"Pomni gorzkich doświadczeń". Adam Bodnar wyjaśnia, dlaczego to ważne słowa z naszej Konstytucji

Adam Bodnar
dr hab., prof. Uniwersytetu SWPS, były Rzecznik Praw Obywatelskich
Preambuła do Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 r. zawiera zwrot „pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane”. Jest to dla mnie jeden z najważniejszych fragmentów Konstytucji. Warto o nim przypomnieć w 40-tą rocznicę Stanu Wojennego.
Adam Bodnar w nowym felietonie nawiązał do rocznicy stanu wojennego. Fot. Piotr Zagiell/East News
Zgodnie z Konstytucją prawa mają być zagwarantowane „na zawsze”, a ich ochrona to jedno z zadań państwa (art. 5 Konstytucji). Temu właśnie służy cały mechanizm instytucjonalny ochrony praw, w tym niezależne sądy, trybunały, odpowiedzialność odszkodowawcza Skarbu Państwa czy działalność Rzecznika Praw Obywatelskich.
Na tym polega główna różnica między katalogiem praw z Konstytucji PRL a naszą współczesną Konstytucją. Jak pisała kiedyś prof. Ewa Łętowska: „Z prawami w Konstytucji PRL było tak jak w menu w sowieckiej restauracji. Wszystko było w karcie, ale nic nie można było zamówić”.


Katalog praw i wolności w Konstytucji RP nie został wzięty z powietrza. Nie jest on kopią rozwiązań z innych państw czy powtórzeniem gwarancji wynikających z umów międzynarodowych. Jeśli spojrzymy trochę inaczej na Rozdział II Konstytucji, to możemy tam zobaczyć odbicie naszej historii – zarówno okresu PRL, jak i wojny czy okresu sanacji.

Art. 38 Konstytucji mówiący o prawie do życia powinien nam przypominać mordy sądowe na Żołnierzach Wyklętych, zamordowanie ks. Popiełuszki, strzelanie do górników z Kopalni Wujek, a także pobicie ze skutkiem śmiertelnym Grzegorza Przemyka przez milicję obywatelską, łącznie z kryciem tej zbrodni przez przedstawicieli władzy (co przedstawili red. Cezary Łazarewicz oraz Jan P. Matuszyński w książce i filmie pod tytułem „Żeby nie było śladów”).

Art. 39 Konstytucji zakazujący eksperymentów medycznych bez naszej zgody skłania do refleksji nad eksperymentami przeprowadzanymi przez lekarzy III Rzeszy (polecam książkę Bartosza Wielińskiego „Wojna lekarzy Hitlera”). Zakaz tortur (art. 40 Konstytucji) to wspomnienie traumy wszystkich osób przesłuchiwanych przez Służbę Bezpieczeństwa. Z kolei tysiące internowanych więźniów politycznych w czasie Stanu Wojennego to naruszenie wolności osobistej (art. 41 Konstytucji).

Do Biura RPO oraz do Prokuratora Generalnego do dzisiaj jeszcze przychodzą wnioski o wniesienie kasacji od wyroków wydawanych przez upolitycznione sądy w czasie PRL. Skarżą się na przykład Świadkowie Jehowy, którzy nie mogli wyznawać swojej religii i byli z tego tytułu ścigani przez władzę i skazywani.

Współcześnie byśmy to uznali za naruszenie art. 53 Konstytucji. Cały Proces Brzeski, w którym skazano działaczy Centrolewu (w tym Wincentego Witosa i Stanisława Dubois) to jedno wielkie naruszenie prawa do sądu oraz prawa do obrony (art. 45 Konstytucji). Dobrze, że sprawę analizuje teraz Sąd Najwyższy. Może po latach przywróci sprawiedliwość, co będzie miało znaczenie symboliczne i edukacyjne.

Istotną rolę w przypominaniu znaczenia historii odgrywają obecnie także filmowcy. Przecież Netflixowy film Piotra Domalewskiego „Hiacynt” o dyskryminowaniu osób homoseksualnych w czasie PRL musi nas skłaniać do refleksji nad aktualnym znaczeniem art. 32 Konstytucji RP. A z kolei „Wesele 2” Wojciecha Smarzowskiego to głębokie rozliczenie z akceptacją dla mowy nienawiści, wykluczenia i przemocy wobec Żydów.

Historia jest nauczycielką życia i dostarcza licznych, kolejnych przykładów naruszeń praw i wolności. Problem jednak w tym, że patrzymy na nie jak na kartkę z kalendarza, ale często w oderwaniu od aktualnych realiów. W debacie publicznej naruszenia praw człowieka odnosimy wyłącznie do bieżących sporów i napięć.

Jedynie czasami przypominamy sobie, że to, co się dzieje za naszymi oknami, to zaprzeczanie lekcji z przeszłości. Ten sposób myślenia możemy szczęśliwie zaobserwować w kontekście katastrofy moralnej na granicy polsko-białoruskiej. Przypominamy sobie jak to Polacy byli uchodźcami, zwłaszcza 40 lat temu, kiedy za granicą zastał ich Stan Wojenny lub też próbowali później z Polski uciekać. Jednak ten wyjątek nie potwierdza reguły.

W państwie demokratycznym badania na temat „gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności prawa były łamane” powinni przeprowadzać historycy korzystający z wolności akademickiej. Powinny być za to odpowiedzialne instytucje państwowe, takie jak Instytut Pamięci Narodowej.

Ważne są też upamiętnienia, najlepiej przygotowywane we współpracy z badaczami z innych państw (niedawno za tego typu działania Nagrodę Dialogu otrzymali historycy prof. Robert Traba oraz prof. Hans Henning Hahn). Niestety badania historyczne bywają instrumentalizowane do celów politycznych, podgrzewane przez tendencje nacjonalistyczne, co zakłóca rzetelność spojrzenia, a także możliwość korzystania z przykładów historycznych do rzeczywistej promocji wartości konstytucyjnych.

Za kilka miesięcy, 2 kwietnia 2022 r. obchodzić będziemy 25-lecie naszej Konstytucji. W ostatnich latach przechodzi ona straszną próbę, swoisty stress test. Niejeden raz była łamana. Niejeden organ konstytucyjny stracił swoje pierwotne znaczenie. Ale wciąż nie mamy innego dokumentu, który określałby nas jako obywateli – członków tej samej wspólnoty politycznej, który – pomimo wszystkich różnic narodowościowych, etnicznych, religijnych i kulturowych – by nas łączył.

Marzę o tym, abyśmy do 2 kwietnia 2022 r. wykonali pracę intelektualną, abyśmy spojrzeli w przeszłość oraz w przyszłość. Zastanowili się jakie prawa i wolności były łamane w przeszłości, o których wciąż powinniśmy pamiętać, a które wciąż nie zostały rozliczone, naprawione, a także o których nie opowiedzieliśmy nowym pokoleniom.

Nauczmy się właśnie w ten sposób opowiadać o naszej Konstytucji, poprzez sięganie po przykłady z przeszłości. Ale spójrzmy także w przyszłość – zastanówmy się jakich nowych praw brakuje w naszej Konstytucji, jak mogłaby ona odpowiadać na wyzwania współczesności, związane zwłaszcza ze zmianą klimatu, nowymi technologiami, równym traktowaniem czy dezinformacją.

Bo Konstytucja nie może być symbolem zamkniętym w kamieniu. Jeśli już to niech będzie wijącym się bluszczem na gmachu starego budynku, który z każdym kolejnym rokiem gęstnieje, wije się, wypuszcza nowe liście i pędy. Pokazuje przeszłość, ale cały czas zachwyca barwami wiosny i jesieni oraz imponuje żywotnością.
Czytaj także: Bodnar: ACTA upadła, ale dużo zmieniła w naszej świadomości

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut