Kuriozalne zarzuty Białorusi. Reżim twierdzi, że Polska użyła granatów hukowych wobec migrantów

Adam Nowiński
Państwowy Komitet Graniczny Białorusi poinformował, że wszczął śledztwo ws. działań polskich służb przeciwko migrantom. Organ reżim Alaksandra Łukaszenki twierdzi, że Polacy mieli strzelać ponad głowami cudzoziemców i rzucać w ich stronę granaty hukowe. "Bardzo prawdopodobne, że Białoruś zacznie oskarżać władze PL o rzekome zbrodnie" – pisał wieczorem Stanisław Żaryn, informując o nowych działaniach białoruskich służb.
Białoruś zarzuca Polsce użycie wobec migrantów granatów hukowych. Fot. OKSANA MANCHUK/AFP/East News
"Państwowy Komitet Graniczny skierował do strony polskiej wniosek z żądaniem wyjaśnień w sprawie stosowania przemocy, środków specjalnych i sprzętu wobec uchodźców na terytorium Białorusi" – poinformowali we wtorek białoruscy pogranicznicy.

Strona białoruska stwierdziła, że rzucanie granatów hukowych w kierunku nieuzbrojonych cywilów przebywających po stronie białoruskiej jest "rażącym naruszeniem norm międzynarodowych, w tym praw migrantów ubiegających się o azyl", a "incydent ten można uznać za próbę bezpośredniej agresji na Republikę Białorusi". Dlatego w tej sprawie strona białoruska wszczęła śledztwo.


O jego rozpoczęciu mogą świadczyć wczorajsze kadry z granicy. Jak poinformował rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, białoruscy funkcjonariusze we wtorek wieczorem zachowywali się jakby "zabezpieczali dowody". Jak poinformował Żaryn, "w miejscu, w którym atakowano granicę RP i skąd rzucano w Polaków m. in. kamieniami, pojawili się białoruscy funkcjonariusze, którzy zachowywali się jakby zabezpieczali dowody w śledztwie".

Do wpisu rzecznik dołączył film, na którym widać grupę ubranych na czarno mężczyzn, którzy w rękawiczkach zbierają z ziemi różne przedmioty. "Wygląda to jak przygotowanie do akcji propagandowej przeciwko Polsce. Bardzo prawdopodobne, że Białoruś zacznie oskarżać władze PL o rzekome zbrodnie, popełnione w dniu dzisiejszym. Kolejne prowokacje niemal pewne" – stwierdził Żaryn.

We wtorek na granicy owszem pojawiły się granaty hukowe, ale według relacji polskich służb oraz białoruskich niezależnych dziennikarzy, były one przywiezione przez siły reżimu Alaksandra Łukaszenki i rozdane migrantom, którzy następnie rzucali nimi w kierunku Polaków. Ich wybuchy miedzy polskimi formacjami zarejestrowali dziennikarze NEXTA. Nic natomiast nie wiadomo o żadnych strzałach w powietrze, a tym bardziej, jak doprecyzowuje telewizja Biełsat, o użyciu przez polskie służby broni na gumowe kule. Policjanci, żołnierze i strażnicy graniczni, żeby odeprzeć szturm migrantów, wykorzystali miotacze gazu pieprzowego oraz armatki wodne.
Czytaj także: Rośnie bilans rannych po ataku na granicy polsko-białoruskiej. 7 policjantów z obrażeniami

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut