Imprezowicze z Zakopanego stanęli w korku. Pokonanie zakopianki to koszmar

Adam Nowiński
Niedziela 2 stycznia to dla wielu turystów, którzy w sylwestra bawili się w Zakopanem pora powrotu do domu. Ale zanim dojadą do Warszawy, Torunia, Gdańska, czy nawet Krakowa, muszą pokonać zakopiankę. A to, jak donosi "Gazeta Wyborcza", jest nie lada wyzwanie.
Korki na zakopiance to zmora. W tym roku nie jest inaczej. Fot. Michal Adamowski/REPORTER
Na "Sylwestrze Marzeń" w Zakopanem według organizatorów i policji bawiło się około 40 tysięcy osób. Większość z nich to turyści, którzy przyjechali do stolicy polskich Tatr, żeby pobawić się na Krupówkach i skorzystać z długiego weekendu. Dlatego w niedzielę dla części z nich przyszedł czas na powrót do domu.

A to, według "Gazety Wyborczej", nie lada wyzwanie. Korki tworzą się już w Zakopanem, ale dalej nie jest lepiej. Jak podaje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przejazd z Zakopanego do Nowego Targu po godz. 11.00 zajmował ponad 40 minut. Jeszcze dłużej kierowcy jadą 25-kilometrowym odcinkiem zakopianki między Nowym Targiem a Skomielną Białą. Tam średnia prędkość wynosi 11 km/godz., a pokonanie odcinka zajmuje ponad dwie godziny. A to dane dotyczące tylko porannego przejazdu. Wraz z upływem dnia ruch na zakopiance się zwiększał. Dlatego pokonanie trasy z Nowego Targu do Skomielnej po godzinie 14.00 zajmowało już ponad 193 minuty, a cała podróż z Zakopanego do Krakowa pięć godzin. Na ruch miały wpływ także wypadki. Do jednego z nich doszło po 11.00 na trasie Myślenice - NowyTarg w miejscowości Naprawa.


Przypomnijmy, że na trasie z Zakopanego do Krakowa trwają także prace drogowe. Kierowcy nie dostali zapowiadanego od dawna prezentu świątecznego, czyli 3-kilometrowego tunelu na odcinku Naprawa – Skomielna Biała. To znacznie miało skrócić czas podróży. Niestety drogowcy nie wyrobili się z wykończeniem go na czas.
Czytaj także: Sylwestrowy absurd w Zakopanem. Weszli na Giewont i odpalili fajerwerki - teraz szuka ich policja