"Najpotężniejszy człowiek świata". O Tusku, co mógł zatrzymać wszystkie katastrofy za swoich czasów
Mógł powstrzymać Putina, zablokować NordStream2, nie dopuścić Brexitu, inflacji w Polsce i drożyzny. Obóz władzy nie tylko obwinia Tuska za wszystko. Przypisują mu też niezwykłe moce. Nieważne, co zrobił PiS. Ważne, że Tusk mógł, ale tego nie zrobił. – Jest śmieszne i strasznie zarazem. Jak za dużo winy Tuska, to staje się żartem i memem. Dziś ludzie bardziej mają z tego żart, niż traktują poważnie zarzuty, że za wszystko na świecie odpowiedzialny jest Donald Tusk – komentuje jeden z naszych rozmówców.
Pod wpisem jeden śmiech. "Ja słyszałem, że problemy z ostatnią aktualizacją Windowsa, to wina Tuska", "Mnie załatwił śnieg na święta. Mam dowody!", "Potężny człowiek", "Donald Wszechmocny", "Czyli Tusk jest wszechmogący według nich". "Jeszcze niedługo będą mówić, że Tusk ma nadprzyrodzone moce", "Wychodzi na to, że to najpotężniejszy człowiek świata" – podłapali konwencję komentujący.
Jak za dużo winy Tuska...
To tylko mała próbka z sieci, podobne przykłady z Twittera można mnożyć. Generują je wiadomości z serii "wina Tuska", a tych ostatnio było niemało. Uruchamiając wyobraźnię internautów, łącznie z takimi reakcjami, że Donald Tusk "mógł powstrzymać zagładę dinozaurów, zatopienie Atlantydy, potop szwedzki i rozbiory Polski i tego nie zrobił". Nie mówiąc o tym, że "mógł zabezpieczyć Polskę przed pandemią, a nie zrobił nic w tym kierunku".Żarty żartami, można się pośmiać, nie pojawiają się od dziś. Ale PiS chyba nie o taki efekt chodziło.
– Z jednej strony robią wszystko, używając przede wszystkim mediów publicznych, żeby Donald Tusk był odpowiedzialny za to, co w Polsce nie funkcjonuje. Tę strategię doprowadzili już do karykatury, już nikt w to nie wierzy. Jeżeli zupę przesolisz, to staje się ona niestrawna. Jest śmieszne i strasznie zarazem. Jak za dużo winy Tuska, to staje się żartem i memem. Dziś ludzie bardziej mają z tego żart, czy – jakby powiedziała młodzież, bekę – niż traktują poważnie zarzuty, że za wszystko na świecie odpowiedzialny jest Donald Tusk – komentuje w rozmowie z naTemat Jarosław Makowski, dyrektor Instytutu Obywatelskiego.
Sam w konwencji żartu zapytał na Twitterze: "Czy PiS już dowodzi, że nowy ład to… wina Tuska?".
"Tusk mógł zatrzymać Nord Stream 2"
Przypomnijmy, ostatnio Tusk i PO są winni inflacji i drożyzny. W ogóle, jak stwierdził poseł Janusz Kowalski, drożyzna w Polsce ma twarz Tuska. Tusk, w ocenie polityków PiS, jest też współodpowiedzialny za potężny kryzys migracyjny w Europie Zachodniej. Ma układy z Niemcami i dba tylko o ich interesy. Wykonuje rozkazy polityczne Angeli Merkel, która – jak kilka dni temu stwierdził Przemysław Czarnek – "doprowadziła do tego, że Rosja może dziś bezkarnie i dowolnie szantażować całą Europę cenami gazu, które podnosiła już 10-krotnie".
Chciał – według Antoniego Macierewicza – ukryć odpowiedzialność Rosji za katastrofę smoleńską.
Mógł też, według polskiej prawicy, zapobiec Brexitowi. I nieważne, że o wyjściu z UE zadecydowali w referendum sami Brytyjczycy.
"To Donald Tusk mógł zatrzymać rosyjsko-niemiecki gazociąg Nord Stream 2 i powstrzymać Putina przed windowaniem cen gazu" – stwierdził ostatnio Zbigniew Ziobro.
"Nord Stream 2 to taka współczesna oś Ribbentrop-Mołotow, którą mógł zatrzymać Donald Tusk, ale nie potrafił tego zrobić" – wtórował w TVP Info wiceminister Jacek Ozdoba.
– Za wzrost cen gazu odpowiedzialni są także ci, którzy dopuścili do budowy Nord Stream 2, a więc CDU i Europejska Partia Ludowa. I zapytajmy, kto jest szefem EPL? To niestety Donald Tusk, o tym też musimy pamiętać – przekonywał w sylwestra Mateusz Morawiecki. Wcześniej grzmiał, że w 2008 roku Tusk nie wykorzystał możliwości zawetowania założeń klimatycznych UE. Mógł, ale tego nie zrobił.
"Jest niemieckim kandydatem"
Gdy Donald Tusk po raz drugi został szefem Rady Europejskiej, na prawicy próbowano umniejszać tę funkcję. – W sensie decyzyjnym to niewiele znaczące stanowisko, ale w sensie wizerunkowym już owszem – komentował na przykład w Polskim Radiu Mieczysław Ryba, politolog i historyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Jarosław Kaczyński mówił wtedy, że Tusk to kandydat Angeli Merkel. – Nie będzie mógł swoich interwencji w polskie sprawy, a także innych wypowiedzi jakoś łączyć z Polską. Bo w tym momencie zerwał to, co określamy jako lojalność wobec własnego państwa – powiedział dziennikarzom w 2017 roku.
Dziś najwyraźniej coś się zmieniło, skoro wciąż słyszymy, że Tusk coś mógł. Co stwarza wrażenie coraz większego absurdu.
"Nie lekceważyłbym tego śmiesznego oskarżania"
– Dostatecznie duża część obywateli widzi już, że "wina Tuska" zaczyna być czymś, co brzmi jak całkowicie zabawny dowcip. I to jest pocieszające. Jednak mimo wszystko sądzę, że dla zbyt dużej ludzi "wszystko wina Tuska" ciągle brzmi jako co prawda banalne, ale już wiadome, właściwie przyjęte stwierdzenie. Tak jak kiedyś ludzie do pewnego momentu wierzyli, że wszystko, co złe u nas to nie komunizm, tylko wrogi kapitalizm, który ciągle przeszkadza – komentuje w rozmowie z naTemat prof. Ireneusz Krzemiński, socjolog z UW.
Podkreśla: – Nie lekceważyłbym jednak tego śmiesznego już w tej chwili oskarżania rządów Tuska, i jego personalnie, o wszystko złe, co dzieje się w Polsce i jest skutkiem niekompetentnej, ale też świadomej, niszczącej kraj polityki PiS.
Socjolog dziwi się, że do tej pory właściwie nie spotkał się z żadną systematyczną próbą ratowania własnej skóry i stanowiska przez PO. – Nieudolność poprzedniego przewodniczącego PO była uderzająca. Od razu chowali głowę w piasek, nie byli w stanie na te kłamliwe liczby, przeinaczone dane i przekłamane interpretacje odpowiedzieć. Mówienie o tym, że to nieprawda do niczego szczególnego nie doprowadziło – zwraca uwagę prof. Krzemiński.
Dziś, gdy słyszy, że za ceny energii w Polsce odpowiada UE i Tusk, jest oburzony.
– Wiadomo, że tylko dzięki wpływowi i sile argumentacji Donalda Tuska Polska miała przedłużony okres niepłacenia opłat za nadmierne używanie węgla. Stąd późniejsze ustalenia, które musiały doprowadzić do wzrostu cen. To nie jest zła wola UE. Ale nie słyszałem żadnej mocnej wypowiedzi na ten temat po stronie PO – dodaje.
Wiem, że są w trudnej sytuacji, że media publiczne kłamią w sposób niewiarygodny, że to jest propaganda bolszewicka, bezczelność tego przechodzi ludzkie pojęcie. Ale na to trzeba jednak odpowiadać. W taki sposób, żeby docierało to do starszych, ogłupiałych ludzi na wsiach i w małych miasteczkach, którzy mają swoje powody do nielubienia PO i rządów Tuska. Trzeba mówić, że premier kłamie w żywe oczy i precyzyjnie odpowiadać na zarzuty.
"PiS pomógł Tuskowi"
Póki co od lat do znudzenia jesteśmy bombardowani "winą Tuska". Lider PO nie jest premierem polskiego rządu od 2014 roku, ale w ocenie obecnie rządzących wciąż ponosi odpowiedzialność niemal za wszystko. Jakby to on wciąż rządził Polską? Albo bez niego czuli się jak dziecko we mgle? A może w ogóle potrzebują go jak powietrza?
– PiS pomógł Donaldowi Tuskowi odbudować sprawczość. Jednocześnie unieważniając swoją politykę, która była budowana w logice "mówimy-robimy”. Oraz na wiarygodności, którą pozwolił PiS-owi zbudować program 500+. To jednak jedyny program, który de facto został doprowadzony do końca. Ale dziś już nie działa. Bo obecnie weryfikacja skuteczności i wiarygodności partii władzy przegląda się w lustrze zwanym: drożyzna. O ile na ludziach nie robiło wrażenia, że np. wielki projekt elektrowni Ostrołęka skończył się wyrzuceniem 1,5 mld zł w błoto, to gdy moje rachunki za prąd, za gaz, za żywność idą tak drastycznie w górę, ludzie zaczyna ogarniać gniew – gniew tym większym, gdy rządowe media pokazują samozadowolenie PiS, a drożyzna drenuje portfele Polaków – mówi Jarosław Makowski.
– PiS potrafi szukać wrogów. Do tej pory, na różnym etapie swoich rządów udawało mu się znaleźć kozła ofiarnego. René Girard, francuski filozof, opisał logikę kozła ofiarnego. Żeby na nowo zintegrować wspólnotę, musisz znaleźć winnego naszego wspólnego nieszczęścia. Był czas, gdy były to osoby LGBT, UE, uchodźcy, nauczyciele, sędziowie. Mieliśmy cały zestaw kozłów ofiarnych. Ale znowu, jak za dużo tego jest, to przestaje działać. Dziś nikt nie wierzy, że za drożyznę odpowiedzialni są wszyscy naokoło, a nie rząd PiS – uważa Jarosław Makowski.