Poważna sytuacja w Białej Podlaskiej. "Ludzie twierdzą, że szczepionka jest gorsza niż COVID-19"
Czwarta fala koronawirusa się rozkręca. Bardzo poważna sytuacja jest w Białej Podlaskiej, gdzie wskaźnik zakażeń na 10 tysięcy mieszkańców jest coraz wyższy. Mieszkanka tego miasta mówi, że są ludzie, którzy twierdzą, że szczepionka jest gorsza od samego zachorowania. Pielęgniarz z miejskiego szpitala obawia się, że dojdzie do ponownego paraliżu ochrony zdrowia.
Czytaj więcej: Kolejna granica przekroczona! Tak wielu zakażeń koronawirusem nie było od miesięcy
Eksperci grzmią: warto się szczepić choćby dlatego, by nie znaleźć się w takiej sytuacji jak mieszkańcy Białej Podlaskiej. Pacjenci czekają w gigantycznych kolejkach na pomoc, karetki podjeżdżają pod szpital jedna za drugą, oddziały intensywnej terapii są pełne. Skąd taka sytuacja? Zaszczepionych tam jest wyjątkowo mało, za to mnóstwo tych, którzy obostrzenia lekceważą.
"Jeżeli gdzieś trzeba tłumić epidemię to szczególnie w powiecie Biała Podlaska"
Już przed kilkoma dniami Michał Rogalski, twórca bazy danych COVID-19 w Polsce (z danych korzysta nawet rząd) alarmował, że w Polsce najgorzej radzi sobie woj. lubelskie i podlaskie, gdzie "sytuacja jest ok. 3-4 razy gorsza niż w reszcie kraju", a odsetek wyników pozytywnych testów wynosi tam średnio 12 proc. Dodał, że najgorsza sytuacja jest właśnie w Białej Podlaskiej oraz w pow. łęczyńskim.Mieszkanka Białej Podlaskiej: twierdzą, że szczepionka jest gorsza niż COVID-19
– Ludzie nie noszą maseczek, jest to rzadkością. Są to jedynie pojedyncze osoby – mówi mi mieszkanka Białej Podlaskiej. – Mało kto na to reaguje, bo przy zwróceniu uwagi są niepotrzebne dyskusje, że to ich wolność osobista i nie będą nosić, bo nie chcą – dodaje.Kiedy pytam o niepokoje związane z sytuacją w mieście, dodaje, że takich ogólnych stresów się nie odczuwa. – Mówi się o tym, że są ludzie w szpitalach, ale wielu uważa, że leżą tam z przeziębieniem. Większość nie bierze koronawirusa na poważnie – zaznacza.
– Większość moich znajomych nie jest zaszczepionych. Boją się restrykcji. A żeby je obejść, kupują sobie certyfikaty. Lekarze są podzieleni. Mój trener na siłowni opowiadał mi, że trenuje panią doktor, która dba o siebie, ćwiczy, przyjmuje suplementy, ale powiedziała, że nie będzie się szczepić i nikomu nie doradza, bo – jak mówi – nie wiadomo, co to jest. Nie ma racjonalnego powodu. Mówi, że nie, bo nie – mówi.
– Moim zdaniem problem jest związany też z ochroną zdrowia. Moje koleżanki, które studiują pielęgniarstwo, nie zaszczepiły się. Te osoby powinny się znać na tym, a nie do końca się znają i nie zachęcają do tego, by ludzie się szczepili – dodaje.
Czytaj więcej: Czwarta fala koronawirusa przyspiesza. "Powinny się już świecić dwie czerwone lampki"
Mieszkanka Białej Podlaskiej, zapytana przeze mnie, czy wśród osób, z którymi rozmawia, nie pojawia się przemyślenie, że ludzie jednak umierają, mówi, że ludzie wychodzą z założenia "to dotyczy innych, nie mnie". – Umierają osoby z mojego otoczenia. Pracuję w biurze, przychodzą ludzie, którzy wspominają o śmierci tej czy innej osoby. Mimo to twierdzą, że szczepionka jest gorsza niż COVID-19 – dodaje.
Moja rozmówczyni również miała obawy przed zaszczepieniem. – Czytałam, jak to działa, nawet na poziomie komórkowym i rozsądek wygrał. Bałam się bardzo, ale jednak to zrobiłam – podkreśla.
"Może być tak, że przez czyjąś wolność, ktoś inny stanie się zakładnikiem"
Pielęgniarz ze szpitala w Białej Podlaskiej jest już po trzeciej dawce szczepienia. – Jestem zdrowy. Jestem pracownikiem ochrony zdrowia i widzę, jak wiele jest zachorowań, jak wiele osób trafia do szpitala. Martwi mnie to, że tak niewiele osób zaszczepiło się do tej pory – mówi. Dodaje, że "osoby zaszczepione stanowią znikomy procent tych, które trafiają do szpitala".Kiedy pytam go, czy nie obawia się paraliżu ochrony zdrowia, jak to było w poprzednich falach pandemii, mówi: Niepokoi mnie to, jak każdego, kto rozumie, co się dzieje. – Większość społeczeństwa kompletnie nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Jest niska świadomość. Szpital ma ograniczone miejsca, personel jest ograniczony i mimo wszelakich starań moce przerobowe są też ograniczone. Do tego choruje personel, wszystko się razem łączy – podkreśla.
Czytaj więcej: USA. Znani antyszczepionkowcy przekonują, że wirus to bzdura. I umierają na COVID-19
– Potrzeba dużo zaufania do tych, którzy się na tym znają – mówi pielęgniarz, odnosząc się do braku świadomości pozytywnego wpływu szczepień i. – Jako społeczeństwo niezbyt ufamy fachowcom – dodaje.
– Nie jestem w stanie niczego zrobić w pojedynkę. Ciężko będzie mi dotrzeć do ludzi, którzy się nie szczepią. Nie przekonam ich, nie mam takiej możliwości. Jedyna szansa w tym, żeby fachowcy przy pomocy środków masowego przekazu próbowali ludzi przekonać, ale tu wraca problem braku zaufania do specjalistów – mówi. I podkreśla, że ma świadomość, że żyjemy w wolnym kraju, ale "może być tak, że przez czyjąś wolność, ktoś inny stanie się zakładnikiem".