"Potrzebna jest wojna informacyjna z Białorusią". Gen. Polko dla naTemat o kryzysie na granicy
W związku z zaognieniem sytuacji na granicy Białorusi z krajami Unii Europejskiej premier Mateusz Morawiecki poinformował w niedzielę, że rozmawiał z Litwą i Łotwą o tym, żeby uruchomić art. 4 NATO. – Trochę za późno, żeby rozważać konsultacje, kiedy sytuacja już się dzieje. Potrzebne są konkretne działania, takie jak np. ofensywa informacyjna – skrytykował opieszałość rządu w rozmowie z naTemat gen. Roman Polko.
– Dyskutujemy z Łotwą i Litwą, czy nie uruchomić artykułu 4. NATO – dodał. – To rozwiązanie przewiduje, że strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą: integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo któregokolwiek z państw sojuszniczych – tłumaczył.
Gen. Polko o art. 4 NATO
W rozmowie z naTemat gen. Roman Polko skwitował doniesienia o możliwości uruchomienia art. 4 ironicznie: "No action, talk only". – Jeżeli jesteśmy na etapie dywagowania, to jesteśmy krok z tyłu. Wciąż inicjatywę ma druga strona. Nie podajemy żadnych rozwiązań. To nie może prowadzić do jakichkolwiek pozytywnych działań – powiedział.– Co będziemy konsultować, skoro nawet przeciętny Polak jest tak bombardowany informacjami, że mniej więcej zna sytuacje? To raczej Polska powinna przedstawić konkretny plan wyjścia z kryzysu, strategię – zaznaczał. Dodał, że powinniśmy "przejrzeć dokumenty UE i NATO oraz poprosić o wsparcie sojuszników w realizacji konkretnych działań".
Czytaj także: Premier rozważa uruchomienie art. 4 NATO w związku z sytuacją na granicy. "Sprawy zaszły za daleko"
Tutaj wskazał głównie na "ofensywę dyplomatyczną". – Ona przynosi jakiś skutek. Potrzebne są zdecydowane sankcje na Białoruś i Rosję , ale takie, które byłyby tak mądrze przemyślane, że Łukaszenka czy Putin musieliby ulec – przyznał. Stwierdził przy tym, że zamykanie granic to za mało.
Wojna informacyjna
– Oczekiwałbym od NATO, żeby traktowali art. 3 i 4 jako rzecz codzienną, a uruchomili art. 5, czyli przeszli do konkretnych działań, chociażby w wojnie informacyjnej w cyberprzestrzeni, bo to by na tym etapie nawet wystarczyło – stwierdził nasz rozmówca.– Często art.5 ludzie kojarzą z tym, że lotnictwo będzie bombardowało i czołgi będą na granicy. Otóż mówi on o pomocy wojskowej, ale np. cyberprzestrzeń jest traktowana przez NATO jako obszar prowadzenia działań, bo to jest XXI wiek – tłumaczył gen. Polko.
Podkreślał, że Białoruś, zapraszając od swojej strony na granicę dziennikarzy i pokazując im swoją propagandową narrację, ma dużą przewagę. – O kryzys migracyjny Łukaszenka oskarża Polskę, a minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow twierdzi, że "NATO interweniowało w Syrii i Iraku i dlatego ci ludzie przylatują do nas, a my nie chcemy im pomagać" – przypomniał.
Czytaj także: "Brutalnie odpowiemy". Łukaszenka zapowiada reakcję Białorusi na sankcje UE
– Przecież taka narracja jest przekazywana dalej, a my patrzymy bezradnie na to, jak kolejne absurdalne, ale skuteczne przy naszej bezradności, kroki podejmuje druga strona – powiedział. – Musimy też odpowiedzieć ofensywą w cyberprzestrzeni, chociażby po to, żeby społeczeństwo białoruskie nie otrzymywało tych informacji, które są absurdalne, ale dla nich to nie jest takie oczywiste – tłumaczył.
Gen. Polko podkreślił, że do granicy od strony Polski powinni zostać dopuszczeni dziennikarze. – Nikt nie mówi, żeby otwierać granicę tak, żeby były tam tysiące stacji i kamer, bo nastąpiłby paraliż granicy, ale należałoby wpuścić mądrych i najbardziej doświadczonych dziennikarzy z różnych agencji, żeby ta wiarygodność została zachowana. Jestem przekonany, że to by pomogło – stwierdził nasz rozmówca.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut