"Siedzę i czekam, aż przyjdą i mnie zabiją”. Dramatyczne wyznania Afganek po zwycięstwie talibów

Diana Wawrzusiszyn
Przejęcie władzy przez talibów budzi wielkie przerażenie Afganek. Nad kobietami wisi widmo życia opartego na skrajnie patriarchalnym systemie, który jest źródłem przemocy wobec nich. Ich życie zmieniło się z dnia na dzień.
Dramatyczna sytuacja kobiet w Afganistanie. Fot. East News
Afganki obawiają się, że wrócą czasy, w których represje na kobietach były normą. W latach 1996 -2001 talibowie kontrolowali prawie 90 proc. Afganistanu, a wyznawany przez nich system wartości był źródłem powszechnej przemocy wobec kobiet, ale także całkowitej zależności od mężczyzny.

Poprzednie rządy talibów


Były pozbawione dostępu do edukacji – wszelkie próby nauczania dziewcząt były uciszane, a chłosta, a nawet groźby śmierci były wymierzone w tych, którzy chcieli potajemnie je nauczać. Kobietom zakazano też pracy zarobkowej, przez co były ekonomicznie uzależnione od mężczyzn. Talibowie ograniczyli też dla nich opiekę medyczną. Afganki mogły być badane jedynie w obecności męskiego opiekuna, a w trakcie zabiegu lekarzowi wolno było dotykać jedynie to miejsce na jej ciele, które jest bezpośrednim powodem choroby. Z kolei samotne kobiety nie miały możliwości pójścia do lekarza.
Czytaj także: Talibowie przejęli Kabul. Wstrząsające zdjęcia z Afganistanu



W 1999 roku wydano talibski edykt, który zezwalał Afgankom na dwie godziny dziennie nauki, dodano jednak, iż dziewczęta uczęszczające do szkół nie mogły mieć więcej niż 8 lat a jedyną rzeczą, którą w szkole czytały, był Koran.

Życie Afganek przed 15 sierpnia


Od tych czasów minęły dwie dekady i chociaż ciągle kobiety z konserwatywnej rodziny zachowują większość zasad, to życie wielu Afganek zmieniło się. Jak opowiada Jagoda Grondecka w rozmowie z "Wysokimi Obcasami", w Kabulu kobiety wychodziły do kawiarni, spotykały się z koleżankami, czasem też w mieszanych grupach z chłopcami. Afgańskie nastolatki często rozmawiały o po angielsku i korzystały ze wszystkich swobód, które miały.
Jagoda Grondecka
polska dziennikarka mieszkająca w Afganistanie

Nie wyobrażam sobie, jak odnajdą się w tej nowej rzeczywistości. One poprzednie rządy talibów z lat 90. znały tylko z opowieści. Wątpię, by talibowie utrzymali choćby siłownie dla kobiet. Na jednej, na którą chodziłam, w grudniu próbował wysadzić się zamachowiec-samobójca, bo uznał, że to skandal, by kobiety ćwiczyły tam w obcisłych strojach, mimo że tylko we własnym gronie.

"Muszę spalić wszystko, co osiągnęłam"

Szczególnie szokująca jest relacja 24-letniej studentki z Kabulu, która w rozmowie z “Guardianem” opowiedziała, jak wyglądał 15 sierpnia. Tego dnia dziewczyna udała się na zajęcia na uniwersytecie, jednak już pod bramą uczelni spotkała przerażone koleżanki, które dowiedziały się o zajęciu stolicy przez talibów. Jedna z nich miała jej powiedzieć, że ewakuuje ich policja, a talibowie będą znęcać się nad kobietami bez burek.

Nie czekając na dalszy rozwój wypadków, studentka chciała szybko wrócić do domu. Jednak nie udało jej się dostać do autobusu, ponieważ kierowcy nie wpuszczali ich w obawie przed reakcją talibów na przewożenie kobiet transportem publicznym. Sytuację z boku obserwowali mężczyźni, którzy żartowali z ich przerażenia.

„Idź i załóż chadari [burkę]” — zawołał jeden z nich. „To twoje ostatnie dni bycia na ulicy”, powiedział inny. „Poślubię was czterech w jeden dzień”, zaśmiał się trzeci.

Bohaterka tekstu “Guardiana” w listopadzie miała ukończyć dwa kierunki na dwóch najlepszych uniwersytetach w Afganistanie – Amerykańskim Uniwersytecie Afganistanu i Uniwersytecie Kabulskim, jednak tego ranka wszystko stanęło pod znakiem zapytania. Po powrocie do domu, schowała dokumenty potwierdzające lata edukacji.
24-letnia studentka z Kabulu

Pracowałam tak wiele dni i nocy, by stać się osobą, którą jestem dzisiaj, a dziś rano, gdy dotarłam do domu, pierwszą rzeczą, jaką zrobiłyśmy z moimi siostrami, było ukrycie naszych dowodów osobistych, dyplomów i świadectw. To było druzgocące. Dlaczego miałybyśmy ukrywać rzeczy, z których powinnyśmy być dumne? W Afganistanie nie możemy być teraz osobami, którymi jesteśmy.

–Gdy dowiedziałam się, że talibowie dotarli do Kabulu, poczułam, że będę niewolnicą. Mogą bawić się moim życiem, jak tylko zechcą – stwierdziła z przerażeniem.

Krzyk afgańskich kobiet

Pracownicy salonu piękności zamalowują duże zdjęcie kobiety na ścianie w Kabulu 15 sierpnia 2021 r., po wiadomości, że talibowie wkroczyli do afgańskiej stolicy.Fot. KYDPL KYODO/East News
W mediach pojawia się wiele wypowiedzi kobiet z Afganistanu, które z bólem relacjonują, to co się dzieje w ich ojczyźnie.

Dramatycznym wyznaniem podzieliła się Zarifa Ghafari, pierwsza afgańska burmistrzyni i obrończyni praw kobiet.

"Siedzę i czekam, aż przyjdą. Nie ma nikogo, kto mógłby pomóc mi ani mojej rodzinie. Po prostu siedzę z nimi i moim mężem. Przyjdą po ludzi takich jak ja i zabiją mnie. Nie mogę opuścić rodziny. A poza tym gdzie bym poszła?".

"Jak nazywa się to uczucie? To uczucie smutku, wybuchający wszędzie ból, zmieszany z ciągłym strachem i niepokojem, dużo wściekłości, sporadyczne odrętwienie, ciężkie brzemię nakładające się na twoją klatkę piersiową każdego ranka, koszmary goniące cię przez całą noc. Jak to jest nazywane? Bycie teraz Afgańczykiem"– napisała Shaharzad Akbar, przewodnicząca Afganistan Independent Human Rights Commission.

W wypowiedziach kobiet jest również wiele żalu z powodu sytuacji politycznej i postawy Zachodu. Shkula Zadran, afgańska działaczka napisała na Twitterze:

“Niech się wstydzi każdy, kto sprowadził tę bezsensowną wojnę do Afganistanu. Niech się wstydzi każdy, kto dołożył się do cierpienia Afganistanu. Zabiliście i zawiedliście nas".

“Niemcy wpuściły milion Syryjczyków, gdy Baszar podpalił swój kraj. Czy Stany Zjednoczone zrobią to samo dla Afgańczyków, którzy ciężko ucierpieli, gdy świat toczył wojnę na ich plecach?” – zaapelowała Fatima Ajubu, wieloletnia działaczka na rzecz praw kobiet w Afganistanie.

"Przygotowujemy się na zemstę talibów"

Szczególnie dramatyczna jest sytuacja afgańskich dziennikarek, jak podaje “The Guardian” kobiety pracujące w lokalnych mediach błagają o pomoc i próbują zniszczyć ślady swojego istnienia, przygotowując się na zemstę talibów.

Dziennikarki, które w ostatnich tygodniach dokumentowały to, co działo się w Afganistanie, teraz otrzymują groźby śmierci od talibów i od innych osób, które twierdzą, że kobiety nie powinny pracować w tym zawodzie i być traktowane na równi z mężczyznami.
Czytaj także: To pokazuje, jak Kabul zmienił się w ciągu jednego dnia. Dziennikarka CNN musiała założyć hidżab


– W ciągu ostatnich 24 godzin nasze życie się zmieniło i zostałyśmy zamknięte w naszych domach, a śmierć grozi nam w każdej chwili (...). Dookoła widzimy ciszę wypełnioną strachem przed talibami – powiedziała brytyjskiemu dziennikowi jedna z dziennikarek.

Martwię się o siebie, ponieważ jestem dziewczyną, a także dziennikarką – powiedziała inna pracowniczka mediów. W prowincjach brali dla siebie dziewczęta jako niewolnice - dodała.



źródło: The Guardian, Wysokie Obcasy, Wirtualne Media

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut