Katastrofa polskich skoczków w Wiśle. Podium uciekło po tragicznym skoku mistrza świata

Krzysztof Gaweł
Polscy skoczkowie walczyli o wygraną w konkursie drużynowym Pucharu Świata w Wiśle i po sześciu z ośmiu prób byli pewni miejsca na podium. Niestety, mistrz świata Dawid Kubacki skoczył w serii finałowej tragicznie, tylko 97 metrów, niwecząc wysiłek całej drużyny. Ostatecznie Biało-Czerwoni finiszowali na miejscu czwartym, wygrali Austriacy przed Niemcami i Słoweńcami.
Dawid Kubacki skoczył w drugiej serii zawodów w Wiśle tylko 97 metrów i zaprzepaścił szanse naszej drużyny na podium Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Polscy skoczkowie z przytupem wrócili do walki o najwyższe miejsca w Pucharze Świata. Po nieudanych zawodach w Niżnym Tagile oraz Ruce w sobotęw Wiśle znakomicie rozpoczęli zawody drużynowe i znaleźli się tylko za Austriakami. Ze stratą 3,4 punktu do liderów, ze świetnym skokiem Andrzeja Stękały (129,5 metra) i wsparciem fanów mieli powalczyć o wygraną. W Wiśle zawsze stawali na podium i tak miało być tym razem.

Jako pierwszy w serii finałowej ruszył do rywalizacji w naszej drużynie Piotr Żyła. Mistrz świata nie miał dobrych warunków, ale walczył o odległość i skoczył 121 metrów. Stopniała nasza przewaga nad trzecią Słowenią, dla której Cene Prevc skoczył aż 135 metrów. Tymczasem swój skok zawalił Manuel Fettner, 115 metrów oznaczało dużą stratę i pozycję lidera dla Biało-Czerwonych.


Znakomicie się nam układały te zawody, czekaliśmy więc na drugą próbę Andrzeja Stękały, który w pierwszej serii zachwycił skokiem na 129,5 metra. Najpierw skakali nasi rywale, czyli Austriacy i Słoweńcy. Jan Hoerl uzyskał 121,5 metra, a Peter Prevc 121 metrów i Austriacy zostali liderem. Polak skoczył źle, 112,5 metra i aż krzyknął ze złości. Pozycję lidera nasz zespół zamienił na miejsce trzecie, straty w czołówce były minimalne.

W walce o zwycięstwo liczyły się zatem trzy ekipy, ostatnie dwie tury serii finałowej miały dać odpowiedź na pytanie o kolejność na podium. I jak się tego spodziewano, w roli głównej znów wystąpił wiatr. Nasz zespół miał walczyć o wygraną, ale po skoku Dawida Kubackiego wszystko runęło jak domek z kart. Mistrz świata "skoczył" 97 metrów, niwecząc wysiłek swój i całej drużyny. Jego próba była po prostu tragiczna.

Kibice tylko jęknęli, widząc próbę Polaka. Liderowali Słoweńcy przed Niemcami i Austriakami. Tak, Niemcy po skoku Markusa Eisenbichlera, który pofrunął aż 130 metrów, wdarli się do czołówki i do walki o triumf w zawodach, bo tracili do rywali 13,6 punkt. A nasz zespół spadł z podium na miejsce szóste, ze stratą 42,5 punktu do miejsca w trójce.

Zamknął zawody w naszej drużynie Kamil Stoch, jego skok przyniósł 116 metrów i awans na czwarte miejsce w zawodach kosztem Norwegów oraz Japończyków. Do podium zabrakło nam ponad 41 punktów, a wygrali Austriacy (Stefan Kraft 126 metrów) przed Niemcami (Karl Geiger 125 metrów) i Słoweńcami (Anże Lanisek 111,5 metra). Pierwszy raz w historii startów w Wiśle Biało-Czerwoni nie dofrunęli do miejsca na podium.

Czytaj także: Wielkie odrodzenie Biało-Czerwonych, nasi skoczkowie walczą o zwycięstwo w Wiśle

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut