Rezygnują, robią przerwę albo żałują. Wizja zdalnej nauki paraliżuje niektórych studentów

Joanna Stawczyk
Milion myśli, a potem bezradność, lęk i czarna dziura. Wielu młodych, uczących się ludzi wpadło w tę pułapkę. Co gorsza, nie mieli na to wpływu. W końcu nikt z nas nie chciał, żeby jakiś głupi wirus wywrócił do góry nogami naszą codzienność i przywłaszczył sobie prawie dwa lata naszego życia. Studentom towarzyszą naprawdę kiepskie nastroje.
Wizja kolejnej fali koronawirusa szczególnie stresuje i paraliżuje studentów. Zrobić przerwę, zrezygnować czy iść w zaparte? Fot. pexels.com

Koronawirus - cichy zabójca studentów

Pamiętasz, jak miałeś naście lat, a twoi rodzice z łezką w oku, zamyśleni wspomnieniami kiwali głową, przekonując cię, że studia to najlepszy okres w życiu i nigdy później nie będzie już tak fajnie i beztrosko? Mieli rację - przynajmniej z tym, że to faktycznie powinien być wyjątkowy czas w życiu.

Taki, który przynosi przyjaźnie, wrogów, śmiech, łzy, związki, doświadczenie, zranienie, pocieszenie. Nie tylko po to, żeby skończyć studia i mieć wykształcenie, ale po to, żeby nauczyć się życia i zwyczajnie popróbować. Aby poznać siebie i sprawdzić, co cię cieszy i jara, a co męczy.
Koronawirus to cichy zabójca studentówFot. unsplash.com
Ci, którzy tego doświadczyli, mogą się zgodzić lub nie, ale to może być naprawdę odkrywczy i wartościowy czas w życiu. Co więcej, jeśli spróbowali i poczuli to, o czym mówili rodzice, wiedzą, jak przykrym momentem było zaprowadzenie zdalnej nauki w marcu 2020 roku. Zapał, wigor, motywację, radość z bycia z ludźmi i plany na przyszłość oślepiło niebieskie światło monitorów.


Studenci mają dość pandemii. Zdalna nauka to ich największa zmora

Temat studiowania szczególnie w ostatnim czasie przyprawia wielu o dreszcze. Kilkanaście pandemicznych miesięcy pokazało, że jedno z najlepszych doświadczeń młodego człowieka może zamienić się w jedną wielką rozterkę i piekło. A co, jeśli zaraz uderzy IV fala koronawirusa?

Studenci podzielili się z naTemat swoimi lękami i obawami o dalszą edukację. A stawka jest wysoka, bo chodzi nie tylko o przyszłość, ale przede wszystkim o zdrowie psychiczne.
Anna l.24
z Warszawy

Poszłam na studia dzienne w trybie zdalnym i żałuję. Bardzo. Dlaczego? Zaczęłam studia magisterskie na nowym wydziale, zmieniłam środowisko, studentów, wykładowców i ich wszystkich poznałam tylko przed kamerką. Integracja, nawiązywanie znajomości, relacji społecznych, czerpanie z doświadczenia profesorów? Znikome. W praktyce przez 6 h siedziałam przed lapotem, aby potem przez 8 h siedzieć przed komputerem w pracy. Studia zdalne zabrały to, co najlepsze w studiowaniu. Wspólne posiedzienia w BUWie w przerwach między zajęciami, spotkania z laptopami w kawiarniach, samo bycie na Kampusie. Nie wspomnę już o jakości zajęć, choć tu warto podkreślić, że i ja sama byłam przez ten czas mniej zmotywowana i chętna do aktywności. W skrócie: gdybym mogła cofnąć czas, wzięłabym na ten rok dziekankę.

Wiola natomiast nie ma pojęcia, czy decydować się na dalszą naukę. Ambicja zżera ją od środka, a stres robi swoje. Myśli o podjęciu studiów prywatnych.

– Na początku lipca tego roku obroniłam pracę licencjacką. Cieszę się, że mam już za sobą ten etap, choć nie ukrywam, że jestem zawiedziona, bo ostatnie półtora roku było bardzo ciężkim okresem. Poza oczywistym brakiem kontaktu z ludźmi i samotnością, mam poczucie, że nauczanie było prowadzone po omacku i nie wyciągnęłam zbyt wiele przydatnej wiedzy – wyznała 22-letka z Łodzi.
Studenci mają dość pandemii. Zdalna nauka to ich największa zmoraFot. pexels.com
– Miałam nadzieję, że na tych studiach złapię kolejny język, ale lekcje były po prostu żenujące i wszyscy zatrzymaliśmy się na poziomie A2 (w ofercie studiów był to poziom B2+). Teraz przeżywam rozterkę, bo nie wiem, czy w ogóle jest sens kontynuowania studiów na poziomie magisterskim z wizją kolejnego lockdownu i trybu zdalnego. No i z założeniem, że je skończę, dostanę dyplom i znowu nie będę nic wiedzieć. Nie po to chciałam się uczyć. Przytłacza mnie to i nie wiem, czy zrobić sobie przerwę. Z drugiej strony paraliżuje mnie fakt, że zatrzymam się w miejscu i stracę ten czas. Może, gdy zapłacę, to chociaż poziom będzie lepszy – przyznaje.
Monika l. 22
ze Zbuczyna

Aktualnie czekam na decyzję o tym, czy w ogóle się dostałam na studia magisterskie. Ze względu na opóźnione rozpoczęcie poprzedniego roku akademickiego, rekrutacje na wielu uczelniach skończyły się, zanim ja zdążyłam obronić pracę licencjacką. Akurat kierunek, który wybrałam, jest tak oblegany, że większość uczelni nie przewidziała dodatkowych rekrutacji. Generalnie jest to bardzo słabe, ale z drugiej strony jeśli się nie dostanę, to bez większego żalu zrobię sobie rok przerwy. Mam to szczęście, że znalazłam pracę w zawodzie i mogę ten rok spędzić produktywnie, nawet nie studiując. Zresztą może za rok w końcu ruszą studia w całości stacjonarne, bo szczerze wątpię, że w tym roku uda się to uczelniom spiąć logistycznie, żeby studenci, szczególnie spoza Polski byli w stanie studiować hybrydowo.

Kornel natomiast nie wytrzymał studiowania w trybie zdalnym i rzucił naukę. Przekonał się, że sytuacja jest trudna nie tylko dla samych studentów, ale także dla wykładowców.

– Nie będę ukrywał. Pandemia mocno wpłynęła na to, że postanowiłem przerwać studia. Dla mnie w studiowaniu bardzo ważny jest kontakt z innymi studentami i wykładowcami. Trudno o to, kiedy patrzysz się godzinami na ekran komputera, a większość kamerek jest i tak wyłączona. Po całym semestrze studiów nie znałem 2/3 studentów z mojego roku. Jeśli chodzi o kwestie edukacyjne, to zajęcia online były na marnym poziomie. Myślę, że nie była to tylko wina wykładowców – podkreśla 23-latek z Warszawy.

– Ogólnie taka forma studiowania jest bardzo trudna nie tylko dla studentów, ale też profesorów. Uwaga słuchaczy jest minimalna. Myślę, że większość osób w trakcie zajęć w ogóle w nich nie uczestniczyła. Przeprowadzanie egzaminów to był kompletny żart, a oceny równie dobrze można było losować z kapelusza. Na szczęście od października wracam na politologię. Zaczynam od nowa i mam wielką nadzieję, że nie będzie żadnej formy zdalnej – rzucił z entuzjazmem.

Kryzys na uczelniach? Studia kontra czwarta fala koronawirusa i obawy uczniów

Po relacjach, które usłyszałam od Ani, Wioli, Moniki i Kornela widać, że ten problem ma naprawdę wielkie oczy. A co na to jedne z głównych placówek edukacyjnych w Polsce? Zauważyli niepokojące znaki?

Zwróciłam się z zapytaniem do dwóch uczelni - Uniwersytetu Łódzkiego i Uniwersytetu Warszawskiego - o to, czy w ciągu ostatniego roku zaobserwowali zwiększone zainteresowanie braniem urlopów dziekańskich lub większą liczbę rezygnacji studentów. Dopytałam także o to, czy liczba kandydatów zmieniła się w stosunku do lat poprzednich.
Paweł Śpiechowicz
Rzecznik Prasowy UŁ

Jeśli chodzi o średnią zainteresowania studiowaniem z ostatnich trzech lat (kandydaci na studia I stopnia), to wyraźnego spadku nie obserwujemy. Te liczby, za lata 2019-2020-2021 wyglądają mniej więcej 19 500 - 20 000 - 19 500 (to kandydaci, nie osoby przyjęte). Lekkie wahania mogą wynikać z różnych przyczyn, demograficznych np. W naszym przypadku nie ryzykowałbym więc stwierdzenia, że istnieje jakiś kryzys.

Co ciekawe, na Uniwersytecie Warszawskim w ogólnym rozrachunku również nie zauważono szczególnych zmian. Pod uwagę zostały wzięte co prawda ogólne statystyki na wszystkich kierunkach, a nie na poszczególnych wydziałach.
dr Anna Modzelewska
Rzecznik prasowy i kierownik Biura Prasowego Uniwersytetu Warszawskiego

Z naszych informacji wynika, że w porównaniu z ubiegłymi latami nie są widoczne wzrosty liczby studentów rezygnujących ze studiów, zmieniających tryb studiów lub wnioskujących o urlopy dziekański.



Zdrowie psychiczne studentów kontra nauczanie zdalne w pandemii

Obawy i lęki są rzeczą ludzką, jednak niektórzy młodzi ludzie wpadli w prawdziwą pułapkę. Decyzje, które zaważą na przyszłości zawsze były trudne, ale w pandemicznych realiach zostały dodatkowo sparaliżowane przez mnożące się bez końca znaki zapytania.

Z pomocą nadciąga ekspertka. Magdalena Hawrot-Krauze: psycholożka, psychoterapeutka, terapeutka uzależnień. Prowadzi terapie indywidualne oraz terapie par. Współpracuje z poradnią SensiTy.pl. Odpowiedziała na najbardziej palące pytania.

Asia Stawczyk: [b]Nauka zdalna może być realnym powodem, który wywołuje u ludzi lęki, strach obawy? Czy może działa to w druga stronę – ci bardziej nieśmiali w końcu poczuli się komfortowo?

Magdalena Hawrot-Krauze: Z jednej strony zwróćmy uwagę na to, że pandemia wywołała ogromny strach o własne zdrowie i zdrowie najbliższych. Boimy się tego, czego nie znamy. Zmiana formy nauczania ze stacjonarnej na zdalną wiązała się zarówno z chaosem komunikacyjnym, potrzebą szybkiego dostosowania formy nauczania z wykorzystaniem platform, aplikacji etc.

Po drugiej stronie mamy uczniów, studentów, którzy w krótkim czasie musieli nauczyć się korzystać z tych narzędzi, znaleźć spokojne miejsce w domu, które będzie dedykowane tylko do nauki. To nie jest łatwe. Dodam, że przejście na zdalne nauczanie wywołało naturalnie zachwianie poczucia bezpieczeństwa, zmusiło do wyjścia ze strefy komfortu, a to może wywoływać lęk.

Niestety pandemia nasiliła objawy wycofania i izolacji u osób, które zmagały się z zaburzeniami lękowymi zanim pojawił się lockdown. Mam na myśli tu osoby chorujące na zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne (OCD), ataki paniki, lęk uogólniony, fobie społeczne.

To dobry mechanizm, że studenci decydują się na przerwę od nauki z uwagi na brak namacalnego funkcjonowania na uczelni z wykładowcami i innymi studentami?

Według mnie brzmi to jak jeden z mechanizmów podtrzymujących lęk, czyli unikanie. Na początku pomaga, daje ulgę, ale z czasem okazuje się że nie rozwiązuje problemu. Wyobrażam sobie, że zdalna forma nauczania może być po takim czasie męcząca, ale jest to nadal możliwość bycia "w obiegu", przy włączonej kamerce naprawdę można poczuć się jak na uczelni.

Jakie techniki stosować, aby uspokoić się i stworzyć jakiś plan działania we wciąż tak niepewnym czasie?

Proponuję zacząć od oddechu. Jest to podstawowa technika relaksacyjna, która pozwala uspokoić myśli, zdystansować się, poprzyglądać się co czuję i jak się czuje moje ciało. Oddychanie przeponą, czyli tzw. oddychanie głębokie może wprowadzić poczucie kołysania ciała, odpoczynku.

Jesteśmy po wakacjach, a to czas kiedy nastąpiło poluzowanie restrykcji, spotykaliśmy się ze znajomymi, rodziną. Warto podtrzymać te działania, w miarę swoich możliwości organizować np. spacery, ogniska , po prostu być z innymi ludźmi. Tego nam tak bardzo brakowało! Skupianie uwagi na te rzeczy, na które mamy wpływ (np. wstanę rano i wyjdę z psem na spacer) również da poczucie siły i sprawczości.

Nic tak bardzo nie uziemiło naszej psychiki, jak pandemia i zamknięcie w czterech ścianach. Można powiedzieć, że wirus bez pytania odebrał młodym ludziom najlepsze studenckie lata życia. Jak otrząsnąć się i oswoić strach przed przyszłością?

Myślę sobie, że z jednej strony spojrzeć na okres pandemii jak na wyzwanie i postarać się z tego doświadczenia wyciągnąć wnioski – Co mi pomogło w tym czasie? Które działania nie sprawdziły się? Czego nie chciałbym/abym powtórzyć?
Zdrowie psychiczne studentów kontra nauczanie zdalne w pandemiiFot. pexels.com
Warto również pamiętać, że nie mamy na wszystko wpływu, może się okazać jeszcze nie raz w przyszłości, że coś nas zaskoczy, na co nie będziemy przygotowani. Dlatego na przyszłość można spojrzeć również pozytywnie, zadając sobie pytanie - Co mnie interesuje? Co lubię robić, jaką/kiego siebie widzę za rok?

Co, gdy ktoś naprawdę chce iść na studia, ale paraliżuje go strach przed IV falą koronawirusa i przestaje widzieć sens?

Powodów, dlaczego pojawia się taki paraliżujący strach, może być wiele. Zachęcałabym taką osobę do porozmawiania z psychologiem, który w bezpiecznych warunkach pomoże zrozumieć powody takiego stanu i popracować nad tym, aby sens do działania powrócił.

Czy lęki związane z brakiem normalnego studiowania mogą odbić się w przyszłości na innych płaszczyznach życia (praca, związek)? Czy ten marazm i niepewność może spowodować efekt domina?

Pamiętajmy, że studiowanie stacjonarnie oprócz dostarczania wiedzy umożliwia kontakty społeczne. Młodzi ludzie po tak długim okresie izolacji borykają się między innymi z obawami, czy jak wrócą do szkół, uczelni, to czy będą akceptowani, jak inni zareagują na zmiany, jakie w nich zaszły w ciągu ostatniego półtora roku?

Usłyszałam nawet od jednej osoby, że obawia się czy nadal będzie potrafiła nawiązywać rozmowy z innymi. Z tej perspektywy wpływ na płaszczyzny takie jak związek, praca wydaje się być znaczący – może to powodować obniżenie poczucia własnej wartości, wycofywanie się, lęk przed nowościami.

Gdy czujemy, że lęki i obawy nas przerastają lepiej udać się do psychologa czy od razu do psychiatry?

Zachęcam na początek do kontaktu z psychologiem. Może się okazać, że problem z którym się zmagamy wymaga wyłącznie pracy terapeutycznej. W sytuacji rozpoznania konieczności wdrożenia leków, psycholog zaproponuje konsultację u lekarza psychiatry.
Czytaj także: Wracają do rodziców i mówią: "coś mi wessało najlepszy etap życia”. Oto pokolenie bumerangów

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut