Alternatywy psychologiczne. Zastępniki papierosów różnią się nie tylko technologią

redakcja naTemat
Nie “czy”, ale raczej: “kiedy”, a potem “jak”. Takimi pytaniami bombardują dzisiaj palaczy ich bliscy. Ze szkodliwością nawet “jednego papieroska” nikt już dzisiaj nie dyskutuje. Ożywionym debatom podlegają natomiast poszczególne strategie rozstawania się z nałogiem. Rzekomo mają w tym pomagać e-papierosy i podgrzewacze tytoniu. Które z urządzeń ma na tym polu lepsze wyniki?
Fot. 123rf.com / vertolet
Na samym początku zaznaczyć, że jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie nie ma. Po pierwsze dlatego, że jak przekonują wszyscy lekarze, najlepszą możliwą metodą rozstania się z nałogiem jest definitywne zakończenie “znajomości” z nikotyną w każdej formie.

Drugi powód dotyczy odbioru poszczególnych urządzeń: niektórym palaczom przejście na e-papierosy czy podgrzewacze (i, co najważniejsze: pozostanie im wiernym!) nie sprawi problemu, inni szybko uciekną z powrotem do tradycyjnych papierosów, lub zaczną korzystać z nikotyny “hybrydowo”, łącząc papierosy z alternatywami.


Obie ostatnie strategie skutków nie przyniosą, wręcz odwrotnie. Mimo że zarówno e-papierosy, jak i podgrzewacze tytoniu wykazują obniżoną szkodliwość (według niektórych badań sięgającą nawet 95 proc.), to jej pozytywne skutki są odczuwalne jedynie w przypadku całkowitego porzucenia papierosów.

Mając te informacje z tyłu głowy i przy założeniu, że naprawdę chcemy rozstać się z nałogiem, ale nie potrafimy zrobić tego “na raz’, warto rozważyć redukowanie ryzyka. Pytanie, które ze wspomnianych urządzeń będzie w tym skuteczniejsze.

E-papieros czy podgrzewacz?

Sporo zależy tu od indywidualnych preferencji. Jeśli jednak szukamy potwierdzenia w statystyce, możemy spojrzeć na wyniki badania przeprowadzonego w 2021 roku przez Maison & Partners “E-papierosy i podgrzewacze tytoniu jako alternatywy dla papierosów tradycyjnych”.

Badanie zostało podzielone na dwa etapy: ilościowy i jakościowy. Patrząc więc statystycznie, większość z nas postrzega e-papierosy i podgrzewacze podobnie. Gdy jednak pytania o dużym stopniu ogólności uszczegółowimy oraz dowiemy się, którego z urządzeń respondent jest (lub nie jest) użytkownikiem, możemy wyciągnąć bardziej dogłębne wnioski.

Okazuje się, że osoby niepalące mają dość negatywny obraz alternatyw: tak samo, jak tradycyjne papierosy jednoznacznie kojarzą się im one z nałogiem i uzależnieniem. Palacze z kolei widzą alternatywy jako “pierwszy krok ku niepaleniu”.

W zależności od potrzeb może być to jednak mały kroczek, albo wielki krok. Podgrzewacze pozwalają zachować wiele elementów składających się na “otoczkę” palenia: wygląd paczki z wkładami i rozwijanie jej z folii, zapach wkładów w opakowaniu, możliwość potrzymania, pokręcenia wkładem przed jego użyciem, smak tytoniu, trzymanie w ustach „papierosa’ (a nie ustnika).

E-papierosy w mniejszym stopniu przystają do wizerunku tradycyjnego papierosa — zarówno kształtem, jak i sposobem “ładowania” (płynny liquid zamiast wkładu tytoniowego). Potrafią one jednak dostarczyć większej niż podgrzewacze dawki nikotyny, co dla osób uzależnionych może mieć znaczenie.

Jak wynika z badania, palacze mają zróżnicowane opinie, jeśli chodzi o poszczególne rodzaje alternatyw. Pod względem szkodliwości oba produkty — e-papierosy i podgrzewacze — są postrzegane jako zdecydowanie mniej szkodliwe od papierosów. Jeśli chodzi o szkodliwość obu alternatyw wobec siebie, użytkownicy e-papierosów wskażą na większą szkodliwość podgrzewaczy (jako mniej przebadane) i na odwrót: osoby korzystające z podgrzewaczy twierdziły, że to e-papierosy szkodzą bardziej (bo zawierają glikol).

Jeśli chodzi poziom uciążliwości dla otoczenia, obie alternatywy postrzegane są jako mniej “inwazyjne”. Osoby niepalące zaznaczały jednak, że zapach niektórych podgrzewaczy potrafi też być lekko drażniący, z czego ich użytkownicy nie zawsze zdają sobie sprawę.

Różnice pomiędzy urządzeniami wynikają również ze sposobu ich postrzegania. E-papierosy częściej wskazywano jako te, które skłaniają do zerwania z nałogiem, natomiast podgrzewacze — jako mniej szkodliwą “furtkę” do dalszego używania nikotyny.

W związku z tym, użytkownicy podgrzewaczy mają mniejsze opory przed korzystaniem z urządzeń w obecności osób niepalących. Wpływ na to ma również fakt, że aerozol jest mniej widoczny niż para z e-papierosów. Właśnie ta “namacalna” cecha sprawia, że użytkownicy tych ostatnich częściej deklarują, że starają się ograniczać korzystanie z urządzenia w miejscach, gdzie towarzyszą im niepalący.

Siła nawyku

Dr Katarzyna Korpolewska, psycholog społeczna, wykładowczyni akademicka i autorka dwóch programów profilaktyki uzależnień dla młodzieży oraz programu rzucania palenia tłumaczy, dlaczego świadomość powyższych kwestii może być kluczowa w procesie rzucania palenia:

— Rzucanie palenia to walka z nałogiem na trzech poziomach. Pierwszy związany jest z uzależnieniem od nikotyny. Na drugim trzeba poradzić sobie z typowymi nawykami i zachowaniami, np. papieros po jedzeniu, do kawy, przy długiej rozmowie telefonicznej. Tutaj należy też przyzwyczajenie trzymania papierosa w dłoni i sięgania nim do ust. Trzeci poziom to zachowania społeczne, czyli np. spotkania w palarni, wzajemne częstowanie się papierosami, poczucie wspólnoty z innymi palaczami. Zerwanie z nałogiem oznacza więc zmianę trybu życia — komentuje dr Korpolewska.

Uzależnienie od nikotyny, jej zdaniem, nie jest największym problemem. Medycyna zna wiele sposobów na złagodzenie skutków uzależnienia fizycznego od nikotyny: leki, plastry, gumy itp. Problematyczne jest przełamanie bariery psychicznej:

— Trudno jest zmienić zachowania społeczne, stąd pomysł, aby zrywać z nałogiem w towarzystwie innych. Jeśli najbliższe otoczenie zdecyduje się razem z nami na porzucenie nałogu, łatwiej będzie wspólnie stworzyć nową pulę zachowań, które będą nas łączyć — stwierdza dr. Korpolewska.

Specjalistka dodaje, że ważne jest również, aby zrozumieć, jak silny jest mechanizm wypracowanego przez lata palenia nawyku: — Tu przydatne mogą być np. papierosy elektroniczne. Nadal po coś sięgam, trzymam między palcami, sięgam do ust, zaciągam się, ale zmniejszam dawkę nikotyny, nie wdycham substancji smolistych i nie truję otoczenia — konkluduje dr. Korpolewska.