"Każda procedura jest łamana". Prawnicy alarmują, że Polska narusza prawo ws. migrantów na granicy

Katarzyna Zuchowicz
Nie pomagają żadne apele, rozmowy, próby interwencji. Straż graniczna jest nieugięta ws. migrantów, którzy od kilkunastu dni koczują w okolicy Usnarza Górnego. Nieugięte są też polskie władze, choć zewsząd płyną głosy, że Polska narusza prawo międzynarodowe. Jakie? W jaki sposób? Zapytaliśmy prawników. – Jestem przerażony i bezradny – zareagował jeden z nich.
W okolicy Usnarza Górnego od kilkunastu dni koczuje grupa migrantów. Jakie prawa narusza Polska? Prawnicy tłumaczą. Fot. Grzegorz Dabrowski / Agencja Gazeta
Prawnicy mówią i o Konstytucji, i o krajowych ustawach, o Kodeksie Karnym, o prawie unijnym, o Konwencji Genewskiej. W każdym aspekcie, jak wskazują, na polsko-białoruskiej granicy naruszane są dziś procedury dotyczące uchodźców.

– Chodzi o szereg praw – zaznacza od razu prof. Witold Klaus z Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, członek zarządu Stowarzyszenia Interwencji Prawnej. To on mówi, że jest tym przerażony i czuje się bezradny.

– Jako prawnik nie mam żadnej możliwości działania, bo są procedury i każda z nich jest łamana. Każdą z nich nasze władze ignorują. Polski rząd pokazuje w ten sposób ignorancję, nie rozumiejąc procedur migracyjnych i przepisów międzynarodowych. Pokazuje arogancję, łamiąc te przepisy i śmiejąc nam się wszystkim prosto w twarz: społeczeństwu, sądom, trybunałom, osobom, które są na granicy. Pokazuje hipokryzję, kiedy mówi wielkimi słowami o Łukaszence, że łamie prawa tych osób, a sam robi dokładnie to samo. A także hipokryzję, gdy na prawo i lewo szafuje chrześcijańskimi wartościami, podczas gdy to, co robi jest dalekie od przykazań, którymi rzekomo się kieruje – mówi emocjonalnie prawnik.


Jak wygląda sytuacja na granicy


Obserwujemy to od wielu dni. Sprawa grupy 32 osób – jak słyszymy z Afganistanu i Iraku – która chce uzyskać ochronę międzynarodową, a od wielu dni tkwi na granicy polsko-białoruskiej odgrodzona kordonem wojska, wywołuje ogromne, społeczne emocje.

– Byłam w Usnarzu Górnym, widziałam jak wygląda sytuacja. W szczerym polu, z jednej strony, jest rozłożone mini obozowisko działaczy, organizacji, mediów, czasem pojawia się poseł. Później co pięć metrów stoi policjant i tego kordonu nie można przejść. Potem jest kawał pola, myślę, że ok. 150 metrów, może więcej. Na skraju tego pola jest miejsce, gdzie przebywają migranci, otoczone od strony polskiej kordonem samochodów wojska i policji – opowiada naTemat Agnieszka Kosowicz, prezes Fundacji Polskie Forum Migracyjne.

Wspomina, że była świadkiem komunikacji między polskimi działaczami i migrantami.

– Jedni do drugich po prostu krzyczą przez to pole. Jednostki wojska i policji starają się zakłócić tę komunikację. Kiedy do niej dochodzi, włączane są silniki samochodów, żeby te komunikację utrudnić. W tej chwili nie jest respektowane prawo do wnioskowania w Polsce o status uchodźcy, a ci ludzie deklarują taką chęć. Wielokrotnie zgłaszali wnioski o status uchodźcy, ale ten głos nie jest uwzględniany. Te wnioski powinny być przyjęte i rozpatrzone zgodnie z Konwencją Genewską i naszą ustawą o cudzoziemcach. Wtedy, jak ktoś zasługuje na ochronę, powinien ją dostać, a jak nie zasługuje, to nie powinien. Polska nie każdemu ją daje – wyjaśnia.

Od wielu dni słyszymy historie, jak trudno dotrzeć do tej grupy i dostarczyć jej pomoc. – To nie jest bałagan, to jest celowe zaciemnianie sytuacji. Moim zdaniem Polska ewidentnie narusza Konwencję Genewską. Te osoby nie są uchodźcami z Białorusi, one przybywają do Polski pośrednio. Wszystkie, które proszą o status uchodźcy, powinny być poddane procedurze. Służby mają obowiązek przyjęcia wniosków od tych osób – komentuje w rozmowie z naTemat prof. Roman Wieruszewski, były członek Komitetu Praw Człowieka ONZ i jego wiceprzewodniczący, były ekspert ds. praw człowieka OBWE i b. kierownik Poznańskiego Centrum Praw Człowieka Instytutu Nauk Prawnych PAN.

Apelują do władz o poszanowanie prawa


Poznańska placówka zamieściła w tej sprawie oświadczenie. "Jako naukowcy zajmujący się międzynarodowym prawem ochrony praw człowieka, w tym prawami osób migrujących, uchodźców, bezpaństwowców oraz osób przymusowo zaginionych, z rosnącym zaniepokojeniem odnotowujemy naruszenia fundamentalnych praw pozostających w dramatycznej sytuacji bezdomności, głodu i zimna, pomiędzy terytorium bezpiecznej i zasobnej Polski oraz autorytarnej, łamiącej prawa człowieka Białorusi" – czytamy.

Siedmioro ekspertów podkreśla, że zgodnie z międzynarodowymi zobowiązaniami naszego państwa tym osobom powinny zostać zapewnione godne warunki, aby "mogły bezpiecznie oczekiwać na rozpatrzenie ich wniosków o udzielenie azylu", a także, że na Polsce ciąży za to prawny obowiązek. Wskazują, że niektóre wypowiedzi świadczą o nieznajomości zobowiązań międzynarodowych Polski. Apelują też do polskich władz o poszanowanie prawa, podstawowych zasad człowieczeństwa i udzielenie pomocy poszukującym ochrony. – Naprawdę tego nie rozumiem. Wzbudzono taką traumę i histerię w stosunku do uchodźców, że to działanie mające na celu podtrzymanie poparcia elektoratu. Ta sytuacja narusza też art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, która zakazuje nieludzkiego traktowania. Europejska Konwencja jest traktowana jako część prawa unijnego, to tym samym naruszamy prawo unijne – zauważa prof. Wieruszewski.

Prawnicy oraz organizacje zajmujące się prawami człowieka i migrantami, od początku alarmują ws. naruszania prawa. Argumentują, że Konwencja Genewska stwierdza m.in. w jakich sytuacjach nie należy karać za nielegalne przekraczanie granicy. Art. 31. mówi m.in.:

"Umawiające się Państwa nie będą nakładały kar za nielegalny wjazd lub pobyt na uchodźców przebywających bezpośrednio z terytorium, na którym ich życiu lub wolności zagrażało niebezpieczeństwo (...) i weszli lub przebywają na ich terytorium bez zezwolenia, pod warunkiem że zgłoszą się bezzwłocznie do władz i przedstawią wiarygodne przyczyny swojego nielegalnego wjazdu lub pobytu".

"Kodeks karny penalizuje przekraczanie granicy wbrew przepisom i we współdziałaniu z innymi osobami, jednak należy zawsze uwzględnić postanowienia Konwencji Genewskiej" – tłumaczył w Business Insider mec. Jacek Białas z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Sporo prawników zabrało już w tej sprawie głos. Powołują się też na art. 33 Konwencji Genewskiej, który wyklucza możliwość wydalenia lub zwrócenia uchodźcy "do granicy terytoriów, gdzie jego życiu lub wolności zagrażałoby niebezpieczeństwo ze względu na jego rasę, religię, obywatelstwo, przynależność do określonej grupy społecznej lub przekonania polityczne".

A Białoruś, na co wszyscy wskazują, nie jest krajem bezpiecznym dla uchodźców.

"Zgodnie z wiążącymi Polskę normami prawa międzynarodowego, w tym w szczególności ze względu na zasadę non-refoulement (zasada niezawracania), zapisaną w art. 33 Konwencji dotyczącej uchodźców z 1951 r. osoby te powinny mieć możliwość złożenia w Polsce wniosków o ochronę" – tłumaczyła w mediach prawniczka Katarzyna Przybysławska z Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć.

– Mogę z pewnością powiedzieć, że polskie władze naruszają prawo. Naruszają Konwencję Genewską o statusie uchodźców, naruszają ustawy polskie, a co najważniejsze naruszają zwyczajną, ludzką przyzwoitość – mówił także w rozmowie z TVN24 mec. Mikołaj Pietrzak, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie i pełnomocnik uchodźców koczujących na granicy.

Prawniczka Eliza Rutynowska zamieściła na Twitterze całe zestawienie: Sam Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek o naruszeniu prawa napisał w liście do premiera Mateusza Morawieckiego.
Rzecznik Praw Obywatelskich
fragment listu

"Odstąpienie od obowiązku przyjęcia wniosku o ochronę międzynarodową w sytuacji, w której osoba znajdująca się de facto pod jurysdykcją polskiej Straży Granicznej deklaruje zamiar złożenia takiego wniosku, stanowi rażące naruszenie ww. przepisów i pozostaje w sprzeczności ze standardami wyznaczonymi przez konwencję genewską o statusie uchodźców". Czytaj więcej

Jake dokładnie przepisy naruszają polskie władze? Prawnik wyjaśnia w rozmowie z naTemat.

Prawnik o naruszeniu prawa przez władze RP


– Po pierwsze, przede wszystkim naruszają przepisy UE i te wynikające z Konwencji Genewskiej, które unijne przepisy doprecyzowują. Mówią one o tym, że każda osoba, która stawia się na granicy i wnioskuje o ochronę międzynarodową, musi zostać wpuszczona na terytorium tego kraju, a jej wniosek przyjęty. Niezależnie od tego, czy przechodzi ona przez przejście graniczne, czy poza przejściem. To nie ma znaczenia – wskazuje prof. Witold Klaus.

– Druga grupa przepisów to przepisy UE dotyczące wydaleń, tzw. powrotów. Jest określone kiedy, w jakim zakresie, w jaki sposób należy przeprowadzić procedurę wydalenia danej osoby z terytorium UE, w tym przypadku z Polski. W tym celu trzeba wszcząć cały szereg czynności – żeby procedura była przejrzysta, żeby dana osoba mogła się wypowiedzieć, żeby zapobiec jej wydaleniu do kraju, w którym grozi jej niebezpieczeństwo. Tymczasem Polska stosuje teraz tzw. push backi, czyli po prostu wypycha ludzi za granicę. To wprost złamanie przepisów europejskich. Trybunał Sprawiedliwości UE uznał już w podobnej sytuacji w sprawie przeciwko Węgrom, że nie ma takiej możliwości, żeby kogoś po prostu przepchnąć przez granicę z powrotem. Od tego jest procedura – tłumaczy nam prawnik.

– Po trzecie mam głębokie przekonanie, że to, co robią strażnicy graniczni, to przestępstwo – w związku z niedopełnieniem obowiązków albo przekroczeniem uprawnień w zależności od tego, o jaką czynność chodzi. Funkcjonariusze, którzy w tym uczestniczą, naruszają przepis z artykułu 231 § 1 KK. Na przykład nie słyszą wniosków, które zgłaszane są na granicy. Nie prowadzą procedur wobec tych osób, nie wypełniają obowiązków, które są na nich nałożone – uważa prof. Klaus.

– Wreszcie, to co się dzieje w Usnarzu, czyli niedopuszczanie do tych osób lekarza, jedzenia, uniemożliwianie intymności, jeśli chodzi o załatwianie potrzeb fizjologicznych, w moim przekonaniu jest naruszaniem art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, która mówi o zakazie tortur oraz nieludzkiego lub poniżającego traktowania. Jestem głęboko przekonany, że to, co robi Straż Graniczna, narusza ten przepis – mówi prof. Klaus.

Prawnik o przepisach Kodeksu karnego


Dr hab. Mikołaj Małecki, prawnik z UJ, zwraca uwagę na dwa aspekty. – Jeden to samo trzymanie ludzi, którzy chcą się przedostać z Białorusi do Polski, czyli osaczenie ich, nie pozwolenie im na przemieszczanie się zgodnie z ich wolą, pozbawienie ich wolności. A drugi to nieudzielenie pomocy medycznej osobom, której jej potrzebują, niedopuszczenie lekarzy, blokowanie przekazywania leków. To są dwa aspekty, które na pewno można brać po uwagę, jeśli chodzi o przepisy prawa karnego. Dla sprawców, którzy doprowadzili do tego, że inne osoby nie mogły udzielić pomocy tym osobom, kodeks jest jednoznaczny – mówi w rozmowie z naTemat.

Na Twitterze zamieścił wpisy, w których powołuje się na konkretne przepisy KK. Wskazuje, że ograniczenie wolności tych osób może przybrać formę znęcania się. – Jeśli człowiek znajduje się w zagrożeniu dla zdrowia lub życia, to każdy ma obowiązek udzielenia mu pomocy niezależnie od tego, czy jesteśmy funkcjonariuszami, czy nie. Funkcjonariusze również mogą odpowiadać za nieudzielenie pomocy z art. 162, czy za narażanie człowieka na niebezpieczeństwo, art. 160. To nie ma znaczenia, czy uchodźcy są jeszcze na terytorium Białorusi. Bo mówimy o polskich funkcjonariuszach, którzy są na terenie Polski i nie udzielają pomocy będąc na terenie Polski. Nie ma problemu, by nie stosować do nich przepisów polskiego KK – uważa.

Tłumaczy, że to przestępstwa ścigane z urzędu. – W teorii wystarczy zawiadomienie do prokuratury i ona powinna się tym zajmować z urzędu – mówi.

Tak powinna wyglądać procedura


Jak zatem to wszystko powinno wyglądać fachowo i zgodnie z procedurami? – Każda osoba, które deklaruje chęć złożenia wniosku o ochronę międzynarodową, powinna być wpuszczona na terytorium Polski – wyjaśnia prof. Klaus.

Wobec takiej osoby, zgodnie z przepisami, powinna być wszczęta procedura. – Jej wniosek powinien być przyjęty przez straż graniczną, powinny być spisane jej dane, taka osoba jest daktyloskopowana, jej odciski palców trafiają do centralnej bazy w Luksemburgu, spisywana jest krótko jej historia, następnie wniosek przekazywany jest do Urzędu ds. Cudzoziemców, który jest odpowiedzialny za przeprowadzenia całego postępowania oraz sprawdzenie, czy taka osoba wypełnia definicję z Konwencji Genewskiej, czyli czy może uzyskać status uchodźcy. A jeśli nie, to czy nie spełnia warunków innej formy ochrony międzynarodowej przewidzianej w polskim prawie. Jeśli zaś są osoby, które nie złożyły wniosku o ochronę, to wobec nich powinna być wszczęta procedura powrotowa – tłumaczy prawnik.