Zabójstwo 25-latki w Gdańsku. Prokurator ujawnił szokujące szczegóły zbrodni

redakcja naTemat
W niedzielę 12 września w Gdańsku doszło do makabrycznej zbrodni. Na oczach dwójki malutkich dzieci 29-letni mężczyzna zabił ich 25-letnią matkę, a swoją narzeczoną. Teraz na jaw wyszły szokujące szczegóły zbrodni.
Robert G., gdy był doprowadzany do prokuratury, miał na głowie ochronny kask, a jego ręce były zabandażowane. Fot. MARCIN GADOMSKI / AGENCJA SE / East News
Do tragedii doszło przed południem w jednym z mieszkań w Gdańsku. Niespełna roczna Marcelina i 3-letni Maksymilian byli świadkami zbrodni. Dzieci widziały, jak ich 29-letni ojciec zamordował w okrutny sposób ich 25-letnią matkę.

Robert G. wpadł nagle w amok i podczas niego zranił nożem kilkadziesiąt razy swoją narzeczoną. Ta, zanim zmarła, zdążyła jeszcze ostatkiem sił zadzwonić do swojej mamy po pomoc. Zaalarmowani policjanci po przyjeździe na miejsce zastali przed budynkiem sprawcę ubranego w samą bieliznę i z zakrwawionymi rękoma. W domu płakały dzieci i znajdowało się tam ciało ich matki.


Mężczyznę zatrzymano. Gdański sąd przychylił się do wniosku prokuratury o trzymiesięczny areszt dla 29-latka. Przeprowadzono też sekcję zwłok zamordowanej 25-latki. – Z uwagi na charakter i rozległość obrażeń na jej ciele prokurator przedstawił zatrzymanemu zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. – stwierdził w rozmowie z "Faktem" prok. Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Prokurator powiedział, że Robert G. zadał swojej partnerce kilkadziesiąt ran ciętych i kłutych. – Głównie były to rany twarzoczaszki i szyi, było ich dwadzieścia, a także było kilkanaście ran na plecach w tym jedna bardzo głęboka, bo dochodząca do płuca. Ciosy były zadawane z ogromną siłą. Część z ran miała tzw. charakter przeżyciowy, czyli kobieta żyła, gdy sprawca zadawał kolejne ciosy – tłumaczył.

Oskarżony przyznał się do winy i opowiedział o motywach, jednak na razie ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie chce ich ujawniać.

Robertowi G. po zatrzymaniu pobrano krew do badań. – To, jak się zachowywał w trakcie zatrzymania, a także relacje świadków wskazują, że jego zachowanie było dalekie od normy. […] Okoliczności wskazują, że mógł znajdować się pod wpływem jakichś środków – powiedział prokurator. Biegli psychiatrzy będą też musieli ocenić, czy był poczytalny podczas zbrodni.

Jak donosi "Fakt", mężczyzna był już wcześniej skazany za posiadanie środków odurzających.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut