Trenował Polaków, teraz jest w finale. De Giorgi cichym bohaterem siatkarskiego Euro

Maciej Piasecki
Jednym z największych wygranych ME 2021 w siatkówce jest Ferdinando De Giorgi. Trener reprezentacji Italii wprowadził swój zespół do niedzielnego finału w Spodku, choć włoska drużyna wcale nie była typowana do gry o złoto. "Fefe" przypomniał się polskim kibicom, potwierdzając swoją trenerską klasę.
Ferdinando De Giorgi w sobotę zapewnił Włochom awans do finału mistrzostw Europy w katowickim Spodku. Fot. CEV
Włoski selekcjoner to postać, która w Polsce wywołuje skrajne emocje. Z jednej strony są zwolennicy, którzy wspominają czasy pracy Włocha w Kędzierzynie-Koźlu. Dwa razy zdobyte mistrzostwo Polski, do tego Puchar Polski, Jego zespół imponował na krajowym podwórku.

Polski Związek Piłki Siatkowej również zakochał się w pracy "Fefe". Pod koniec 2016 roku Włochowi powierzono funkcję selekcjonera reprezentacji Polski. Skoro tak dobrze radził sobie w PlusLidze, miał doświadczenie zarówno jako zawodnik (bogata kariera, 330. meczów w kadrze Italii, multimedalista w kraju i Europie), jak i trener, ten wybór wydawał się być najrozsądniejszy.


Ferdinando De Giorgi jednak nie trafił w gusta polskich kadrowiczów. Opowieści o wielogodzinnych treningach, wręcz morderczych obciążeniach, które odbierały chęć do gry, zamiast ją pobudzać - są z dzisiejszej perspektywy wręcz anegdotyczne.

Chemii na linii selekcjoner-siatkarze jednak nie było, czego wyznacznikiem okazały się mistrzostwa Europy w 2017 roku. Polacy byli gospodarzem turnieju, ale zaprezentowali się katastrofalnie. Biało-Czerwoni przegrali w barażu o miejsce w ćwierćfinale ze... Słowenią. To było zbyt wiele dla władz PZPS. De Giorgi nie przepracował nawet roku z reprezentacją i został zwolniony. Za następcę Włocha wybrano Vitala Heynena. Złośliwie można teraz zapytać, który z nich jest w finale ME w Katowicach?

Odmłodzona Italia

De Giorgi miał jeszcze jedno podejście do polskiej siatkówki, zanim został selekcjonerem włoskiej kadry. Prowadził Jastrzębski Węgiel przez rok. Po czym równie zaskakująco - jak przy zwolnieniu z kadry Polski - przeniósł się do Cucine Lube Civitanova. Zostawiając zespół ze Śląska w środku ligowego sezonu.

"Fefe" to jednak uznana marka w Italii. Kluby takie jak Cucine Lube nie sięgają po przypadkowych szkoleniowców. Co więcej, to była też droga do objęcia posady trenera reprezentacji Italii. Z misją przebudowy drużyny, która od kilku lat przeżywała regres wyników na najważniejszych światowych imprezach.

Na igrzyskach w Tokio Włosi skończyli turniej na tym samym etapie, co Polacy. Drużyna "Fefe" przegrała 2:3 z rewelacyjną Argentyną, która - jak się później okazało - sięgnęła po brązowe medale olimpijskie.

Italia przechodzi zmianę pokoleniową. Z gry po porażce w Tokio zrezygnował Osmany Juantorena, problemy z kontuzją wykluczyły z Euro Ivana Zaytseva. De Giorgi musiał postawić na nowych liderów.

Tym najważniejszym wydaje się być Simone Giannelli. Choć ma dopiero 25 lat, wydaje się, że w reprezentacji Włoch gra co najmniej od dekady. Został wybrany kapitanem, a co ważne, jest po prostu świetnym rozgrywającym. Co daje jego równie młodym (i młodszym) kolegom z boiska, duży komfort gry.

Simone Giannelli - zdecydowany lider niespodziewanych finalistów siatkarskich mistrzostw Europy 202.Fot. CEV


Dodajmy, że De Giorgi był w przeszłości rozgrywającym. Zatem panowie z pewnością mają sobie wiele do powiedzenia, z dużą korzyścią dla reprezentacji Italii.

Można się też zachwycać nad talentem Alessandro Michieletto, rewelacyjnego nastolatka, który dopiero w grudniu tego roku skończy dwadzieścia lat. Przyjmujący mierzący 205 cm wzrostu, to już dziś jedna z wiodących postaci reprezentacji. Na przykład, w półfinałowym meczu ME z Serbią - był najlepiej punktującym drużyny meczu - z dorobkiem 23. punktów. Włosi zachwycają formą podczas Euro i dają tym samym powód do rozmyślań nad polską reprezentacją. Czasem tak już jest, że nie wszystkie pomysły muszą zadziałać w różnych miejscach. De Giorgi w kadrze Polski nie odnalazł się tak dobrze, jak we własnym kraju.

Jeśli jednak potwierdza swoje trenerskie umiejętności doprowadzając drużynę do pewnego medalu na Euro, odważnie stawiając na młodzież, to jest to materiał do analizy.

Czy nie warto spróbować zaufać bardziej siatkarzom z drugiego szeregu? Wspartych przez kilku, dzisiaj podstawowych w polskiej kadrze. Typu Bartosz Kurek, Michał Kubiak, czy Fabian Drzyzga. Nawet kosztem przegranego turnieju. Ale bez presji wyniku pod tytułem "jesteśmy mistrzami świata".

Włosi na swoje złoto na ME czekają od 2005 roku. Na mistrzostwo świata? Od 1998. Jedynie na igrzyskach awansowali do finału w Rio de Janeiro (2016), gdzie przegrali z gospodarzami.

W niedzielę Italia zagra w finale ze Słowenią. Początek meczu o złoto ME w katowickim Spodku o 20:30.
Czytaj także: Wielki zawód dla Biało-Czerwonych w Spodku. "Ciężko będzie się po tym pozbierać"