Zażarty bój na początek MŚ. Biało-Czerwone nie wykorzystały szansy i przegrały z Serbią

Krzysztof Gaweł
Twardy i bardzo ciężki bój polskie szczypiornistki rozegrały z Serbią na początek tegorocznych mistrzostw świata. Biało-Czerwone przegrały w hiszpańskiej Lirii z ekipą z Bałkanów 21:25 (13:16), choć pięć minut przed końcem traciły do rywalek tylko jedną bramkę i mogły spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść. Nie udało się, teraz czeka nas w niedzielę starcie z Rosją (godzina 18:00).
Biało-Czerwone twardo walczyły z Serbią na początek MŚ, ale tym razem Fot. Handball Polska
Polskie szczypiornistki wróciły po czterech latach przerwy na mistrzostwa świata i w pierwszym meczu grupy B w hiszpańskiej Lirii stawiły czoła szóstej ekipie ostatniego mundialu, silnej reprezentacji Serbii. Nasz zespół nie był bez szans w starciu z ekipą z Bałkanów, ale żeby ją pokonać i marzyć o udanym występie w MŚ, musiał się wspiąć na wyżyny. Nie miał wszak nic do stracenia.

Piłkarki Arne Senstada mogły na mundial w ogóle nie pojechać, przegrały przecież wiosną zażarty dwumecz z Austrią (29:29 i 26:29), ale dzika karta od światowej federacji (IHF) uchroniła Biało-Czerwone przed brakiem występu w drugich finałach mistrzostw z rzędu. A los dał nam w fazie grupowej w Lirii okazję by się wykazać, poza Serbkami przydzielając Rosjanki i Kamerunki.

W Lirii Polki i Serbki rozpoczęły rywalizację od zażartej i równej gry, aż przy stanie 0:0 z boiska wyleciała Kinga Achruk. Przeciwniczki zaraz skorzystały z przewagi, wyszły na prowadzenie 4:2, a nasz zespół musiał odrabiać straty. Poderwały do walki zespół Dagmara Nocuń i Aleksandra Rosiak, kontakt z rywalkami był blisko, ale zawsze czegoś brakowało naszej kadrze.


Świetnie do gry wprowadziła się Natalia Nosek, która potężnymi rzutami zdobywała kolejne bramki i odpowiadała na rzuty Andeli Janjusević. Do przerwy Serbia grała bardzo ostro, prowadziła 16:13, ale Biało-Czerwone wcale nie stały na straconej pozycji i w drugiej połowie mogły dopaść ekipę z Bałkanów. Trzeba było jednak poprawić grę w ofensywie i defensywie.

Po powrocie na parkiet Polki nie mogły się przedrzeć przez szczelną defensywę Serbek, a te trafiały i prowadziły już 18:13. Nasz zespół rozkręcał się długo, ale zaczął wreszcie trafiać, bronić i ścigać Serbki. Po trafieniach Aleksandry Rosiak i Dagmary Nocuń w kontrach było już tylko 17:20, nasza gra wreszcie zaczęła się zazębiać.

W 45. minucie gry Serbia prowadziła już tylko 20:19, a to dlatego, że kapitalnie broniła Monika Maliczkiewicz w polskiej bramce, a do tego Magda Balsam i reszta drużyny trafiały w kontrach. Polki atakowały, szukały wyrównania i harowały w obronie. Prym wiodła w tym Kinga Achruk, a gdy popularna "Byździora" dorzuciła jeszcze udaną akcję w ofensywie, szczęście było o krok (21:22).

Zostało pięć minut do końca, wciąż traciliśmy do rywalek jedno trafienie, Serbia grała w osłabieniu, ale nasz zespół nie stanął na wysokości zadania. Ekipa z Bałkanów szła po swoje, po celnym rzucie Jovany Stoiljković zrobiło się 24:21, a na koniec meczu wszystko się niestety rozsypało. Polki przegrały pierwszy mecz na mundialu

W drugim piątkowym meczu polskiej grupy B faworyzowane Rosjanki zdeklasowały Kamerun 40:18 (17:10) i są liderkami. W niedzielę Sborna zmierzy się z naszą młodą i waleczną reprezentacją (godzina 18:00), a później Serbia zagra o kolejne zwycięstwo w turnieju z afrykańską ekipą (godzina 20:30). Awans do drugiej rundy MŚ uzyskają trzy z czterech ekip w każdej z ośmiu grup.

Serbia - Polska 25:21 (16:13)
Sędziowały: Karim Gasmi i Raouf Gasmi (Francja)

Czytaj także: Koniec niesamowitej passy mistrzów Polski w Lidze Mistrzów. Brutalny pojedynek dla PSG

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut