kontrę Bianki Walkden (3:7), a sama nie była w stanie dobrać się rywalce do skóry i zapunktować. Brytyjka świetnie się broniła, nie pozwoliła Polce na zadanie ciosu i wygrała ten pojedynek.
Aleksandra Kowalczuk została ostatecznie sklasyfikowana na piątym miejscu w turnieju olimpijskim. 25-latka rodem z Hrubieszowa w Tokio osiągnęła życiowy sukces, dotarła do strefy medalowej i choć kończyła walkę smutna i zapłakana, powinna być z siebie dumna. A my dziękujemy zawodniczce AZS-u Poznań za piękne emocje w taekwondo.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut