Wielki powrót polskich siatkarzy. Mistrzowie Europy ograni po kapitalnym widowisku
To miał być hit i takim hitem faktycznie był. Polacy w Krakowie przy komplecie na trybunach w Tauron Arenie w Krakowie wygrali 3:2 (25:21, 23:25, 20:25, 25:20, 16:14) z reprezentacją Serbii. Biało-Czerwoni wyszli ze sporych tarapatów, potrafiąc wrócić z 1:2 w setach. To była świetna reklama siatkówki, mecz godny finału.
Męskie granie
Sobotni mecz mógł zachwycić nawet najbardziej wybrednych kibiców siatkówki. Było wszystko. Od dramaturgii widowiska i dużych problemów gospodarzy, poprzez argumenty czysto sportowe, kończąc na znakomitej atmosferze na trybunach.To jednak tyle po stronie oddechu...
Komu można było szczególnie przyklaskiwać? Wydaje się, że nie tylko punktowo, na szczególne wyróżnienie zasłużyli, po serbskiej stronie: Uros Kovacević i Marko Ivović, a po polskiej: Bartosz Kurek i Wilfredo Leon.
Trudno zliczyć ile razy ten kwartet musiał radzić sobie z podwójnym bądź potrójnym blokiem po drugiej stronie. O ile rzecz jasna takowy zdążył "dojechać", bo w początkowej fazie meczu wielokrotnie linie przyjęcia potrafiły wytrzymać napór z pola serwisowego.
Dzięki czemu świetnie funkcjonowała pierwsza akcja.
Joker Semeniuk
Trener Polaków zaskoczył jednym zachowaniem, mianowicie - zmianami. Zazwyczaj krótkie, w Tokio bywały wręcz niewidoczne, a w sobotę - bardzo znaczące.Co więcej, wydaje się, że kluczowe dla losów ostatecznego rozstrzygnięcia było wprowadzenie na boisko Kamila Semeniuka. Przyjmujący Grupy Azoty Kędzierzyn-Koźle zamienił Michała Kubiaka. Kapitan w pierwszej części meczu był wiodącą postacią, ale z czasem zaczął gasnąć.
I właśnie w takich momentach wartościowi są zmiennicy, co udowodnił Semeniuk. Wszedł przy trudnej sytuacji Polaków w czwartym secie. I potrafił zarówno przytrzymać dobre przyjęcie, ale też dołożyć w ofensywie. Odciążając mocno wyeksploatowanych Kurka i Leona.
Teraz można gdybać, co by było, gdyby Semeniuk mógł też w trudnym momencie wesprzeć na dłużej - z zaufaniem - drużynę w Tokio. Do tego jednak nie ma co dłużej wracać, bo wydaje się, że Polacy w sobotę zrobili coś więcej, niż tylko wygrali mecz.
A Polacy nie byli gorsi. Mając przy tym za plecami swoich kibiców, śmiało mogą liczyć się w grze o pozytywne zakończenie sezonu reprezentacyjnego.
Kolejny mecz Biało-Czerwoni rozegrają w niedzielę o 20:30 z Grecją.
Polska - Serbia 3:2 (25:21, 23:25, 20:25, 25:20, 16:14)
Sędziowali: Susana Maria Jativa Rodriguez (Hiszpania) i Vlastimil Kovar (Czechy)
Widzów: 12 707
Polska: Mateusz Bieniek, Wilfredo Leon, Bartosz Kurek, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Jakub Kochanowski, Paweł Zatorski (libero) i Damian Wojtaszek (libero) oraz Piotr Nowakowski, Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka, Grzegorz Łomacz.
Serbia: Uros Kovacević, Nikola Jovović, Marko Podrascanin, Srećko Lisinac, Aleksandar Atanasijević, Marko Ivović, Nikola Peković (libero) oraz Aleksandar Okolić, Petar Krsmanović.
Czytaj także: Europoseł Ryszard Czarnecki przeraźliwie wygwizdany podczas meczu siatkarzy w Krakowie
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut