Widzi, kiedy kłamiesz. Gesty to klucz do prawdy w rękach bohatera "Behawiorysty"

redakcja naTemat
Prawda o nas kryje się w każdym małym geście. To wcale nie jest poetycki eufemizm. Nie jest to również fikcja literacka, chociaż postać genialnego obserwatora, który po tym, jak odgarniam włosy za ucho potrafi stwierdzić, czy mówimy prawdę, czy też kłamiemy, jest kuszącym motywem — zwłaszcza dla mistrza kryminałów, Remigiusza Mroza. Bohater jego powieści “Behawiorysta”, Gerard Edling, jest właśnie takim specjalistą od “małych” gestów.
Robert Więckiewicz w serialu "Behawiorysta" Fot. mat. prasowe
Edling, którego w najnowszym serialu produkcji Player Original na motywach wspomnianej książki, gra Robert Więckiewicz, to były prokurator, którego kariera jakiś czas temu legła w gruzach. Jak na rasowego bohatera kryminałów przystało, Edling jest nieustępliwy, ambitny i wyposażony w niezwykły talent — umiejętność bezbłędnej interpretacji mowy ciała.

Nie wszyscy wierzą jednak w “szósty zmysł” Edlinga. Koledzy z opolskiej prokuratury nazywają go ironicznie “behawiorystą”, chcąc prawdopodobnie zasugerować, że interpretacja zachowań przestępców ma mniej więcej tyle sensu, co dociekanie, dlaczego pies pogryzł prawy but, a lewy zostawił.
Robert WięckiewiczFot. mat. prasowe
Tyle że Edling wcale behawiorystą nie jest. Jego specjalizacją jest kinezyka, czyli…


— Kinezyka to analiza zachowań niewerbalnych w połączeniu z zachowaniami werbalnymi, która pozwala na określenie szczerości, bądź nieszczerości danej osoby — tłumaczy Wiesław Zyskowski, były funkcjonariusz policji, specjalista od przesłuchań z wykorzystaniem metod FBI, a od niedawna również konsultant na planie “Behawiorysty”.

— Kinezyka ma zastosowanie, gdy mówimy o czynnościach śledczych, przesłuchaniach. Nie ma, natomiast, zastosowania do czynności życia codziennego — zaznacza ekspert. Istotą kinezyki jest interpretacja gestów, mimiki oraz dźwięków, jakie wydajemy, w kontekście tego, co mówimy.

— Nie chodzi o to, zajrzeć do podręcznika mowy ciała i sprawdzić, co dane zachowanie znaczy. W kinetyce chodzi o szukanie tzw. “odstępstw” od normy przy pytaniach trudnych, krytycznych, czyli takich, które dotyczą sedna sprawy — tłumaczy Zyskowski.

Kiedy więc moglibyście chcieć zadzwonić po specjalistę od kinezyki? Na przykład wtedy, gdy, dostajecie cynk, że w pobliskim przedszkolu zabarykadował się szaleniec, który grozi, że będzie po kolei zabijał niewinnych zakładników. Całą akcję zamierza streamować live, a w morderczą zabawę zaangażować użytkowników internetu. To ludzie zdecydują, kto przeżyje, a kto zginie.

Pytanie, czy Horst Zeiger, bo takie imię nosi w “Behawioryście” główny czarny charakter, blefuje czy mówi prawdę? Jest prawdziwym mordercą, czy może jednak tylko desperatem, który pragnie zwrócić na siebie uwagę? Zabije czy nie zabije?
Krystian PestaFot. mat. prasowe
My, oglądając morderczy photostream moglibyśmy tylko gdybać, albo co najwyżej, odwoływać się do tego, co nam podpowiada intuicja. Gerard Edling ma nie tylko przypuszczenia.

Co mówią twoje nogi?

— Kiedyś myśleliśmy, że gdy w czasie przesłuchania ktoś się podrapał po głowie, to się podrapał po głowie. Dzisiaj wiemy, że być może właśnie w tym momencie chciał mnie oszukać — mówi Zyskowski.

Gerard jest więc kimś w rodzaju żywego, chodzącego wariografu. Zwraca uwagę na to, co my, zwykli zjadacze chleba, pomijamy. Co na przykład?

Liczy się to, jak siedzimy, czy nam ręce “pracują”, czy “nie pracują”, iloma palcami odgarniamy włosy za ucho — wszystkie te małe gesty, które wykonujemy o tyle nieświadomie, co nieustannie. Mało tego, specjalista od kinezyki będzie więc patrzył nie tylko na ręce, ale i na nogi:

— Nogami można dodawać sobie energii. Kłamczuchy nawet nie wiedzą, że mózg im w ten sposób podpowiada, że muszą odreagować swoje kłamstwo. Niektórzy mają bardzo plastyczna twarz, innym “idzie” w ramiona, a jeszcze innym — w nogi — punktuje Zyskowski.

Sama obserwacja to jednak nie wszystko — trzeba jeszcze umieć określić, w jakim kontekście pojawiają się dane odruchy, czyli ustalić tzw. normę zachowania.

— Zwracam uwagę na przykład na to, w którą stronę idzie wzrok, kiedy dana osoba coś sobie przypomina. To tzw. lateralizacja. Poszczególne strony naszej twarzy są odpowiedzialne za inne rzeczy: jedna za przypominanie, odtwarzanie, druga — za wymyślanie bądź tworzenie — tłumaczy Zyskowski.

Jak sprawdzić, która jest która? Trzeba zadać odpowiednie pytanie: — Mogę na przykład zapytać o dom, w którym ktoś zamieszka za 20 lat. Wtedy uruchomi się strona twórcza. Oczywiście pod warunkiem, że dana osoba nie zacznie opisywać domu kolegi nie będziemy opisywać domu kolegi — zaznacza specjalista.

Aby “skalibrować” przesłuchiwanego trzeba więc pytać też o fakty: pytamy też o fakty: gdzie ktoś pracuje, jaką obrał ścieżkę zawodową — wtedy uruchomi się strona odpowiedzialna za odtwarzanie.

Pytanie, czy tego rodzaju odruchy można kontrolować? Innymi słowy, czy w pojedynku Edling vs. Zeiger, ten drugi może… kłamać, że kłamie?

— Kłamanie wcale nie jest takie proste — przekonuje Zyskowski. — Przerabiam to często z moimi studentami. Jedni mają za zadanie kłamać, a koleżanki i koledzy mają ich na tym kłamstwie przyłapać. Problem w tym, że kiedy nie wiemy, o co będziemy pytani, trudno jest przekonująco kłamać — tłumaczy.
Mirosław Haniszewski (po lewej) i Krystian PestaFot. mat. prasowe
Specjalista przekonuje, że każdy z nas jest inną “książką”, którą specjalista od kinezyki musi “przeczytać”. Jego siłą jest to, że zwraca uwagę na wszystko to, co dla nas jest “odruchowe”.

— Mnóstwo informacji dostarcza już sam uścisk dłoni: wiem, czy muszę w daną osobę zainwestować więcej czasu, zanim przejdę do sedna sprawy, czy mogę do niego przejść od razu. Jeśli ktoś chciałby natomiast celowo zmienić swój uścisk dłoni, ta nienaturalność będzie zauważalna — właśnie dlatego, że tego typu rzeczy się nie ćwiczy — przekonuje Zyskowski.

Gesty w sieci

Czy Gerard będzie w jednak w stanie „przeczytać” wytrawnego zabójcę, widoczne jedynie na ekranie komputera? Teoretycznie może mieć do tego również inne narzędzia. Nasze zachowania w sieci to nic innego, jak bezwarunkowe odruchy w “prawdziwym” życiu.

Jeden “lajk” tu, smutna buźka tam — wszystkie te wirtualne okruszki da się zebrać w całość i określić, jak zachowamy się w odpowiedzi na odpowiednie bodźce. Przy okazji afery z Cambridge Analitica, czyli firmy zbierającej dane na użytek kampanii w Wielkiej Brytanii i USA, na jaw wyszły zatrważające statystyki: mając do dyspozycji wiedzę na temat tego, co polubiliśmy, da się określić, na jakie bodźce jesteśmy najbardziej podatni.

Analiza 70 naszych “lajków” pozwala poznać nas mniej więcej w stopniu takim, w jakim znają nas koledzy z pracy. 150 łapek w górę to już poziom członka rodziny. Twierdząc natomiast gdzie zostawiliśmy 300 polubień, algorytm zna nas tak, jak zna nas tylko mąż czy żona.

Narzędzia do manipulacji znajdą się więc wszędzie. Pytanie tylko, czy potrafimy ich umiejętnie używać, lub, co może ważniejsze: czy umiemy się przed nimi bronić. Które z nich wykorzystają Edling i Zeiger? Aby się przekonać, oglądajcie “Behawiorystę”. Premiera już 4 stycznia w serwisie Player.pl.

Materiał powstał we współpracy z serwisem Player.pl