"Element folkloru górali". W Zakopanem od lat nie są w stanie ochronić kobiet przed przemocą domową

Marcin Szkodziński
Radni w Zakopanem od kilku lat nie przegłosowali uchwały antyprzemocowej uprawniającej do zakładania niebieskich kart rodzinom, w których dochodzi do domowej przemocy. Mimo kilku prób głosowania większość radnych zawsze była na nie. "Przemoc domowa to element lokalnego folkloru górali" – drwią z postawy większości radnych mieszkańcy Zakopanego, dla których stolica Tatr stała się pośmiewiskiem całej Polski.
fot. Marcin Szkodziński
Zakopiańscy radni już kilkukrotnie większością głosów odrzucali uchwałę, która ma za zadanie uchronić ofiary przemocy domowej przed agresorem. Policja rodzinom, w których dochodzi do przemocy domowej, zakłada tzw. niebieskie karty, przez co rodzina jest objęta szczególną pomocą grupy interdyscyplinarnej, w skład której wchodzą m.in. policjanci, pomoc społeczna i psycholog. Tworzone specjalne zespoły interdyscyplinarne mają za zadanie rozwiązanie problemu przemocy.

Zakopane to zresztą jedna z niewielu gmin w Polsce, w których nie ma możliwości wystawienia niebieskiej karty. Radni treść uchwały odesłali bowiem do Trybunału Konstytucyjnego, aby sprawdził, czy zapisy uchwały są zgodne z Konstytucją. Sprawa odesłania zapisów niepodjętej uchwały do TK miała miejsce już dwa razy. Trybunał nakazał zakopiańskim radnym przyjęcie tej uchwały, jednak samorządowcy mają na ten temat zupełnie inne zdanie i uchwała do dnia dzisiejszego jest niepodjęta.

Zakopiańczycy i Strajk Kobiet upomnieli się o uchwałę podczas manifestacji


"Góralu, czy ci nie żal, gdy z sińcem chodzi któraś z dam?" – to treść jednego z banerów i haseł, które skandowali uczestnicy manifestacji spod urzędu miasta, która odbyła się 6 listopada 2020 roku. Kilkaset osób skandowało wówczas hasła w obronie kobiecej wolności, a także w obronie ofiar przemocy domowej w Zakopanem.


Manifestujące osoby wywiesiły wtedy zdjęcia radnych oraz burmistrza, aby zawstydzić samorządowców, którzy zdaniem manifestujących dają przyzwolenie do domowej przemocy pod Giewontem. Mówili także, że bicie kobiet na Podhalu stała się już tradycją.

Krzyk z Giewontu

Po kilku manifestacjach w Zakopanem działacze Strajku Kobiet postanowili pójść o krok dalej, aby cała Polska zobaczyła ich działania. Na krzyżu na Giewoncie zawisł wielki baner z napisem "przemoc domowa to nie tradycja". Baner po sfotografowaniu i sfilmowaniu szybko został zdjęty, jednak stał się w mediach tematem numer jeden, który podzielił Polaków.

Znaczna część internautów oburzała się pisząc w komentarzach, że to profanacja krzyża i obraza uczuć religijnych. Sprawa została także zgłoszona do prokuratury przez górali ze Związku Podhalan.

Obrońcy praw kobiet sprawę widzą jednak zupełnie inaczej. Chcieli w ten sposób zwrócić uwagę, że ważniejszym jest problem przemocy domowej.

Dziewięciu radnych popiera uchwałę, stanowią jednak mniejszość

Temat uchwały antyprzemocowej w zakopiańskiej Radzie Miasta ciągnie się już kolejną kadencję, a końca tego tematu nie widać. Radni, którzy są przeciwni podjęciu uchwały cały czas mają większość, przez co głosowanie jest zawsze za odrzuceniem zapisów.

Dziewięciu radnych sprzeciwia się takiej postawie i apeluje do zakopiańskich radnych, aby uchwałę podjąć i zakończyć temat.

– Przez wiele lat łamiemy prawo, nie wypełniając przepisów ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Sprzeciwiamy się manipulowaniu przepisów uchwał i interpretowaniu ich w sposób prowadzący do nadużyć. To powoduje, że wiele osób potrzebujących pomocy pozostaje bez wsparcia właściwych instytucji – mówił podczas spotkania z dziennikarzami Krzysztof Wiśniowski, przewodniczący klubu radnych Zakopane 2030.

– Osoba, która padła ofiarą przemocy, często nie chce o tym mówić. To często są sprawy bardzo osobiste, a nawet intymne. Nie mówimy tylko o przemocy fizycznej, ale też o psychicznej, czy ekonomicznej. Te osoby często na dzisiaj muszą o tych swoich dramatycznych przeżyciach opowiadać w kilku miejscach. Na policji, potem w rozmowie z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej, czy przedstawicielem sądu – opisuje ciężką sytuację Marek Donatowicz, zakopiański radny. – Zespół interdyscyplinarny polega na tym, że te wszystkie osoby spotykają się wspólnie z osobą pokrzywdzoną i są w stanie zaradzić coś problemowi – dodaje.

Radni wyjaśniają, dlaczego uchwała nie została podjęta

"Uchwały nie zostały podjęte, albowiem nie uzyskały wymaganej liczby głosów oddanych w głosowaniu, którego ważność nigdy nie była kwestionowana" – wyjaśnia w stanowisku przesłanym do mediów przewodniczący rady miasta Jan Gluc. Radni zaznaczają także, że głosy oddawali zawsze zgodnie ze swoimi poglądami i sumieniem.

Radni, którzy są przeciwni podęciu uchwały antyprzemocowej, wskazują na własne działania, które zostały podjęte w Zakopanem, a które ich zdaniem lepiej zabezpieczają ofiary przemocy domowej niż zapisy niebieskiej karty.

Przewodniczący rady miasta Jan Gluc, który głosuje za odrzuceniem uchwały, wymienia, że na terenie Zakopanego działają Gminny Punkt Konsultacyjny dla Osób i Rodzin Uwikłanych w Przemoc Domową, a także Tatrzański Ośrodek Interwencji Kryzysowej i Wsparcia Ofiar Przemocy w Rodzinie. Te instytucje mają zapewnić większe wsparcie ofiarom przemocy domowej, jeżeli tylko zwrócą się o pomoc.

– Praca z osobami i rodzinami uwikłanymi w przemoc domową prowadzona jest w ramach działań Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Zakopanem. MOPS, realizując swoje zadania, zobowiązany jest do współpracy z innymi instytucjami i organizacjami. Dlatego jest organizowany zespół roboczy, który zawsze się składa z pracownika socjalnego, psychologa zatrudnionego w MOPS, oraz zazwyczaj właściwego funkcjonariusza KPP w Zakopanem – informuje o działaniach Jan Gluc.

Zespoły interdyscyplinarne będą odbierać dzieci rodzinom?

Dodajmy, że w trakcie debaty o podjęciu uchwały antyprzemocowej radni, którzy głosowali przeciw, jako jeden z powodów podali niejednoznaczne przepisy. Zdaniem radnych zapisy uchwały zbyt mocno ingerują w rodzinę, a także otwierają furtkę do zabierania rodzicom dzieci.

Z tą opinią nie zgadza się opozycja. – To rada decyduje, kogo do tych zespołów my powołujemy. Czyli mamy wpływ, kto tam będzie. Obawy przed tym, że będą tam osoby niekompetentne, to są obawy wydumane – zaznacza Marek Donatowicz, zakopiański radny. – Mówią, że zespoły interdyscyplinarne będą odbierać dzieci. Nie ma takiej możliwości, bo do tego nie mają uprawnień. Dziecko może odebrać sąd na wniosek zespołu interdyscyplinarnego – wyjaśnia radny.
Marcin Szkodziński, Podhale