Mejza odpowiada na kolejne zarzuty. Uważa, że opozycja chce złamać jego i Ajchlera
Cezary Tomczyk oskarżył Łukasza Mejzę o szantażowanie Zbigniewa Ajchlera, by ten zasilił prorządową większość sejmową. Mejza i Ajchler zarzuty zdementowali. Wiceminister sportu uważa, ze opozycja chce złamać im kręgosłup, by uzyskać większość w Sejmie.
Mejza odpowiada na zarzuty w sprawie Zbigniewa Ajchlera
Leczenie Parkinsona jest refundowane, jednak poseł niezrzeszony miał otrzymać ofertę wzięcia udziału w terapii eksperymentalnej. Układ miał zostać zawarty po rozmowach z premierem Mateuszem Morawieckim i pozostałymi ministrami.Do najnowszych doniesień najpierw odniósł się sam Ajchler. "Okoliczności mojego dołączenia do koalicji rządowej są kłamstwem. Sytuacja opisana przez posła Tomczyka nie miała nigdy miejsca, a ja nigdy nie byłem w żaden sposób szantażowany" – dementował.
Chwilę później głos zabrał Łukasz Mejza. Wiceminister sportu czuje się ofiarą "perfidnego ataku", którego celem jest rozbicie większości rządowej. "To gra, w której stawką jest złamanie nas psychicznie, abyśmy zrzekli się mandatów poselskich" – oceniał.
Wiele jednak wskazuje na to, że sprawy w swoje ręce wzięła częśc posłów Prawa i Sprawiedliwości. Według nieoficjalnych doniesień Radia Zet przynajmniej dwóch posłów postawiło Kaczyńskiemu ultimatum: albo oni, albo Łukasz Mejza. Jednym z protestujących polityków ma być Sylwester Tułajew.
– U mnie choroba objawia się właśnie tym, z czego śmiała się TV Republika - nadmierną gestykulacją, mniej wyraźną wymową, drżeniem dłoni. Na szczęście dzięki lekom nie doświadczam tych objawów na co dzień – wyznawał polityk.
Przed przejściem do koalicji rządzącej Ajchler pomimo choroby był aktywnym posłem. Zasłynął z ponad 170 wystąpień oraz ponad 100 interpelacji. – Od lat kieruję trzema firmami rolniczymi, które odnoszą teraz wielkie sukcesy. Są nagradzane. Choroba mi w tym nie przeszkodziła – przekonywał.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut