Niepokojąca prognoza czwartej fali pandemii. Policzono, ile osób może trafić do szpitali

Łukasz Grzegorczyk
Zespół covidowy Uniwersytetu Warszawskiego przygotował nową symulację, w której wykazał, jak dalej będzie przebiegać pandemia koronawirusa w Polsce. Jeśli prognozy się sprawdzą, sytuacja może być trudniejsza niż w ubiegłym roku. Sytuację epidemiczną w Polsce skomentował dla nas prof. Robert Flisiak, który podkreślił, że na razie czwarta fala dotyczy wybranych regionów.
W grudniu w Polsce może być 25 tys. zakażeń koronawirusem na dobę. Fot. FOT. IWONA BURDZANOWSKA / POLSKA PRESS/Polska Press/East News
Nową symulację zespołu z UW opublikowało RMF FM. Według aktualnego modelu, w pierwszej połowie grudnia liczba dodatnich wyników testów na koronawirusa może sięgnąć 25 tysięcy. Z kolei na oddziałach covidowych może znaleźć się nawet 36 tys. osób.

– To więcej o 7-8 tysięcy stwierdzonych przypadków niż prognozowaliśmy wcześniej. Mówiliśmy wcześniej o 30 tysiącach hospitalizacji, teraz, po korekcie, mówimy o 36-37 tysiącach – skomentował w rozmowie z RMF FM doktor Franciszek Rakowski.

Szczyt jesiennej fali COVID-19 prawdopodobnie nadejdzie w połowie grudnia. Potem, przed Bożym Narodzeniem, liczba zakażeń ma zacząć powoli się zmniejszać. Dodatkowym problemem może być jednak pojawienie się nowego wariantu wirusa.
Przypomnijmy, że tylko 27 października w Polsce wykryto 8 361 nowych zakażeń koronawirusem. To kolejny gwałtowny wzrost przypadków. Jak wynika ze statystyk, na oddziały covidowe trafiają głównie osoby niezaszczepione.


Prof. Flisiak o jesiennej fali pandemii


O szacunkowe dane w symulacji zespołu z UW, zapytaliśmy profesora Roberta Flisiaka, kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.

– W mojej opinii będzie mało prawdopodobne dojście do takiego poziomu. Jeśli jednak zakażenia rozsieją się i pojawią się nowe ogniska o dużej intensywności, wszystko jest możliwe. Na razie wszystkie analizy to wróżenie z fusów – ocenił prof. Flisiak.
Prof. Robert Flisiak
Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku

Czwarta fala dotyczy wybranych regionów, a nie całej Polski. Można to zawęzić de facto do kilkunastu powiatów. Przede wszystkim powinny być egzekwowane istniejące przepisy. Nie mówmy o wprowadzeniu nowych obostrzeń, kiedy nie są realizowane aktualne, zawarte w rozporządzeniu. Nie widzę jakiejkolwiek aktywności policji, straży miejskiej w tych powiatach, gdzie jest duża liczba zakażeń.

Jak zaznaczył prof. Flisiak, w Białymstoku nie ma już miejsc dla chorych na COVID-19, a za chwilę nie będzie łóżek dla innych pacjentów. – Prawie wszystkie szpitale są już zablokowane, tak jak u mnie na ulicy Żurawiej. Powoli zapełnia się też drugi szpital tymczasowy, ale wydaje się, że nikt tego nie dostrzega – wyjaśnił.

Specjalista potwierdził też, że do szpitala z COVID-19 trafiają głównie osoby w podeszłym wieku. – Wszyscy, którzy opowiadają o tym, że do szpitali trafiają głównie młodzi, nie przedstawiają stanu faktycznego. Nic się nie zmieniło w przebiegu choroby. Nadal najczęściej chorują i umierają osoby starsze. Średnia wieku osób umierających w szpitalach nie zmieniła się od początku pandemii – tłumaczył dla naTemat.

Prof. Flisiak wskazał ponadto, że osoby hospitalizowane to głównie pacjenci, którzy nie są zaszczepieni. – To jest prawda oczywista. Zdarzają się osoby zaszczepione, wtedy z reguły przechodzą chorobę łagodniej. Chyba, że są to osoby w podeszłym wieku, były zaszczepione na początku akcji szczepień albo mają wielochorobowość. To jednak rzadkość. Umierający to prawie wyłącznie osoby niezaszczepione – dodał lekarz.
Czytaj także: "Był na granicy". Lekarka nie mogła powstrzymać łez. Opowiedziała o 34-latku, który miał wziąć ślub

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut