Gdańsk jak Wenecja i nie chodzi o turystów. Miasto może zostać zalane szybciej niż nam się wydaje

Jacek Koślicki
Do kin niedawno trafił "Nie patrz w górę", w którym studentka astronomii wraz ze swoim profesorem odkrywają kometę, która leci wprost na zderzenie z ziemną. Jednak kiedy przekazują tę historię światu okazuje się, że nikt się tym nie przejmuje. Podobną reakcję, a raczej jej brak, wywołują doniesienia o możliwym zalaniu Pomorza – w tym Gdańska, Gdyni, Żuław Wiślanych, czy Półwyspu Helskiego. Czy jest się serio czego obawiać?
Gdańsk może zostać pochłonięty przez Bałtyk z powodu globalnego ocieplenia. Fot. Piotr Hukalo/East News

Bardzo powolny film akcji

Na wakacje do otoczonego wałem Sopotu? Nadmorskie miejscowości używające pomp do odprowadzania nadmiarów wody? Hel ponownie stanie się wyspą? Cześć malowniczych żuław pod wodą? To wszystko brzmi jak scenariusz filmu katastroficznego, jednak według naukowców scenariusz taki jest wysoce prawdopodobny. Choć, w przeciwieństwie do filmu akcji, zmiany te są powolne i odczują je dopiero kolejne pokolenia.

– Informacje o wzroście poziomu morza są przedstawiane w pracach naukowych od dziesięcioleci – mówi dr Janusz Filipiak, klimatolog z Uniwersytetu Gdańskiego oraz międzynarodowy doradca Stałego Przedstawiciela Polski przy Światowej Organizacji Meteorologicznej w IMGW–PIB. – Na nasze nieszczęście zagrożenie to stale rośnie i nie jesteśmy w stanie go zatrzymać. Trzeba być tego świadomym, edukować się. Niekoniecznie panikować – dodaje.

Pociąg ku katastrofie?

Wszelkie badania potwierdzają, że w ostatnich dziesięcioleciach ludzkość przyspieszyła potencjalną katastrofę. Wpływ na taki stan mają przede wszystkim gazy cieplarniane, których uwalniamy coraz więcej do atmosfery. – Wyjątkiem był 2020 rok, kiedy to z powodu ogólnoświatowej pandemii gospodarka praktycznie stanęła – mówi dr Janusz Filipiak.


Najstarszy artykuł, jaki znajduję w internecie dotyczący tego tematu, pochodzi z 2006 roku. Na portalu Trójmiasto.pl zostały przedstawione wnioski dotyczące raportu World Wildlife Fund. Ta międzynarodowa organizacja wraz z grupą naukowców, klimatologów i pracowników NASA stworzyła mapę globu za 50 lat.

Prognozowano wtedy, że stan wód może podnieść się o 2 metry, co przełożyłoby się na zalanie gdańskiego Głównego Miasta w Gdańsku. Nowe raporty są jeszcze mniej optymistyczne. Według najgorszego scenariusza przedstawionego przez niezależną organizację Climate Central już w 2030 roku stadion Polsat Plus Arena Gdańsk może być regularnie zalewany.

Ulica Długa niczym wenecki kanał?

Doktor Janusz Filipiak do tego typu doniesień podchodzi z pewną rezerwą. – Z pewnością możemy stwierdzić, że klimat się ociepla i poziom wód rośnie. Praktycznie nie da się jednak określić jednego takiego momentu, gdzie jakiś region zacznie być zalewany. To proces długotrwały. Choć zagrożenie może incydentalnie wzrastać.

ZOBACZ NA MAPIE, CO MOŻE ZOSTAĆ ZALANE

Naukowiec z Uniwersytetu Gdańskiego podkreśla, że podniesienie się poziomu wody może bowiem w wydatny sposób wzmóc takie niebezpieczeństwo jak sztormy, które będą "startować z wyższego poziomu, co przy uwzględnieniu wysokości rekordowych spiętrzeń może to doprowadzić nawet do wzmożonego niszczenia brzegów i okresowego wdzierania się wody morskiej na ląd".

Port w Pruszczu Gdańskim

Najczarniejszy scenariusz mówi o tym, że część Gdańska, Sopotu, Gdyni, Elbląg, Szczecin, Świnoujście, Łeba, Jastarnia, Władysławowo i inne chętnie odwiedzane przez turystów miejscowości mogą niedługo znaleźć się pod wodą. Choć brzmi to absurdalnie, to oddalony od morza o około 20 km Pruszcz Gdański mógłby stać się nowym portem.

– Oczywiście bardzo ważne są globalne aspekty wpływające na poziom morza. Topnienie lądolodów czy rozszerzalność cieplna wody (pod wpływem temperatury woda zwiększa objętość podobnie jak rtęć w termometrze). Jednak żeby mówić o regionalnych scenariuszach, należy uwzględnić kilka dodatkowych czynników, o ściśle lokalnym charakterze – zwraca uwagę doktor Filipiak.

– Aspekty takie jak izostazja (odkształcania skorupy ziemi) czy stopień napełniania Bałtyku (kształtowany przez cyrkulację atmosferyczną zdominowaną w naszych warunkach przez napływ powietrza z zachodu, z kierunku Morza Północnego i Cieśnin Duńskich może prowadzić do zmian tego poziomu) są równie ważne – dodaje.

Czy zdążysz spłacić kredyt zanim zaleje ci mieszkanie?

Pojawiające się wizualizacje pokazują, jak podniesienie poziomu morza mogłoby zalać niektóre dzielnice Gdańska – w tym również Główne Miasto. Jest to niezwykle pesymistyczna wizja, szczególnie dla osób, które kupiły mieszkania w tych rejonach. Taka perspektywa może oznaczać, że mieszkania brane na trzydziestoletni kredyt mogą się nie nadawać do zamieszkania przed ostatnią ratą.

Zdaniem dr Filipiaka osoby, które teraz kupiły mieszkania, nie powinny ich stracić w najbliższych latach. – Są tereny bardziej i mniej zagrożone ewentualnymi zalaniami czy podtopieniami. Jeśli jednak miałbym coś doradzić naszym wnukom czy prawnukom, to powiedziałbym, żeby zastanawiając się nad zakupem apartamentu w bezpośrednim sąsiedztwie Wisły lub Motławy, miały wiedzę na temat zabiegów zabezpieczających ten fragment polskiego wybrzeża przed zniszczeniami – podkreśla.

Nie wiadomo bowiem, co się wydarzy w przyszłości i jakich też odkryć dokonają wówczas naukowcy w kontekście mechanizmów adaptacji do skutków zmiany klimatu.

Przyszłość dla Trójmiasta? Więcej powodzi, podtopień i innych ekstremalnych zjawisk pogodowych

Należy pamiętać również o innych konsekwencjach, które niesie za sobą ocieplanie się klimatu. Mogą być one równie niebezpieczne, a może i nawet niebezpieczniejsze. – Sztandarowym przykładem mogą być fale upałów. Biorąc pod uwagę dane, jakimi dysponujemy, można powiedzieć bardzo ogólnie, że dawniej one występowały, ale zdarzały się rzadko. W ostatnich 20 latach jest zauważalny wzrost ciągów dni z temperaturą przewyższającą 30 st. C., zwanych falami upałów – mówi dr Filipiak.

– Również tropikalne noce (z temperaturą minimalną powyżej 20 st. C.) zdarzają się znacznie częściej" – dodaje klimatolog i zauważa: – Może to skutkować nawet zwiększoną liczbą zgonów, głównie wśród osób starszych, których organizm nie będzie w stanie się zaadaptować.

Zmiana klimatu i betonowanie Trójmiasta

– Analizując opady również możemy zaobserwować zmianę. – kontynuuje dr Filipiak. – Dysponujemy danymi dziennych opadów w Gdańsku z ostatnich 150 lat. W ciągu roku suma opadów istotnie nie zmieniła, jednak ich intensywność i owszem. W XIX wieku nie zdarzały się opady, które przekroczyłby 100mm wody. W XX wieku był jeden taki przypadek. W XXI wieku odnotowaliśmy już trzy takie opady. To w połączeniu z coraz większym zabudowywaniem się miasta może mieć bardzo przykre konsekwencje.

Nie brakuje również sceptyków

Według raportów do 2050 roku woda może podejść do gdańskiego Śródmieścia, jednak nie wszyscy wierzą jednak w globalne ocieplenie. Burmistrz Jastarni Tyberiusz Narkowicz w wywiadzie dla "Dziennika Bałtyckiego" powiedział: – Straszy się nas topnieniem lodowców, podnoszeniem poziomu wód, ale potwierdzeń nie ma.

Czy to faktycznie tylko straszenie?

– Ja należę do grupy osób zdecydowanie przekonanych nie tylko o istnieniu samego zjawiska współczesnej zmiany klimatu, lecz również o jego niezaprzeczalnej, antropogenicznej przyczynie. Należy zastanowić się jedna w tym miejscu nad motywacją sceptyków – mówi klimatolog z Uniwersytetu Gdańskiego.

– Sceptyków można ich podzielić zasadniczo na kilka kategorii. Niedowiarków z zasady odrzucających jakiekolwiek niewygodne fakty, fanów teorii spiskowych i "domorosłych specjalistów" forsujących swoje tezy. Ostatnie dwie grupy są szczególnie niebezpieczne, ponieważ świadomie negują fakty naukowe.

Zmiany są na ten moment nie do zatrzymania. Proces ten trwa i nie reaguje natychmiastowo na ewentualne zmiany. Taka jest bowiem specyfika zjawisk rozwijających się w oceanie, a zapoczątkowanych w reakcji na impuls energetyczny płynący ze zmienionej pod względem składu chemicznego atmosfery. Dlatego też tak ważna jest edukacja.

Zdaniem klimatologa z Uniwersytetu Gdańskiego nie warto jednak tracić czasu na przekonywanie zatwardziałych sceptyków; lepiej jest przeznaczyć tę energię na edukację wśród młodych pokoleń, które w przyszłości będą musiały odnaleźć się w tej rzeczywistości.

Doktor Filipiak zastanawia się w tym kontekście nad poziomem podręczników szkolnych, które zdaniem niektórych "nieco chyba pudrują rzeczywistość". – Jest w nich pewna liczba niedomówień, co zostało bardzo dobrze wypunktowane choćby w artykule na portalu naukaoklimacie.pl prowadzonym przez wybitnych specjalistów z wiodących polskich ośrodków naukowych – podsumowuje.