Glapiński o cudzie gospodarczym. Prof. Belka: Jest cud, tylko na Boga, nie ze względu na PiS
Przekonuje, że Polska jest świadkiem cudu gospodarczego tak dużego, że niemiecki to przy nim pestka. Że od czasów rozbiorów nie mieliśmy takich sukcesów jak teraz. I w ogóle, jest tak świetnie, że poradzimy sobie bez funduszy unijnych. Adam Glapiński, szef NBP bardzo ostatnio daje się zauważyć. – Obserwuję to – przyznaje prof. Marek Belka. Jak ocenia jego narrację sukcesu?
– Polska jest świadkiem cudu gospodarczego. (...) To naprawdę cud w skali Europy i w skali światowej. I nadal to tempo wzrostu mamy bardzo szybkie – przemawiał. Pokusił się przy tym na porównanie do Niemiec. – Niemiecki cud gospodarczy to jakaś pestka w porównaniu do tego, czego dokonujemy w Polsce – stwierdził.
Internauci, co widać w komentarzach, nie zostawili na nim suchej nitki. Podobnie za inne, głośne w ostatnim czasie, wypowiedzi. Podczas Kongresu 590 na początku października Glapiński tak zachwalał sukces Polski, że odniósł się do zaborów.
Prof. Marek Belka, były premier, były szef NBP, europoseł Lewicy, komentuje, że takie porównania przypominają mu wywoływanie duchów. – To są duchy przeszłości, z którymi powinniśmy kończyć. Dziwę się, bo Adam Glapiński jest wykształconym człowiekiem, obytym w świecie. Mam wrażenie, że bardzo chce zostać na następną kadencję – mówi w rozmowie z naTemat.
Czy mamy cud gospodarczy
Ale potwierdza i zgadza się z szefem NBP, że Polska jest dziś świadkiem cudu gospodarczego. – Zgadzam się co do diagnozy. Jest rewelacyjny sukces, cud gospodarczy, generalnie powinniśmy się cieszyć. Tylko na Boga, nie ze względu na PiS. To nie jest rezultat rządów PiS, a tak naprawdę rezultat ostatnich 30 lat. I to nie od czasów zaborów, bo myślę, że one nie są punktem odniesienia, tylko ever. Myślę, że jest to najlepszy okres w historii Polski kiedykolwiek. A tak naprawdę zarówno Lewica, jak i pan Glapiński i prawica ze wstrętem musieliby przyznać, że na początku tego jest Leszek Balcerowicz – mówi prof. Belka.
– Polska uporządkowała sytuację gospodarczą, postawiła na przedsiębiorczość, nawet być może za dużo, bo bardzo łatwo można było ludzi przekonać, że jest im coraz gorzej. A tymczasem Polska jest krajem, który jak nigdy w historii dogania najbogatsze kraje w Europie. Zresztą, widać to na każdym kroku. Przepraszam, trzeba być ślepym, żeby nie było widać tego niesłychanego postępu.
Na argument Glapińskiego, że niemiecki cud gospodarczy to pestka w porównaniu do tego, czego dokonujemy w Polsce, reaguje: – Poczekajmy jeszcze 20 lat.
– To bzdury. Niemcy są pierwsi, którzy się cieszą, że polska gospodarka rośnie w siłę. Mają wtedy naturalnego, gospodarczego – ale mają także nadzieję, że politycznego – sojusznika w UE – reaguje prof. Marek Belka.
Czy poradzimy sobie bez funduszy z UE
Jednak w ostatnim czasie Adam Glapiński najbardziej chyba zasłynął wypowiedzią, że Polska poradzi sobie bez funduszy z UE. "My sami możemy pożyczki brać, jak chcemy, każdy nam dam. My w tej chwili żadnej pożyczki nie bierzemy – jako kraj, jako Narodowy Bank Polski. Żadnej. To do nas przychodzi cały świat i chce od nas pożyczać" – mówił.
– To, że od nas pożyczają to bzdura. Właśnie zwróciliśmy się do Chin o pożyczkę i to całkiem drogą. A w ogóle nasz dług publiczny wyceniany jest niestety coraz niżej, czyli oprocentowanie od niego rośnie. To oznacza, że ostatnie miesiące, czy tygodnie nie są z tego punktu widzenia dla Polski najlepsze – uważa Marek Belka.
– Faktem jest, że bez Funduszu Odbudowy PiS do wyborów jakoś się dotoczy. Na konsumpcję zawsze można dodrukować pieniądze, a inflacja dopiero zaczyna ludziom poważnie zagrażać. Te pieniądze unijne to pieniądze inwestycyjne, na rozwój w perspektywie lat i dekad. To jest takie gadanie, które wyprzedaje perspektywy gospodarcze i cywilizacyjne kraju na rzecz sukcesu wyborczego w ciągu najbliższych dwóch lat – mówi.
NBP, inflacja i wysokie ceny
Polaków niepokoją i denerwują coraz wyższe ceny. – Jeśli się dostarcza na rynek bardzo dużo pieniędzy, to żelazną zasadą jest, że prowadzi to do wzrostu cen. A NBP jeszcze nie sprawia wrażenia, żeby poważnie zaczął walkę z inflacją. To powoduje, że ludzie spodziewają się wysokiej inflacji, a co za tym idzie, ceny rosną. To samospełniająca się przepowiednia. Co najmniej trzeba tak działać, żeby wzmocnić złotego. Silniejszy złoty oznacza, że będziemy się mniej bać wysokich cen ropy naftowej na rynkach światowych, czy gazu – mówi Marek Belka.
Czy oczekiwałby tu szczególnego działania od Adama Glapińskiego? – Podniósł stopy procentowe, ale nie powinien mówić, że to ostatnia podwyżka. Powinien powiedzieć o oczekiwaniu następnej podwyżki, żeby rynki finansowe wiedziały, że można się z nimi liczyć. Wtedy złoty będzie się wzmacniał. To nie będzie miało żadnego negatywnego skutku dla eksportu. Złoty jest i tak niedowartościowany, tak słaby, że spokojnie może o kilka, kilkanaście procent się wzmocnić. A to będzie miało pozytywny skutek na poziom cen – wskazuje.