Ciężarna kobieta umarła na oczach lekarzy w szpitalu w Pszczynie. Jest reakcja Adama Niedzielskiego

Wioleta Wasylów
Niedawno w szpitalu powiatowym w Pszczynie zmarła 30-letnia ciężarna kobieta, u której wystąpiło zakażenie po tym, jak lekarze czekali aż w jej łonie obumrze uszkodzony płód. Teraz sprawą zajęła się prokuratura. Przeprowadzenie kontroli w placówce zlecił też minister zdrowia Adam Niedzielski.
Adam Niedzielski zlecił kontrolę w szpitalu, w którym niedawno zmarła 30-letnia ciężarna. Fot. Zbyszek Kaczmarek / REPORTER
O tragedii, która rozegrała się w szpitalu powiatowym w Pszczynie, opinia publiczna usłyszała w ostatni piątek, dzięki wpisowi na Twitterze mecenas Jolanty Budzowskiej. Opisując ten przypadek, prawniczka podkreśliła, że ma on związek z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku, który zakazuje aborcji embriopatologicznej.

Śmierć 30-letniej ciężarnej

W poniedziałek sprawę skomentowała kancelaria, która reprezentuje rodzinę zmarłej 30-latki. Podała, że kobieta zgłosiła się do szpitala w 22. tygodniu ciąży, po tym, jak odpłynął płyn owodniowy.


"Przy przyjęciu stwierdzono bezwodzie i potwierdzono zdiagnozowane wcześniej wady wrodzone płodu. W toku hospitalizacji płód obumarł. Po niespełna 24 godzinach pobytu w szpitalu zmarła także pacjentka. Przyczyną śmierci był wstrząs septyczny. Zmarła pozostawiła męża i córkę" – poinformowano w komunikacie kancelarii.

Czytaj także: Śmierć 30-letniej ciężarnej kobiety. Szpital w Pszczynie wydał oświadczenie

W oświadczeniu podano, że kobieta po tym, gdy trafiła do szpitala, pisała do rodziny i przyjaciół, że lekarze zdecydowali się poczekać aż płód obumrze. "Wiązała z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwości legalnej aborcji" – dodano.

Niedzielski zlecił kontrolę w szpitalu

Teraz rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz poinformował, że minister Adam Niedzielski zdecydował, że w szpitalu zostanie przeprowadzona kontrola w celu ustalenia, czy doszło tam do jakichś nieprawidłowości.

– Trudno oceniać tę sytuację z punktu widzenia Warszawy – zaznaczył rzecznik. – Wolimy się nie wypowiadać do czasu zakończenia kontroli. Jest to sytuacja dosyć dramatyczna. Każde dodatkowe słowo zaogniające tę sytuację i napięcie wokół tego, jest niepotrzebne – dodał.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut