Robert Lewandowski znów skrzywdził Borussię Dortmund. Wspaniały klasyk i dwa gole Polaka

Krzysztof Gaweł
Dwa gole Roberta Lewandowskiego, kapitalna walka i zwycięstwo Bayernu Monachium 3:2 (2:1) w Dortmundzie z Borussią. Sobotni Der Klassiker nie zawiódł, mistrzowie Niemiec siódmy raz z rzędu ograli wielkich rywali i umocnili się na czele ligowej tabeli. W spotkaniu nie zabrakło kontrowersji, w drugiej połowie sędzia pokazał czerwoną kartkę trenerowi miejscowych.
Robert Lewandowski dwoma trafieniami poprowadził Bayern Monachium do wygranej nad Borussią Dortmund Fot. Imago Sport and News / East News
Bayern Monachium ogrywał Borussię Dortmund w sześciu ostatnich meczach na różnych frontach i w sobotę chciał przedłużyć serię w kolejnym szlagierze, by uciec BVB na czele tabeli Bundesligi. Tym razem Der Klassiker rozgrywano na Signal Iduna Park, gdzie Erling Haaland i spółka mieli za cel zatrzymać Roberta Lewandowskiego i jego kolegów. Mecz jesieni w Niemczech zapowiadał się wybornie i faktycznie taki był.

Rozpoczęło się od trzęsienia ziemi, bo już w 5. minucie kapitalną piłkę do Juliana Brandta zagrał w pole karne gości Jude Bellingham, a reprezentant Niemiec przełożył kapitalnie piłkę, zwiódł Alphonso Daviesa i mocnym uderzeniem otworzył wynik. Nie nacieszyła się z prowadzenia Borussia, cztery minuty później do dalekiego podania ruszył Thomas Mueller, walczył o piłkę z Matsem Hummelsem, ale zza ich pleców wyskoczył "Lewy" i było 1:1.

Spotkanie toczyło się w szybkim tempie, cios za cios, atak za atak. Bawarczycy grali nerwowo w obronie, więc pod ich bramką Erling Haaland i Julian Brandt robili niemal co chcieli i zatrudniali Manuela Neuera. Die Roten kontrowali, blisko szczęścia był Kingsley Coman, ale Gregor Kobel odbił piłkę po jego groźnym strzale. A była dopiero 25. minuta gry.


W minucie 29. Erling Haaland pognał na bramkę rywali i oddał płaski strzał, choć cały czas miał na plecach obrońcę rywali. Piłka minęła bramkę Bawarczyków o milimetry. I znów Bayern przeniósł grę na połowę BVB, ale raz po raz na skrzydłach stwarzali zagrożenie gospodarze i mistrzowie Niemiec musieli w obronie harować w pocie czoła. Dopięli swego, Manuel Neuer złapał piłkę po groźnej główce Manuela Akanjiego.

A w 44. minucie Kingsley Coman dał prowadzenie faworytom. Koledzy szukali w tej akcji Roberta Lewandowskiego w polu karnym rywali, ten był jednak kryty, aż wracający po kontuzji do gry Raphael Guerreiro koszmarnie wybił piłkę, pod nogi Comana, Francuz popisał się więc mocnym strzałem i dał prowadzenie Die Rioten. Po chwili sędzia Felix Zwayer zaprosił obie jedenastki do szatni.

W tym znakomitym meczu brakowało chyba tylko bramki Erlinga Haalanda i Norweg zaraz po przerwie stanął na wysokości zadania. W 48. minucie miejscowi skontrowali, koszmarnie piłkę w polu karnym odbił Dayot Upamecano, a Jude Bellingham sprytnie podał do "Wikinga". Ten podkręcił piłkę przy słupku i na tablicy wyników zrobiło się 2:2.

Borussia poczuła krew, zaatakowała i w 53. minucie winna mieć rzut karny. Marco Reus wpadł przed bramkę, podciął go Lucas Hernandez, a sędzia... nie wahał się i pokazał, że karnego nie było. Powtórki pokazały co innego, ale VAR nie stanął na wysokości zadania. Walka trwała, aż przerwało ją w 66. minucie zderzenie Juliana Brandta z Dayotem Upamecano. Obaj zderzyli się głowami, piłkarz Dortmundu nie mógł dokończyć gry.

Boisko opuścił na noszach z urazem, a po chwili podobny los spotkał Lucasa Hernandeza. Francuz po uderzeniu Mariusa Wolfa źle stanął na murawie, skręcił nogę i musiał poprosić o zmianę. Tempo gry na chwilę siadło, ale zaraz obie jedenastki ruszyły do walki. I kwadrans przed końcem doszło do wielkiej kontrowersji. Mats Hummels zdaniem sędziego zagrał w polu karnym ręką, Felix Zwayer wskazał na "wapno".

Do jedenastki ruszył Robert Lewandowski, w swoim stylu podbiegł lekko do piłki i uderzył w prawo. Gregor Kobel miał futbolówkę na rękach, ale nie odbił jej poza bramkę. Polski snajper strzelił swojego 16. gola w sezonie, Bayern znów znalazł się na prowadzeniu, a trener Marco Rose się wściekł. Jego zdaniem sędzia skrzywdził BVB, nie dyktując karnego po faulu na Marco Reusie.

Opiekun Borussii protestował tak mocno, że sędzia pokazał mu czerwoną kartkę, a w stronę rozjemcy z trybun poleciały wyzwiska i kubki z piwem. Gospodarze raz jeszcze ruszyli do ataku, blisko szczęścia byli Jude Bellingham i Donyell Malen, ale Manuel Neuer nie dał się pokonać. Bayern siódmy raz z rzędu ograł BVB i ma w tabeli już cztery punkty więcej od odwiecznych rywali.

Czytaj także: Robert Lewandowski będzie kluczową postacią szlagieru Bundesligi. "Nieopisana żądza bramek"

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut