Trzy ofiary, a za każdą może stać ten sam człowiek. Wyjątkowo makabryczna historia z Bieszczad

Tomasz Ławnicki
O tej sprawie głośno zrobiło się przed rokiem, gdy Prokuratura Krajowa poleciła wszczęcie śledztwa ws. śmierci dziennikarza z Sanoka Marka Pomykały. Do tragedii doszło w 1997 r., ciała 29-letniego reportera nie znaleziono po dziś dzień. Ale to tylko jeden z elementów tej mrocznej historii.
Jan Graczynski/East News
W lokalnej społeczności Tadeusz P. jest znany doskonale. Dziś już nie jest na świeczniku, ale przez lata pełnił istotne funkcje. W połowie lat 80. był zastępcą komendanta Milicji Obywatelskiej w Lesku, w latach 2000 był naczelnikiem sekcji ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Sanoku. Jeszcze niedawno angażował się w lokalną politykę.

Pod koniec 2020 r. do ogólnopolskich mediów przedostała się informacja, że były milicjant i późniejszy policjant jest w kręgu podejrzanych w sprawie dwóch zabójstw oraz odpowiada za śmierć człowieka zabitego w wypadku samochodowym spowodowanym po pijanemu.

W tej ostatniej sprawie – Tadeusz P. dość otwarcie przyznał się do winy. Ale dopiero po 30 latach od sprawy, wiedząc, że nastąpiło przedawnienie i nic mu za to nie grozi. Na tym jednak nie koniec.
Do wypadku, w którym zginął 40-letni Edward Krajnik, doszło 21 listopada 1985 roku we wsi Łączki koło Leska. Aby uniknąć odpowiedzialności, w obawie o karierę, pijany młody milicjant na miejsce zdarzenia ściągnął (trzeźwego) ojca, który winę wziął na siebie.

Ale świadkiem wypadku był podwładny Tadeusza P., funkcjonariusz Krzysztof Pyka. Widział też potem, jak wygląda zacieranie śladów. Jego bliscy i znajomi po latach wspominają, że skarżył się, iż jest naciskany, aby podpisał protokół z nieprawdziwą wersją zdarzeń. A on na to się zgodzić nie chciał.

W nocy z 12 na 13 grudnia 1985 r. Krzysztof Pyka zaginął. Jego ciało odnaleziono po paru miesiącach, 3 lutego 1986 r. Zostało wyłowione z Jeziora Solińskiego. Ówczesne dochodzenie wykazało, że był to wypadek. Po latach jednak Tadeusz P. pod wpływem alkoholu przyznał się swojej żonie, że to on stoi za śmiercią milicjanta Pyki.

Czytaj także: Prawie 30 lat czekamy na osądzenie tej wyjątkowej zbrodni. Wstrząsająca historia zabójstwa reportera

Na trop faktów niewygodnych dla komendanta Tadeusza P. (wówczas już w policji) w 1997 r. najpewniej wpadł 29-letni reporter "Gazety Bieszczadzkiej" Marek Pomykała. I on również zaginął w tajemniczych okolicznościach. Tadeusz P. po latach miał się pochwalić swojej kochance, że także śmierć dziennikarza ma na swoim sumieniu.

Tata Marka Pomykały, 86-letni dziś Kazimierz Pomykała wierzy, że doczeka sprawiedliwości i człowiek odpowiedzialny za śmierć jego syna zostanie skazany. Z panem Kazimierzem rozmawiamy w najnowszym odcinku "Morderstwa (nie)doskonałego".

Gościem tego odcinka jest też Katarzyna Handerek, dziennikarka śledcza "Magazynu Ekspresu Reporterów" Telewizji Polskiej oraz "Telekuriera" TVP3, która z Tadeuszem P. rozmawiała jako pierwsza i jedyna.

Zapraszam do słuchania, oglądania i komentowania.
OGLĄDAJ
POSŁUCHAJ
Program dostępny również na: