Nowe fakty ws. szturmu na przjeściu w Kuźnicy. Pojawił się tam ważny białoruski generał
Rzecznik koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn przekazał nowe informacje o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Przy granicy - według informacji służb - widziany był w połowie listopada ważny białoruski dowódca. To gen. mjr Roman Podliniew, czyli zastępca przewodniczącego Państwowego Komitetu Granicznego Białorusi. To on miał de facto dowodzić szturmem na polską granicę.
Czytaj także: Wstrząsające nagranie z granicy. Migranci zaatakowali żołnierzy i policjantów [WIDEO]
Na granicy polsko-białoruskiej w połowie listopada pojawił się ważny wojskowy
– To był człowiek, który zwrócił uwagę naszych żołnierzy i strażników granicznych swoim zachowaniem. Wyglądał na osobę skierowaną tam do jakiś działań nadzorczych, kontrolnych. Który wydawał się "trzymać rękę na pulsie" w związku z tym, co się działo na tym odcinku naszej granicy – powiedział Żaryn mediom.Jak przekazał, "udało się zidentyfikować człowieka, który był obecny podczas szturmu 16 listopada na polską granicę na przejściu Kuźnica - Bruzgi."To gen. mjr Roman Podliniew zastępca szefa białoruskich pograniczników" – poinformował Żaryn.
Kim jest białoruski generał?
Podliniew urodził się w 1976 roku w obwodzie mikołajewskim ZSRR. W latach 1993-1997 studiował na fakultecie wojsk pogranicznych. W 2009 roku ukończył Akademię Służby Granicznej FSB Rosji. Od października 2019 roku jest zastępcą szefa białoruskich pograniczników.Czytaj również: Pierwsze media mogą wjechać do strefy przygranicznej. Nie zgadniecie, jakie cztery redakcje wybrano
Operacja Łukaszenki jest elementem działań rosyjskich przeciwko Zachodowi
"Obecność tak wysokiego funkcjonariusza białoruskich pograniczników w momencie szturmu na polskie przejście graniczne wskazuje na ogromne znaczenie, jakie służby białoruskie przykładają do operacji przeciwko Polsce. Cele i znaczenie działań przeciwko Polsce wykraczają daleko poza kwestie migracji. Operacja prowadzona rękami Łukaszenki jest de facto elementem działań rosyjskich przeciwko Zachodowi" – podkreśla dodatkowo rzecznik w komunikacie opisującym ten incydent.Przypomnijmy, że w połowie listopada na granicy polsko-białoruskiej doszło do szturmu dużej grupy imigrantów na przejściu w Kuźnicy. Pojawił się tam nawet na krótko obóz dla migrantów.
Czytaj też: Ponad dwa tysiące migrantów miało zniknąć z Kuźnicy. Sprawdziliśmy, co dzieje się na granicy
Jednak ze względu na pogodę obóz został zlikwidowany, a migranci trafili m.in. do dużego magazynu na Białorusi. Następnie ich znaczna część zdecydowała się na powrót do krajów, skąd przylecieli. Zorganizowano wiele przelotów m.in. do Iraku.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut