Gorzkie słowa Małysza o formie Biało-Czerwonych. "Nie można szukać usprawiedliwień"

Maciej Piasecki
Forma polskich skoczków narciarskich w sezonie 2021/22 jest zadziwiająco słaba. W sobotnim konkursie Pucharu Świata w Engelbergu nie zawiódł jedynie Kamil Stoch. Poza trzykrotnym mistrzem olimpijskim, żaden z Polaków nie wszedł do drugiej serii. Występy Polaków ostro skomentował Adam Małysz.
Adam Małysz po sobotnim konkursie w Engelbergu nie gryzł się w język, oceniając występy Biało-Czerwonych w PŚ. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Adam Małysz to jeden z największych, o ile nie największy autorytet w skokach narciarskich w Polsce. Będąc członkiem kadry Biało-Czerwonych (rola dyrektora), legendarny skoczek obserwuje z bliska poczynania swoich rodaków.

A Polacy prezentują się w bieżącym sezonie Pucharu Świata bardzo słabo. Jedynym skoczkiem, z którym kibice mogą wiązać nadzieje przed kolejnymi konkursami, jest Kamil Stoch. 34-latek zaliczył już kilka wpadek wynikowych (m.in. brak miejsca w serii finałowej), ale ma również na koncie jedyne polskie podium w sezonie.

Drugim najlepszym spośród Biało-Czerwonych jest Piotr Żyła, najczęściej punktujący obok Stocha. Choć akurat w Engelbergu w piątkowych kwalifikacjach mistrz świata z 2021 roku popsuł swój skok, co przekreśliło jego szanse na udział w konkursie dzień później.


Zupełnie bez formy jest za to Dawid Kubacki. Zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni z 2020 roku nie potrafi nawet załapać się do czołowej trzydziestki. Podczas szwajcarskiego konkursu Kubacki skoczył zaledwie 111 metrów, co było... przedostatnią odległością spośród wszystkich skoczków.

– Mamy Kamila Stocha, który ciągnie i prezentuje się tak, jak powinien. Pozostali są poniżej poziomu. Nie można już tego usprawiedliwiać – przyznał przed kamerami TVN wyraźnie rozżalony postawą Polaków Małysz.

Legendzie skoków trudno się dziwić. Biało-Czerwoni po nieudanych skokach wielokrotnie przekonywali, że ich zdaniem próby były dobre, ale brakowało np. bardziej sprzyjających warunków dotyczących wiatru.

Sztab szkoleniowy reprezentacji podjął po falstarcie sezonu decyzje o podzieleniu kadry i wysłaniu kilku skoczków na zgrupowanie do austriackiego Ramsau. Byli tam m.in. Kubacki czy Klemens Murańka. Czy przyniosło to zamierzone efekty? Wydaje się, że nie, skoro w sobotę w Engelbergu - ich powrót był zupełnie nieudany.

– Ja się boję o to, co będzie, jak nam Kamila zabraknie. Werner Schuster mówił, że niewiele się robi, żeby młodzi wchodzili do kadry. Coś trzeba zrobić, bo Kamil nie będzie skakał cały czas, a wciąż czegoś brakuje – komentował Małysz.

Były skoczek odniósł się również do formy Polaków na Facebooku. – Solidne, szóste miejsce Kamila Stocha i to niestety koniec pozytywnych informacji o występie polskich skoczków narciarskich w Engelbergu. Tym razem nie było magii tego miejsca. Nasi reprezentanci skakali fatalnie i oprócz Kamila żaden nie awansował do drugiej serii. Treningi w Ramsau nie dały oczekiwanej poprawy, a nawet zaryzykowałbym stwierdzenie, że jest jeszcze gorzej. Potrzeba dobrego pomysłu i planu sztabu szkoleniowego, co robić dalej – uzupełnił Małysz.

Kolejny konkurs w Engelbergu w niedzielę. O 14:30 kwalifikacje, o 16:00 rywalizacja numer dwa o punkty w Pucharze Świata w Szwajcarii.
Czytaj także: Polscy skoczkowie rozczarowują. Biało-Czerwoni zdeklasowani przez byłego trenera