Bonnie i Clyde w polskim wydaniu. Wciągający kryminał z prawdą, którą trudno odróżnić od kłamstwa
Teraz współtwórca jednej z najpopularniejszych grup kabaretowych we współczesnej Polsce, a zarazem pisarz wycinający sobie piórem drogę na polskiej scenie kryminalnej serwuje miłośnikom opowieści z motywem zbrodni na czele historię w klimacie "Ściganego". Z jednej strony wartka akcja napędzana przez ucieczkę sprawców i policyjny pościg za nimi, z drugiej intrygujące śledztwo w sprawie zabójstwa, wokół którego pojawia się coraz więcej pytań, a także kryjąca trupy w szafie przeszłość.Jak artysta kabaretowy został autorem kryminałów? To pytanie w zasadzie powinno się odwrócić. Jak ktoś, kto zawsze pragnął być pisarzem, został artystą kabaretowym? Ano jedno w jakiś sposób wynikło z drugiego.
Pisać zacząłem już w liceum i na studia polonistyczne poszedłem właśnie po to, by nauczyć się robić to "profesjonalnie". To oczywiście nie za bardzo się udało, bo na polonistyce nie uczą pisać, raczej czytać i analizować utwory literackie. Poznałem tam za to moich obecnych kolegów z kabaretu, którzy zaczęli tam studiować z bardzo podobnych powodów. Razem zaczęliśmy robić kabaret, który u swoich początków był rodzajem przedłużenia naszej aktywności literackiej.
Nigdy nie zapomniałem jednak o swojej "pierwszej miłości" i nigdy też nie przestałem pisać. Pierwszą swoją powieść wydałem już dwanaście lat temu. Zapewne większości ludzi w Polsce bardziej znana jest moja kabaretowa twarz, jednak dla mnie od zawsze ważniejsze było pisanie.
W panice stojąca u progu wielkiej kariery artystka, która kompletnie nic nie pamięta z minionego wieczoru, wykręca numer do korporacji taksówkarskiej. Przerażona, że historia znów się powtarza i tym razem nic ją nie uratuje, pakuje walizkę, wychodzi z bloku i wsiada do czekającej na nią taksówki. Kieruje nią młody mężczyzna, Marek Ziemba. Julia prosi go, by wywiózł ją daleko poza Warszawę. Wybór pada na Zakopane. Okazuje się jednak, że i kierowca skrywa swoje tajemnice i ma własny cel. Ta podróż zmieni ich oboje.Dopiero teraz rozejrzała się po gabinecie. I już wiedziała. Wiedziała, gdzie on jest i dlaczego nie odbierał. Siedział przy biurku pod otwartym oknem. Głowę miał opartą o klawiaturę macbooka, jakby zasnął podczas swojej ulubionej rozrywki. Wylewając przy okazji wino, którego wielka czerwona plama zalała biurko i klawiaturę komputera. Jeszcze przez chwilę wierzyła w to wytłumaczenie. Wierzyła, bo było to w tym momencie najprostsze rozwiązanie.
Ale to nie było wino, przecież to wiedziała. Czerwone wino z przewróconego niechcący kieliszka rozlewa się po prostu po blacie i nie opryskuje wszystkiego naokoło łącznie ze ścianą, ekranem komputera i roletami w oknie. Nie pozostawia też brunatnych śladów na leżącej obok statuetce Fryderyka przyznanej jej dwa lata temu za najlepszy album w kategorii pop alternatywny. No i nie pachnie w ten sposób. W sposób przywołujący dzieciństwo.
– Zawsze historie zaczynają się u mnie od jednej sceny, która nagle, czasami w dość zwyczajnych okolicznościach, przychodzi mi do głowy. W przypadku "Śmierci nie ucieknie" tą sceną była wizja młodej kobiety wsiadającej do taksówki i każącej się wieźć do Zakopanego – opowiada Przemysław Borkowski, autor książki "Śmierć nie ucieknie".
– Dlaczego chce tam jechać? Co stało się w jej życiu, że zdecydowała się na tak niecodzienny krok? Co może wyniknąć podczas podróży między nią a kierowcą? Te pytania wydały mi się na tyle ciekawe, fascynujące i płodne dramaturgicznie, że pomyślałem, że warto by na nie odpowiedzieć, pisząc książkę. Efekt jest moim zdaniem dość interesujący – wyjaśnia pisarz powieści kryminalnych.
Prowadzona z perspektywy zbiegów akcja wciąga dzięki interesującym relacjom, jakie pisarz buduje między podejrzaną o zabójstwo piosenkarką, a towarzyszącym jej w eskapadzie taksówkarzem. Okoliczności tworzą z nich zdanych na siebie sprzymierzeńców, lecz oboje toczą ze sobą własną grę podszytą wątpliwościami. Sami w sobie są ciekawi. Julia ma bardzo złożoną osobowość, a dramatyczna przeszłość sprawia, że cały czas balansuje na granicy dobra i zła. Z kolei Marek to obsesyjny człowiek z mroczną duszą, którego postępującej radykalizacji sprzyja głębokie przekonanie, że nie ma już nic w życiu do stracenia.
Kolejna książka autora "Zakładnika" to z pewnością kryminał daleki od schematów. Akcja pędzi w nim jak w rasowym filmie sensacyjnym, głównymi bohaterami są ci, którzy uciekają sprawiedliwości, a nie jej szukają, a oś konfliktu nie przebiega tylko między "ściganymi" a "ścigającymi". Dużo w tej powieści elementów typowych dla dreszczowca, ale spokojnie, klasycznych wątków kryminalnych również nie brakuje.
Co więcej, dochodzenie nie dotyczy tylko "świeżej" śmierci menadżera Julii, ale także nie do końca wyjaśnionej zbrodni z lat jej dzieciństwa. A to jeszcze nie wszystko, lecz nie ma co zdradzać szczegółów fabuły. Może warto jeszcze dodać, że autor, podążając za ostatnio modnym w literaturze kryminalnej trendem, wplata w opowieść wątki polityczne, które dodatkowo utrudniają odróżnienie prawdy od kłamstwa. I oczywiście serwuje zakończenie wpisujące się w myśl: "nie wszystko jest takie, jakim się nam wydaje".Kierowca wcisnął nagle hamulec. Rzuciło ją do przodu. Poczuła, że koła tracą przyczepność, włączył się ABS. Samochód zwolnił, po czym skręcił gwałtownie w prawo. O podwozie znów zagrzechotał żwir. Wjechali na jakąś leśną drogę.
Światła zgasły, jechali teraz zupełnie po ciemku. Jej kierowca niemal przykleił twarz do szyby. W końcu stanęli.
Spojrzała do tyłu. Zobaczyła białe światła omiatające drogę i drugie, niebieskie, oświetlające drzewa w regularnych rozbłyskach. Usłyszała policyjną syrenę. Jej dźwięk przybliżał się, stawał się coraz wyższy. Dopiero teraz dostrzegła radiowóz. Minął ich z pełną prędkością i pojechał dalej. Trwało to nie dłużej niż sekundę.
– Refleksja, z jaką chciałbym zostawić czytelnika po tej lekturze, najogólniej rzecz biorąc, zawiera się w tytule i jednocześnie ostatnich słowach tej książki. Być może jest dość banalna i niezbyt odkrywcza, ale prawda często taka jest. Życie może i jest trudne, czasem podłe i nierzadko pełne cierpienia, ale wciąż oferuje nam znacznie więcej niż swoje przeciwieństwo – tłumaczy Przemysław Borkowski.
– Świat jest piękny, choć bywa okrutny i dość nieludzki. Nie warto z niego rezygnować nawet w chwilach największego zwątpienia. Nie ze wszystkimi z nas życie obchodzi się sprawiedliwie, niektórzy już na stracie otrzymują od niego niezawinione niczym ciosy i muszą ciągnąć za sobą bagaż wspomnień i traum. Lecz z tego wszystkiego da się wyzwolić. Da się zwyciężyć w tym starciu, choć na pewno nie jest to łatwe – puentuje autor.
Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Czwarta Strona