"To wyrok na polskie szkoły". Związek Polaków na Białorusi nie ma wątpliwości

Wioleta Wasylów
We wtorek w Mińsku odbyła się sesja Republikańskiej Rady Pedagogicznej. Związek Polaków na Białorusi alarmuje, że białoruski minister edukacji Igor Karpienka ma na celowniku polskie szkoły społeczne, które chce zlikwidować i zarzuca im "rozwarstwianie społeczeństwa” oraz promowanie "kolorowej rewolucji”.
Związek Polaków na Białorusi alarmuje, że Łukaszenka chce całkiem zlikwidować polskie szkoły. Fot. SEBASTIAN CZOPIK / REPORTER
Na wtorkowym posiedzeniu Republikańskiej Rady Pedagogicznej białoruski minister edukacji Igor Karpienka powiedział, że "prywatne przedszkola i półlegalne szkoły pod auspicjami indywidualnych przedsiębiorców, stowarzyszeń publicznych lub wyznaniowych były w większości wykorzystywane do celów politycznych, stały się rozsadnikami kolorowej rewolucji. A ich pracownicy i liderzy znaleźli się w destrukcyjnych organizacjach na różnych poziomach".

Związek Polaków na Białorusi obawia się najgorszego w związku z projektem Kodeksu oświatowego. Jego założenia jasno wskazują, że państwo ma ściśle kontrolować tamtejszą edukację i oświatę. Wszystkie placówki będą musiały otrzymać od nich licencję. Według mieszkający na Białorusi Polaków przepisy uderzają przede wszystkim w polskie szkoły społeczne i naukę języka polskiego.


Na wtorkowym posiedzeniu był też prezydent kraju Alaksander Łukaszenka. Przyznał on rację białoruskiemu ministrowi edukacji. Podkreślał, że "należy zaprowadzić porządek, i to za wszelką cenę”.

Łukaszenka szuka haków na polskie szkoły

Już od kilku lat władze białoruskie starają jak najbardziej utrudniać naukę języka polskiego i historii Polski. Święta państwowe obchodzone w polskich szkołach uważają za "próbę zakłamywania historii” i "podżeganie do nienawiści, związane z gloryfikacją Żołnierzy Wyklętych”.

Prokuratura przeprowadzała w ostatnich miesiącach kontrole we wszystkich polskich placówkach. Chciała też zamknięcia Polskiej Harcerskiej Szkole Społecznej im. R. Traugutta przy Oddziale Miejskim ZPB w Brześciu. – Jest to związane z poszukiwaniem tzw. materiałów ekstremistycznych. Sytuacja szybko się zmienia, nie wiemy, co będzie się działo jutro – mówiła w czerwcu w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie” szefowa Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys.

Czytaj także: "Nie zawahałbym się użyć armii". Łukaszenka wyznał, jak chciał potraktować opozycjonistów

Niedługo później Borys została aresztowana, podobnie jak członek związku – Andrzej Poczobut. Oboje są oskarżeni o "podżeganie do nienawiści na tle narodowościowym”. Ponieważ nie zgodzili się opuścić Białorusi, ciągle są więzieni przez reżim Łukaszenki.

Podobne zarzuty i ultimatum usłyszały też działaczki i aktywistki: Irena Biernacka, Maria Tiszkowska i Anna Paniszewa. Jednak one wyszły na wolność i musiały opuścić kraj. Mimo to postępowania wobec ich wszystkich wciąż trwają.

Tymczasem ze względu na represje, na Białorusi lekcje języka polskiego coraz częściej muszą się odbywać na pozaszkolnych kursach organizowanych przez niezależne polskie organizacje.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut