Stoch i daleko, daleko nic. Mistrz olimpijski kolejny raz osamotniony w Pucharze Świata

Maciej Piasecki
Karl Geiger potwierdził, że nieprzypadkowo jest liderem Pucharu Świata, wygrywając sobotni konkurs w Engelbergu. Jedynym Polakiem w drugiej serii był Kamil Stoch, który zajął szóste miejsce. Pozostała piątka nie weszła do czołowej trzydziestki, a Dawid Kubacki - uzyskał przedostatnią odległość w konkursie...
Kamil Stoch był najlepszym i jednym reprezentantem Biało-Czerwonych w drugiej serii konkursowej w Engelbergu. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Pierwsza seria konkursu w szwajcarskim Engelbergu nie była dla Biało-Czerwonych zbyt łaskawa. Polacy w gronie pięcioosobowym meldowali się w sobotnich zawodach, ale do drugiej części zawodów dostał się tylko Kamil Stoch. Zajmując siódme miejsce. Najgorzej z Polaków zaprezentował się Dawid Kubacki, który skacząc tylko 111 metrów w pierwszej serii, osiągnął drugą najgorszą odległość konkursową. Dla porównania, w skokach próbnych - które odbyły się przez rozpoczęciem zawodów - Kubacki był w stanie skoczyć 126,5 metra. Ale ten wynik punktów nie daje.


Najbliższej poza Stochem kwalifikacji do drugiej serii był Andrzej Stękała. Jego skok na odległość 121,5 metra był przyzwoity, ale jak się okazało, nie dający nic więcej, niż zakończenie konkursu bez poczucia wstydu.

Co ciekawe, po nieudanej pierwszej serii przed mikrofonem Eurosportu z Polaków pojawił się tylko Paweł Wąsek. 22-latek nie był jednak w stanie wytłumaczyć, czego mogło zabraknąć do kwalifikacji do serii finałowej. Przypomnijmy, że w konkursie nie pojawił się również Piotr Żyła oraz Klemens Murańka, którzy w piątek nie przebrnęli przez kwalifikacje.

Po pierwszej serii liderem był Słoweniec Timi Zajc, który popisał się skokiem na odległość aż 139 metrów. I to w warunkach, które były minimalnie niesprzyjające. Za plecami lidera był... inny lider, tylko klasyfikacji Pucharu Świata, Karl Geiger. Niemiec minimalnie wyprzedzał reprezentanta gospodarzy, Szwajcara Killiana Peiera.

Stoch swój pierwszy skok oddał na odległość 133,5 metra. Mając kiepskie warunki, czyli rekompensatę za wiatr do noty za skok, dało to drugie miejsce Polakowi, za plecami Zajca.

Ostatecznie 34-latek startował do drugiej próby z siódmej lokaty, z nadziejami na poprawę swojej pozycji. Na to też liczyli kibice Biało-Czerwonych, mogąc stawiać wyłącznie na Stocha, który do lidera miał 9,8 punktu straty. Drugi skok Polaka był równie dobry, ostatecznie na odległość 133,5 metra. Przy niesprzyjających warunkach zrobił to, co do niego należało. Co więcej, mając w pamięci, że Polak w tygodniu brał antybiotyki - związane z silnym zapaleniem zatok - należy przyklasnąć występowi trzykrotnego mistrza olimpijskiego.

Zwycięzcą sobotniego konkursu okazał się Geiger. Niemiec w drugiej serii skoczył aż 140 metrów. Dalej wylądował tylko Ryoyu Kobayashi, zaledwie pół metra dystansując lidera PŚ. Japończyk miał jednak za dużą stratę z pierwszej serii, żeby ograć Niemca. Zajc ostatecznie w drugim skoku uzyskał 137 metrów i zajął trzecią pozycję.

Po sobotnim konkursie Geiger umocnił się na prowadzeniu PŚ, drugi w klasyfikacji był Kobayashi. Stoch jest na dwunastej pozycji.

Kolejny konkurs w Engelbergu w niedzielę. O 14:30 kwalifikacje, o 16:00 rywalizacja numer dwa o punkty w Pucharze Świata w Szwajcarii.
Czytaj także: Stoch uratował honor Polaków. Kolejny fatalny występ kadry, kompromitacja Kubackiego