Zniszczyli sto zabytkowych tablic, także w towarzystwie kamer TVP. "To prymitywna dewastacja"

Wioleta Wasylów
– Nie rozumiem takiej prymitywnej dewastacji – mówi naTemat stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki, odnosząc się do uszkodzenia w Warszawie ponad stu zabytkowych tablic projektu Karola Tchorka. Dokonała tego grupa ochotników, a inicjatorem akcji jest były opozycjonista i szef warszawskiego Klubu "Gazety Polskiej" Adam Borowski. O sprawie wie już policja, ale – choć sprawcy są znani – brak informacji o zatrzymaniach.
Jeden z ochotników, który w towarzystwie kamer TVP naklejał plakietkę na zabytkową tablicę. Fot. screen / "Wiadomości" TVP

Tablice są częścią płaskorzeźb z piaskowca zaprojektowanych w 1949 roku przez Karola Tchorka. Od ponad 70 lat zdobią w Warszawie miejsca walk Polaków o wolność. Składają się z krzyża i tarczy, na której wyryto: "Miejsce uświęcone krwią Polaków poległych za wolność ojczyzny". Na tabliczkach podano, ilu w danym miejscu zginęło Polaków i kto jest sprawcą zbrodni.


We wtorek grupa osób zasłoniła napisy "hitlerowcy" i nakleiła w ich miejsce plakietki ze słowem "Niemcy". Zrobiono tak na ponad 100 ze 160 zabytkowych tablic pamiątkowych rozmieszczonych w różnych częściach stolicy.

Tablice pamiątkowe trwale uszkodzone

Z całego miasta zaczęły napływać do stołecznego konserwatora zabytków Michała Krasuckiego zgłoszenia o zniszczonych tablicach. Plakietki naklejono trwałym klejem, który bardzo trudno usunąć z piaskowca. – Przy kilku tablicach dokonaliśmy oględzin i zostały zdjęte. Trzeba będzie bardzo skomplikowanych zabiegów konserwatorskich, by doprowadzić je do stanu zbliżonego do poprzedniego – przyznał w rozmowie z naTemat konserwator.

Powiedział, że obecnie konserwator zarządu terenów publicznych stara się ustalić, która metoda usuwania kleju będzie najbezpieczniejsza i najbardziej efektywna. Nieznana jest też na razie wycena napraw. – Będziemy chcieli, żeby te koszty ponieśli sprawcy – zapowiedział Krasucki.

Znieważono miejsce pamięci w świetle kamer

Nie jest tajemnicą, kto stoi za uszkodzeniem zabytkowych tablic. Dokonała tego grupa ochotników, a inicjatorem akcji jest były opozycjonista i szef warszawskiego Klubu "Gazety Polskiej" Adam Borowski. On również przyklejał plakietki. Co więcej, chwali się tym w prawicowych mediach, takich jak portal TV Republika.

Borowski twierdzi, że "trzeba nazwać rzeczy po imieniu", bo uważa – skądinąd błędnie – że słowo "hitlerowcy" nie funkcjonowało podczas wojny.

Z kolei kamery TVP sfilmowały, jak inny ochotnik niszczył tablice. Nagranie pokazano w głównym wydaniu Wiadomości TVP.

– Kiedy się fałszuje historię, kiedy się obciąża Polaków holokaustem, taki napis jeszcze dodatkowo kaleczy historię i trzeba było oddać świadectwo prawdzie – przekonywał na nagraniu Andrzej Gelberg, były redaktor tygodnika "Solidarność".

W kwestii używania określenia "hitlerowcy" zamiast "Niemcy" Michał Krasucki tłumaczy: – Już parę lat temu zauważyliśmy, że to może być źle postrzegane. Z tego powodu Fundacja PGE i miasto obok każdej z tablic Tchorka umieściły małe tabliczki, gdzie po polsku i angielsku wytłumaczono okoliczności zbrodni i ich nazewnictwa. – Dlatego nie rozumiem takiej prymitywnej dewastacji, jeśli obok w tekście jest wszystko napisane – skwitował nasz rozmówca.

Ponad 100 zniszczonych tablic. Co na to policja?



Stołeczny konserwator zabytków potwierdził, że zgłosił we wtorek sprawę na policję. – Chodzi o uszkodzenie mienia, bo tutaj mówimy o uszkodzeniu, i to trwałym, wielu tablic, oraz o znieważenie miejsca pamięci – wyjaśnił Michał Krasucki.

Kiedy skontaktowaliśmy się z policją i zapytaliśmy, co dzieje się w tej sprawie (w końcu sprawcy są znani i wcale nie ukrywają się z tym, co robią), poprosili o wysłanie pytań mailem i poinformowali nas, że na odpowiedź mają 14 dni.

Powstaje pytanie, czy policja będzie działać tak skutecznie, jak w przypadku części osób, które podczas ubiegłorocznego Strajku Kobiet na zabytkowych budynkach namalowały sprayem symbole strajku (czerwony piorun) czy hasła typu "Aborcja bez granic". Najnowszymi przykładami są sprawy Klementyny Suchanow czy Dominiki M., którym za uszkodzenie zabytków grozi nawet do 8 lat więzienia.

Czytaj także: Zabytkowe tablice zniszczone. Prawicowy działacz napis "hitlerowcy" zastąpił słowem "Niemcy"


Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut