"Puste słowa, brak działania". Eksperci ds. klimatu skomentowali wystąpienie Morawieckiego na COP26
W niedzielę w Glasgow rozpoczęła się konferencja klimatyczna ONZ COP26. Zebrali się na niej liderzy około 120 państw i dyskutowali o działaniach, które trzeba podjąć, by spowolnić zmiany klimatyczne. Wystąpił tam też premier Mateusz Morawiecki. – Na hasła czasu już nie ma. Polska jest spóźniona i wszyscy za to płacimy coraz wyższą cenę – skomentowała jego wystąpienie Koalicja Klimatyczna.
Przemówienie Morawieckiego
Drugiego dnia szczytu głos zabrał premier Mateusz Morawiecki. Mówił, że wynegocjowany pakiet jest dobry, ale podkreślał, że ze względu na historię i różny poziom rozwoju państw, nie wszędzie transformacja może przebiegać jednakowo.– Sprawiedliwa transformacja musi brać pod uwagę moment startu, miks energetyczny i to, że społeczeństwa zachodnie przez 200 lat, nie patrząc na skutki dla klimatu, wykorzystywały paliwa kopalne, żeby dojść do obecnego poziomu rozwoju gospodarczego – oznajmił.
– Aby Polska mogła partycypować w osiąganiu celów klimatycznych musimy być wyposażani w odpowiednie środki – zaznaczał. Stwierdził, że m.in. dlatego Unia Europejska nie powinna nakładać na Polskę kar i wstrzymywać wypłaty funduszy unijnych.
Koalicja Klimatyczna: "Liczą się czyny"
Całe wystąpienie Morawieckiego skomentowali m.in. eksperci Koalicji Klimatycznej: Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego i rzecznik polityczny Koalicji Krzysztof Jędrzejewski.– Smutne jest, że mówiąc o różnym poziomie rozwoju, premier ma na myśli głównie Polskę, a nie państwa najsłabiej rozwinięte. Zgadzam się, że polityka klimatyczna musi stawiać obywateli w centrum transformacji, ale przetłumaczone na język krajowych działań rządu znaczy to zupełnie co innego niż powinno – powiedziała Stefanowicz.
– W wypowiedzi premiera nie przebiło się nic poza tym, że jesteśmy zadowoleni ze swoich "sukcesów" i to jak ważne dla nas jest poczucie, że będziemy sprawiedliwie potraktowani. Nie ma nic o tym, że my moglibyśmy pomóc innym – zaznaczała.
Czytaj także: Morawiecki w przemówieniu na COP26 uderzył w UE. Tym razem obyło się bez słów o "III wojnie"
Wytknęła premierowi, że "chwalił się unijnym celem neutralności, podczas, gdy Polski rząd nie chciał go zaakceptować". Dodała też: – Czy naprawdę mamy powód do chwalenia się skalą inwestycji w fotowoltaikę, skoro teraz rząd właśnie przyczynia się do ich ograniczenia?
Stefanowicz podkreśliła, że zamiast rzucać niejasne hasła, premier powinien działać. – Chyba celowo niejasne było określenie, na co wymienimy stare piece. Co oznacza zeroemisyjna transformacja publiczna? Dlaczego mówimy o elektromobilności tylko w segmencie samochodów osobowych, skoro przede wszystkim powinniśmy zaczynać od transportu publicznego? – wyliczała.
– Gdzie prawdziwe ambitne cele, np. odejście od węgla do 2030, przeznaczenie 100% dochodów z unijnego systemu handlu emisjami na cele klimatyczne, albo szeroki program termomodernizacji, w ramach którego w ciągu dekady zwiększymy efektywność energetyczną wszystkich budynków o co najmniej 30-50%? – pytała retorycznie Stefanowicz.
"To tylko puste hasło"
– Dobrze, że pan premier wskazał na dynamiczny rozwój fotowoltaiki i na źródła odnawialne jako szansę na tanią energię, szkoda jednak, że nie zapewnił, że będzie wsparcie dla prosumeryzmu i szybki rozwój energetyki wiatrowej zarówno na morzu jak i na lądzie – stwierdził z kolei Krzysztof Jędrzejewski.Podkreślał, że premier powinien wreszcie ogłosić realny cel osiągnięcia neutralności klimatycznej i zapowiedzieć, że Polska do 2030 roku przestanie używać węgla. – Bez tych deklaracji wezwanie pana premiera, by Glasgow było mostem do efektywnej i niezbędnej transformacji, pozostało pustym hasłem – przyznał.
– Na hasła czasu już nie ma. To ostatni dzwonek na podjęcie działań, a jak powiedział prezydent Biden, ich koszty rosną z każdym straconym dniem. Przez politykę polskiego rządu jesteśmy już bardzo spóźnieni i wszyscy za to płacimy coraz wyższą cenę – alarmował rzecznik Koalicji Klimatycznej.