Jej fundacja dba, żeby polska szkoła nie dyskryminowała dzieci. Tych, które nie chodzą na religię
Coraz więcej dzieci rezygnuje z uczęszczania na religię w szkole. W zamian muszą oczekiwać na kolejne zajęcia podczas okienek. Fundacja Wolność od Religii podejmuje się interwencji i w imieniu rodziców oraz pomaga zmieniać krzywdzące plany zajęć. O szczegółach takich interwencji rozmawialiśmy z prezeską tej organizacji Dorotą Wójcik.
W sprawę zaangażowała się Fundacja Wolność od Religii, która pomaga rodzicom w walce o to, aby ich nieuczęszczające na katechezę dzieci miały sprawiedliwie ułożony plan. Jak się okazuje, takich przypadków jest bardzo wiele, chociaż zazwyczaj problem udaje się rozwiązać.
– Rodziców, którzy do nas docierają, sprzeciwiając się okienkom, jest coraz więcej. Wnioskują oni do dyrektorów o zmiany w planie i z naszych obserwacji wynika, że coraz więcej dyrektorów szkół zgadza się na takie zmiany. Zdarzają się też sytuacje, że dyrekcja odmawia, wówczas namawiamy do złożenia skargi do organu prowadzącego placówkę – poinformowała nas Dorota Wójcik.
Po takiej interwencji zazwyczaj plan jest ostatecznie zmieniany np. od kolejnego semestru. Jak podkreśliła prezeska Fundacji, potrzebny jest jednak jasny sygnał od rodziców dzieci, które są nierówno traktowane. – To jest nierówność w polskim systemie edukacji, że tylko dzieci, które nie należą do tego konkretnego wyznania (rzymskokatolickiego), są krzywdzone okienkami – podkreśla.
Czasem dyrektorzy twierdzą, że nie można wprowadzić korekt w planie z powodu dużej liczby uczniów, a małej liczby katechetów. Uważają, że nie da się tak zrobić, aby każdy oddział miał religię na końcu lub początku planu lekcji. – Dla nas nie jest to wystarczającym argumentem. Jest wiele innych sposobów, aby spełnić prośbę rodziców – mówi nasza rozmówczyni.
Za przykład takiego działania Wójcik podaje prośbę do biskupa o zgodę na zmniejszenie wymiarów godzin lekcji religii z dwóch do jednej godziny tygodniowo. – Dyrekcję rzadko korzystają z tej możliwości, w związku z tym warto uświadomić rodziców, że taka możliwość istnieje. Wtedy łatwiej będzie ułożyć taki plan – wyjaśnia prezeska organizacji.
– Szkoła powinna być czuła na to, że polskie społeczeństwo, a w szczególności dzieci, nie są już tak jednolite, jeśli chodzi o wyznanie jak dorośli. Widać to już po rosnących statystykach dot. rezygnacji udziału w lekcjach religii. Skończył się już dawno ten czas, że można było mówić, że 80 proc. naszego społeczeństwa to katolicy – dodaje.
W związku z tym szkoła powinna uważać na to, aby w organizacji roku szkolnego nie było elementów parareligijnych. – Nie może być np. tak, że jest organizowany apel z okazji dni papieskich. Częścią organizacji życia szkoły nie powinna być również msza święta na rozpoczęcie roku szkolnego, a rekolekcje powinny odbywać się po zajęciach – wymienia pani Dorota Wójcik.
Prezes Fundacji Wolność od Religii skomentowała również nowy pomysł ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka, który zakłada, że obowiązkowe będą zarówno lekcje etyki, jak i religii, a uczniowie będą musieli wybrać, na co chcą uczęszczać.
– To jest strategia ministerstwa, która wpisuje się tworzenie państwa religijnego, fundamentalistycznego. Sam pan minister jest fundamentalistą i tego nie ukrywa przy pełnym wsparciu partii rządzącej. Ta propozycja nie rozwiązuje żadnych problemów, w szczególności, że nie jest jasne, kto tej etyki będzie nauczał – podsumowuje w rozmowie z naTemat.
Czytaj także: Garstka uczniów ma religię, reszta czeka w bibliotece. Fundacja Wolność od Religii interweniowała
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut