Dwóch faworytów do objęcia reprezentacji Polski siatkarzy. Wielkie nazwiska w grze

Krzysztof Gaweł
Dwóch wielkich faworytów jest w wyścigu o fotel selekcjonera reprezentacji Polski. To Serb Nikola Grbić oraz Włoch Lorenzo Bernardi. Wybitni przed laty siatkarze prowadzili polskie kluby, odnosili z nimi sukcesy i znają naszych reprezentantów. Czy nowe władze PZPS postawią na któregoś z nich?
Kto będzie trenerem polskich siatkarzy? Na razie musimy poczekać na wybory w PZPS Fot. CEV
Walka o fotel selekcjonera reprezentacji Polski siatkarzy, który właśnie opuszcza Vital Heynen, dopiero się rozpoczyna. Tak naprawdę poznamy sposób doboru selekcjonera po Walnym Zjeździe Sprawozdawczo-Wyborczym, który w PZPS rusza już 27 września w poniedziałek. Dzień później znany będzie nowy prezes, a do jego zadań należeć będzie znalezienie opiekunów obu drużyn narodowych.

Wielkim faworytem numer jeden jest Serb Nikola Grbić i to naturalne, bo przecież w maju wygrał Ligę Mistrzów z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Legenda jugosłowiańskiej siatkówki to człowiek wielkiej wiedzy, mistrz olimpijski z Sydney, wybitny przed laty rozgrywający. Autorytet. Pracował już z drużyną narodową, prowadząc Serbię do triumfu w Lidze Światowej i zbierając doświadczenia w Italii.

Jedyny minus przy jego kandydaturze to styl, w jakim rozstał się z kędzierzynianami wiosną. Sir Safety Perugia namówiła do powrotu Nikolę Grbicia, a ten bez wahania zostawił zespół tuż po wygranej w LM. Wielu osobom w Polsce, także w PZPS, to się nie spodobało. I chcąc zostać naszym selekcjonerem Serb będzie musiał się z tego tłumaczyć.


Kontrkandydatem numer jeden ma być Lorenzo Bernardi, jeden z najlepszych siatkarzy w dziejach, który zapowiadał się na niezłego trenera. Ale wydaje się, że jeszcze nie pokazał swojego potencjału. W Polsce pracował w latach 2010-2014, doprowadził Jastrzębski Węgiel do trzeciego miejsca w LM, od lat jest trenerem w Serie A1. Nie prowadził jednak żadnej reprezentacji. I nigdy nie wygrał igrzysk, a to będzie cel numer jeden nowego trenera.

Są też kandydaci z drugiej linii, wydaje się że nie gorsi. Marcelo Mendez, Andrea Giani czy Płamen Konstantinow. Wszyscy związani umowami, ale chętni do pracy w Polsce. Media wspominały o powrocie duetu Andrea Anastasi - Andrea Gardini, ale to mało prawdopodobne. Tak samo jak zatrudnienie Polaka, bo na horyzoncie nie widać kogoś, kto może być liderem drużyny i zarazem jej autorytetem. Perspektywa jest jasna - medal olimpijski w 2024 roku w Paryżu.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut